Skaldowie - Krywań Krywań (1972)



"Jeszcze śniegi w górach leżą
A powodzie toną w morzach
Jeszcze ludzie sobie wierzą

Jeszcze szumi górski strumień
A krokusy zdobią zbocza
Jeszcze Cię rozróżniam w tłumie"

Są takie miejsca na ziemi, do których wracamy całe życie. Jest muzyka, która gra nam w duszy cały czas. Jest taka płyta, którą słucham od lat, najlepsza płyta polskiego rocka progresywnego lat siedemdziesiątych. Od lat zastanawiam się, dlaczego pomimo swej doskonałości, traktowana była nieco po..."macoszemu". Trudno ją spotkać w wszelakich podsumowaniach dotyczących tego gatunku muzyki. Być może, wynika to z faktu, że grupa która ją nagrała, utożsamiana jest raczej z ogólnie pojętą muzyką rozrywkową lub jak kto woli z big beat'em. Mowa tu oczywiście o grupie Skaldowie i longplay'u "Krywań, Krywań".

By zrozumieć fenomen tej płyty musimy się cofnąć kilka lat. Połowa lat 60 zdominowana była przez muzykę "środka". Ówczesne grupy tak zwanego nurtu młodzieżowego grały w miarę melodyjne utwory rock'n'roll 'owe (nazwa "big beat", dla tego gatunku muzyki praktycznie funkcjonowała poza Polską jedynie w Czechosłowacji). Wiele z tych piosenek oparta była na polskim folklorze (a to było konsekwencją propagowanego od 1962 roku hasła "Polska młodzież śpiewa polskie piosenki"). W takiej atmosferze muzyczej, w połowie 1965 roku, Andrzej Zieliński wraz z kolegami z zespołu Sekstet Krakowski zakłada grupę Skaldowie, która dość szybko osiąga sukces estradowy. Wykształcenie muzyczne (ach te pasaże, gamy, etiudy, których tak naprawdę chyba nikt nie lubi ćwiczyć!), różnorakie zainteresowania muzyczne poszczególnych członków grupy, dają wspaniały konglomerat muzyczny ~ od prostych piosenek ubarwianych muzyką baroku, renesansu czy muzyki lat dwudziestych, poprzez utwory przesiąknięte rythm & blues'em zarówno tym orginalnym jak i tym polskim "spod samiuśkich Tater". Nie jestem wprawdzie zwolennikiem przenoszenia "stolicy do Krakowa", nie mniej jednak, fakt że muzycy związani byli od początku z terenami Polski południowej a szczególnie Krakowem, odegrał istotną rolę w tworzonym repertuarze muzycznym.



Odpowiedni dobór autorów tekstów (nie można przecież nie wspomnieć o "nadwornym tekściarzu" L.A.Moczulskim czy A.Osieckiej) którzy posługiwałi się słowem tak samo perfekcyjnie jak zespół nutami, spowodwał, że do dziś wiele z piosenek grupy słucha się z wielką przyjemnością. W wielu wypowiedzach, zarówno członków zespołu jak i "biografistów" zespołu, istotną rolę odgrywa wyjazd Skaldów do Stanów Zjedoczonych oraz kupno ... nowych instrumetów muzycznych w tym otoczonych już legendą organów Hammonda. Już na longplayach "Od wschou do zachodu słońca", "Ty" wyrażnie słychać szukanie nowych, jak na ówczesną muzykę polską, rozwiązań. Nadal jednak konwencja pop music dominowała w twórczości grupy. W maju 1972 roku po kilku latach przerwy grupa wchodzi do studia by nagrać materiał aż na dwa longplay'e. Jednym z nich jest zrealizowany w dniach 22 i 23 maja Krywań, Krywań. Longplay wydaje Muza pod numerami: XL/SXL 0888.


Zdjęcie z miejsca wypadku autokarowego

Przypuszczam, że dla wielu zwolenników Skaldów, ten akurat longplay, był wielkim zaskoczeniem. Już pierwsze nuty tytułowej suity (bo tak określano, długie kilkunastominutowe utwory rock'owe, choć wzbudzało to zawsze oburzenie purystów muzycznych) zapowiadały odmienną muzykę niż dotychczas. Gitarowy riff potęgowany przez nakładajacą się grę skrzypiec, organów i do tego góralska melodia. A póżniej muzyczny "slalom" pełen cytatów z folkloru, jazz'u i muzyki klasycznej. Momentami odnosi sie wrażenie podobieństw do gry Jon Lorda czy Keith Emersona. Ale ta drobna kokieteria ze strony Andrzeja Zielińskiego, jest jedynie potwierdzeniem utożsamiania się z głównym nurtem rocka. Nie odbieram jednak tego teraz , tak jak i 30 lat temu, jako powielanie cudzych pomysłów.

Pozostała część płyty to cztery utwory o podobnym charakterze, mające jednak indywidualne cechy. "Fioletowa dama" to utwórinstrumentalny w którym swą inwencję improwizatorską zaprezentował, zarówno Andrzej, Jacek Zieliński, jak i Jerzy Tarsiński. W utworze "Juhas zmarł", z typową góralską linią melodyczą, odnajdujemy cechy brzmień do których przyzwyczaił nas latyno ~ amerykański rock. Gitarowy riff i wspaniała improwizacja Tarsińskigo zdominował, "Gdzie mam ciebie szukać". Jedynym utworem który spełnił kryteria przeboju, jest "Jeszcze kocham". Płyta pomimo swej doskonałości, nie została w pełni zaakceptowana, a pamięć o niej gdzieś umknęła. Ten fakt dziwi, szczególnie ze względu na to, że stała się dla zespołu czymś w rodzaju towaru eksportwego. W roku 1972 ukazały się w dwu ościennych krajach, NRD (Niemiecka Republika Demokratyczna) i ZSRR (Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich). (piękny opis zaczerpnięty z pearlsofrock)

Andrzej Zieliński ~ voc, org, p
Jacek Zieliński ~voc,viol,tr
Konrad Ratyński ~ bg,voc
Jerzy Tarsiński ~ gt
Jan Budziaszek ~ dr



There are such places on the Earth, to which we go back to all life long. There is music which we listen to all time long. There is a particular record which I have been listening to for years: for me the best LP of Polish progressive rock of the 70's. I wonder sometimes why this LP despite its perfection, has been ... somehow neglected. It's hardly difficult to come across anything on this LP in any of music reviews. It's likely because the group that recorded it is being perceived as one playing popular music or if you like "big beat". I mean obviously Skaldowie and their LP "Krywań, Krywań" .

In order to understand the phenomenon of this record we shall go back a few years in the past. The mid of 60's was dominated by so called "main stream" music. Then the groups of youth stream used to play melodic rock'n'roll songs also known as "big beat" in Poland and Czechoslovakia. Lots of these songs were inspired by Polish folk what was the result of then valid propaganda slogan: Polish youth sing Polish songs. In such (music) atmosphere Andrzej Zieliński set up with his colleagues from Cracow Sextet in the middle of 1965 the group Skaldowie which got relatively fast a stage success. Their music education (well the passages, games and etudes, that nobody likes to practise!) as well as diverse music interest of each of the member result in fabulous music variety: from simple songs enriched by baroque, renaissance or music of 20 s, through pieces full of rhytm'n'blues both the original one as well as "the Polish from under Tatra mountains".

Personally, I do not advocate moving "the capital to Cracow", but the fact that the musicians come from Southern Poland and in particular Cracow, had crucial impact on the music repertoire Thanks to cooperation with such lyrics authors like L.A.Moczulski and A.Osiecka, who were as much mastered text as much as the band notes, it is a great pleasure to listen to plenty of their songs up to now. A trip to the USA and purchase of new musical instruments, among other the legendary Hammond's organs, played en essential role as pointed out by the band itself in their interviews and by their biographers . The LP's "Od wschou do zachodu słońca" and "Ty" clearly demonstrate band's search for new directions within then Polish music. Despite these attempts their songs remained still dominated by pop music. The band after a few years break entered in May 1972 a studio to record enough music for two LP's. One of them is "Krywań, Krywań" recorded May, 22-23.

I assume this LP was a with huge surprise to a lot of Skaldowie fans. Already the very first notes of the title suite ( as long music songs were named what always led to outrage by the musical purists) were announcing a new unknown until then, music. The guitar riff intensified by both violin and organs and then garnished by highlands music. This was followed by musical "slalom", full of quotations from folk, jazz and classical music. One has the impression to listen to Jon Lord's or Keith Emerson's style. But by his minor coquette Andrzej Zieliński delivers evidence of his identification with mainstream rock. I do not perceive this today as some 30 years ago, as plagiarism.



There four other songs on this LP that have similar construction but individual features. "Fioletowa dama" is an instrumental piece where both Zieliński brothers, Andrzej and Jacek, as well as Jerzy Tarsiński demonstrate their talents to improvisation. One encounters sound close to Latino-American rock along typical Polish folk melodic line in the piece "Juhas zmarł". "Gdzie mam ciebie szukać" is dominated by guitar riff and fantastic improvisation by Tarsiński. "Jeszcze kocham" is the only song that deserves to be considered as hit. Despite its perfection this LP was not fully accepted by the music market and little by little disappeared form the market. This is surprising particularly as this LP turned an export article of this band. This LP was published 1972 in two neighbouring countries: GDR and USSR. The Russian version of LP with the title "Skaldy" Mełodia SM 03823 and Mełodia 33 D 033373. (rewiev by pearlsofrock)

link in comments

7 komentarzy:

  1. Anonimowy1/2/08

    Czy można w najbliższym czasie spodziewać się również innych płyt Skaldów? :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę się starał przedstawić również i inne pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy1/2/08

    Ja osobiście poszukuję płyt:
    "Ty"
    "Szanujmy wspomnienia"
    "Droga ludzi" i "Nie domykajmy drzwi"

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy1/2/08

    wspaniałe.... kocham muzyke góralska..wiec to dla mnie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy3/2/08

    Hello Ankh, I just wanto to say something, this blog is great, I wonder if you have this band Gattch from Zchecoslovakia, this album was released in 1971, Do you have it?.

    See ya.

    OdpowiedzUsuń
  6. Thank you mr marquez. I'm also looking for a long time of Gattch recordings. It seems that are very rare and hard to find but i will try to penetrate the prog-psych bands anyway.

    OdpowiedzUsuń

    Serpent.pl