Lard - Last Temptation of Reid (1990)




W jednym z wywiadów udzielonych po rozpadzie zespołu The Dead Kennedys jego lider i wokalista Jello Biafra wspominał jeden z pierwszych koncertów grupy. Zauważył on wśród publiczności siedzącego z tyłu hippisa, po czym zszedł ze sceny i wylał mu na głowę piwo. Po koncercie hippis podszedł do Biafry i - paradoksalnie - podziękował za ten incydent. Ów kufel zimnego piwa zadziałał jak przysłowiowy kubeł zimnej wody i ofiara Jello stwierdziła, że ten gest pomógł mu uświadomić sobie, że skończyły się już lata 60.

Rola kapeli i jego kontrowersyjnego frontmana bardzo często sprowadzała się właśnie do tworzenia artystycznego i mentalnego fermentu, który w poprzedniej dekadzie wyprowadził ze ślepego zaułka scenę punkrockową oraz sprawił, że zaczęła ona przemawiać własnym głosem i przy zachowaniu charakterystycznego dla tej estetyki elementu prowokacji przeszła do kolejnego etapu. Świadomego wyboru pewnej opcji społeczno-politycznej i tworzenia własnych struktur, poza zdominowanym przez wielkie koncerny rynkiem fonograficznym.

Debiutancki longplay Dead Kennedys, "Fresh Fruit For Rotting Vegetables", spełnił rolę kubła zimnej wody także w przypadku niżej podpisanego. Jako młody punkowiec w połowie lat 80. zorientowałem się, że to nie ćwieki i nastroszone włosy, tylko świadomość tego, co dzieje się dookoła stanowi o istocie punk rocka. Mimo, że teksty Biafry mocno osadzone zostały w realich reaganowskiej Ameryki, to ich przesłanie aktualne było także i w Polsce po stanie wojennym. Wpływ formacji z San Francisco na warszawski Dezerter - kultowy zespół tamtych czasów - wydawał się więcej niż ewidentny, a do dziś dokonaniami kalifornijskiego bandu fascynują się mega gwiazdy dzisiejszego rocka - w Polsce Kazik i Acid Drinkers, w USA natomiast choćby Offspring.


Lard

Status Jello Biafry w tamtych czasach porównywalny był jedynie do roli, którą wcześniej spełniał amerykański komik Lenny Bruce. Jego agresywne, pełne zjadliwej ironii teksty z niezwykłą precyzją godziły w anomalia amerykańskiego systemu. Biafra rozdzielał swoje werbalne oskarżenia niezwykle sprawiedliwie - dostawało się w nich zarówno politykom, milczącej większości, jak i subkulturom. Zwłaszcza, że platforma przekazu jego tekstów była wyjątkowo atrakcyjna. Takie płyty grupy, jak wspomniany wcześniej debiutancki album, minilongplay "In God We Trust", krążki "The Plastic Surgery Disasters" czy wybitny "Frankenchrist" stanowiły esencję punkowego czadu. W finezyjny sposób łączyły pierwotną energię tej muzyki z doskonałym opanowaniem warsztatu oraz umiejętnymi nawiązaniami do innych stylistyk. Członkowie Dead Kennedys również jako jedni z pierwszych zrozumieli, że wyjściem ze ślepej uliczki i drogą do uczynienia punkrocka muzyką znacznie bardziej nośną, jest zaadoptowanie elementów pastiszu oraz zabawy konwencjami. Twórczość formacji stanowiła wybuchową mieszankę, która porwała tysiące nastolatków na całym świecie, a ich rodziców i opiekunów przyprawiała o ból głowy. "Drogi panie Biafra - to fragment jednego z listów przysłanych na adres Jello - pańska muzyka zniszczyła życie wielu młodych ludzi w naszej społeczności. Wielu z tych dzieciaków uczciwie uczęszczało do kościoła i brało aktywny udział w działalności parafii. Teraz założyli zespół Social Insect (Społeczne Insekty) i sprawiają jedynie kłopoty."

Niezwykle ważne okazały się także dwa wydarzenia, które rozpętały wokół zespołu medialną burzę. Pierwszym z nich było kandydowanie Jello Biafry na stanowisko burmistrza San Francisco w 1979 roku. Element programu wyborczego muzyka stanowił zapis, że po jego zwycięstwie biznesmeni i politycy będą zobligowani go noszenia strojów clownów, co w efekcie przyniosło mu ponad cztery procent głosów i czwarte miejsce w rankingu wyborczym. W roku 1986 w USA wybuchła natomiast afera związana z dołączeniem do albumu "Frankenchrist" plakatu z reprodukcją obrazu słynnego szwajcarskiego malarza H.R. Gigera "Penis Landscape", przedstawiającego rząd męskich genitaliów. W wyniku oskarżenia przez organizację obrońców moralności PMRC (jej przewodniczącą była żona obecnego wiceprezydenta, Tipper Gore) doszło do procesu pod zarzutem szerzenia pornografii. Biafra wyszedł z całego tego zamieszania zwycięsko, jednak proces doprowadził do rozpadu The Dead Kennedys i ogromnych długów. Pozytywnym skutkiem było natomiast zawiązanie ruchu "No More Censorship Defense Found", które za zadanie postawiło sobie walkę z cenzurą. Poparli go wybitni pisarze, filmowcy i muzycy, z Frankiem Zappą i Alenem Ginsbergiem na czele.


Jello Biafra

Po rozwiązaniu Dead Kennedys Biafra zajął się działaniem na wielu polach - występował jako aktor, prowadził wytwórnię płytową Alternative Tentacles Records (nagrywały i nagrywają dla niej takie tuzy niezależnego rocka, jak: Nomeansno, D.O.A., Alice Donut, Zeni Geva, Neurosis, Victims Family i wiele, wiele innych), występował ze swoimi odczytami na uczelniach całego świata oraz nagrywał płyty z wieloma różnymi artystami. Najbardziej znanym z jego projektów jest Lard - band założony z muzykami formacji Ministry: Alem Jourensenem i Paulem Brakerem. Tym razem zjadliwe tyrady Jello zostały uzupełnione zagranym z atomową energią gitarowo-samplerowym rockiem, a ich drugi krążek, "The Last Temptation of Reid", to jedno z rockowych arcydzieł lat 90. Wreszcie, wydał także kilka płyt ze swoimi wystąpieniami, w których charakterystyczny dla siebie sposób komentował amerykańską politykę i kulturę.

W ostatnim okresie postać Jello Biafry znów pojawiła się na pierwszych stronach gazet z powodów bynajmniej nie muzycznych i kulturalnych osiągnięć. Pięć lat temu Jello został brutalnie pobity podczas punkowego koncertu w klubie "Gillman Street" w San Francisco, pod paradoksalnym pretekstem "zdrady ideałów", zaś w 1998 roku byli członkowie Dead Kennedys oskarżyli go o przywłaszczenie sobie ich honorariów autorskich i całą sprawa do sądu. Czyżby wywołana przez Biafrę rewolucja zaczęła proces konsumpcji swojego duchowego ojca? Kto wie, znając jednak jego temperament obawiam się, że pewnie stanie jej kością w gardle niż pozwoli się połknąć. (niuzz)

As the other collaboration with one of punk's pinnacle figures, Lard's Last Temptation of Reid is a devastating powerhouse of music featuring the talents of Ministry's Paul Barker and Al Jourgensen and the infamous Jello Biafra providing vocals. Having already released a three song, forty minute "EP" called The Power of Lard, the stage had already been set for the project's full length. The resulting album is simply one of the best releases associated with all the many Ministry side projects.

The music on Last Temptation of Reid is a hybrid of metal and industrial that can really be seen as both and neither all at once. The high tempo, machine-like drumming of Jeff Ward propels the songs through intensity and precise, sharp guitar rhythms from Al Jourgensen. There are very few of the samples that mark Ministry's sound, but much of the excellent sound quality Jourgensen and Barker are infamous for creating. Jello Biafra's vocals, meanwhile, are precisely what you expect from this legendary figure. The lyrics cover a wide range of topical subjects, from drug raids to paranoia of "Big Brother". Lard also covers the Dr. Demento staple, "They're Coming To Take Me Away", and giving it a bizarre and lengthy treatment. The CD finishes out with a very lengthy song called "I Am Your Clock" that is insightful but entirely difficult to wade through.



70's Rock Must Die

Lard projects are often years apart and as it seems, less prolific in terms of songwriting. The project, containing Jello Biafra matched with Al Jourgensen and Paul Barker, took three years between this and their last release, Pure Chewing Satisfaction. Pure Chewing Satisfaction turned out to be an album that was interesting initially but failed to keep a listener's attention over time, so perhaps a brief three song EP turned out to be a wise move. As obvious as it may be from the album artwork and title, 70's Rock Must Die proves that none of these men share any of the nostalgia for that decade that seems to be permeating current culture. The title track assumes every single cliche element of 70s rock and incorporates it into a hilarious and scathing parody of cock rock. Biafra even inflates his falsetto more than ever to assume the role. The other two tracks are a bit more standard Lard pieces of heavy, semi-industrialized rock similar to the slower tracks of The Last Temptation of Reid. The EP isn't particularly the most necessary CD you'll purchase this year, but the title track's brilliance makes it something you do need to hear sometime in your life. (rewievs by John Chedsey)

link in comments

1 komentarz:

    Serpent.pl