Kury - 100 lat undergroundu (2000)



Płyta Kur to oryginalny mariaż zaangażowanego socjo-politycznie rapu, techno oraz transowej muzyki alternatywnej, cieszy się dużym wzięciem wśród fanów dźwięków zarówno gitarowych jak i elektronicznych.

"100 lat undergroundu" jest najbardziej gorzką płytą polską ostatniego pietnastolecia. Tymon wziął na celownik wszystkie, najbardziej irytujące sytuacje i zjawiska współczesnej Polski: katastrofalne efekty "czterech reform", drapieżny katolicyzm i skrajnie agresywny kapitalizm, okraszone dodatkowo mafijnymi układami na wszystkich szczeblach władzy. W odróżnieniu od np. "P.O.L.O.V.I.R.U.S.A." i siła tekstów Tymona tkwi tym razem nie w kpinie, a przeciwnie, w śmiertelnej powadze, brukowym języku i kompletnym braku "intelektualizowania" tematu. Tymon jest tu jednocześnie robolem, dresiarzem i emerytem, któremu jest źle, a więc robi to, co narzuca mu odruch bezwarunkowy - klnie. Jest przez to naturalny, a zwłaszcza – wiarygodny. W depresyjny klimat tekstów doskonale wkomponowuje się muzyka.


Telkomunikacja chuje

Zrealizowane w trakcie wspólnej, improwizowanej sesji z DJ Scissorkicksem, a przez następny rok opracowywane na komputerach nagrania, mimo rzucającej się w uszy elektroniki i wątków hip hopowych, wykonane są generalnie z rockową ekspresją. Z klaustrofobiczną, miejscami trip hopową aurą doskonale korespondują wyborne gitarowe zgrzyty Pawlaka, chropowate bity miewają w sobie coś z porywającej dynamiki Ice, ale chyba najważniejsze, że niemal w każdym momencie doskonale wyczuwa się improwizatorską proweniencję materiału. Wydaje mi się, że jeśli w ogóle można jeszcze mówić o yassie, to właśnie Kury najlepiej realizują postulaty tego nurtu. Improwizacja i zabawa stylami, tym razem jako punkt wyjścia i środek wyrazu wykorzystująca nowsze trendy: hip hop i techno. (nuta.pl)

link in comments

1 komentarz:

    Serpent.pl