SBB - Live in Bielefeld 1977 (bootleg)



SBB (najpierw Silesian Blues Band, później Szukaj, Burz, Buduj – Search, Break, Build) – polski zespół rockowy założony w 1971 w Siemianowicach przez Józefa Skrzeka, multiinstrumentalistę i wokalistę grupy.

Zespół początkowo grał jako trio towarzyszące Czesławowi Niemenowi w latach 1971-1973, jednak silnym osobowościom artystycznym Józefa Skrzeka i Czesława Niemena nie udało się długo współpracować. Drogi artystów rozeszły się, ale pozostawali w przyjaźni do śmierci Niemena, próbując nawet pod koniec lat 90. powołać fundację wspierającą młodych artystów. Pierwsza płyta SBB, nagrana w 1974 rozeszła się błyskawicznie, osiągając na czarnym rynku cenę czterokrotnie wyższą od detalicznej. Muzyka znajdująca się na płycie, głównie bluesowo - jazzrockowa nawiązuje brzmieniem do Hendrixa, czy The Cream z silnym brzmieniem fortepianu i gitary basowej. Kolejna płyta "Nowy Horyzont" wkracza już w brzmienia rocka progresywnego, które są obliczem zespołu do dnia dzisiejszego.

Po "Nowym Horyzoncie" przyszedł czas na dwie kolejne płyty – "Pamięć" (1976) i "Ze słowem biegnę do ciebie" (1977). Płyty to stopniowe przejście w kierunku przemyślanych kompozycji progresywnych na miarę tamtych lat. W kompozycjach słyszymy organy Hammonda, syntezatory Mooga – głownie Minimooga, na których sztukę gry Józef Skrzek opanował do perfekcji. W latach 70. SBB odnosi wielkie sukcesy nie tylko w Polsce, ale również za granicą, wiele koncertując w Czechosłowacji, Niemczech, Bułgarii, Szwecji, Danii czy w Stanach Zjednoczonych. Zespół został rozwiązany w 1980 po nagraniu płyty "Memento z banalnym tryptykiem". Przyczyną rozwiązania zespołu było przemęczenie nieustannym 10-letnią aktywnością na scenie. Po rozwiązaniu zespołu Józef Skrzek kontynuuje karierę solową, wydając w 1980 roku album solowy pt. "Józefina", Apostolis Anthimos wyjeżdża do Grecji, aby tam pracować jako muzyk sesyjny, Jerzy Piotrowski współpracuje z różnymi wykonawcami, między innymi z Kombi. SBB klikakrotnie się reaktywował i od czasu do czasu wciąż koncertuje z niesłabnącym zainteresowaniem wiernych fanów.



Wywiad z Józefem Skrzekiem
rozmawiał: Jacek Cieślak, Rzeczpospolita

Jak się grało na festiwalu w Roskilde, gdy weszliście na scenę po Bobie Marleyu, a przed nią były tysiące fanów?

To był piękny prezent na moje urodziny 2 lipca 1978 r. Marley stał otoczony swoimi chórzystkami, zziajany, a my stremowani. Potraktował nas bardzo życzliwie, mówił, że jesteśmy partnerami. Wiedział, skąd jesteśmy. Na ten duński koncert przemyciłem w samochodzie naszego gitarzystę Antymosa Apostolisa, który nie miał paszportu. Przejechał granicę z dokumentem podobnego do niego technika SBB o pseudonimie Hindus. Dla Marleya warto było zaryzykować.

Byliście artystami zza żelaznej kurtyny, a jednak Europa stała przed wami otworem.

Ćwiczyliśmy ciężko całymi dniami i mieliśmy znakomitych menedżerów z Włoch i Niemiec. Zainwestowali w nas i mocno pracowali nad promocją. W recenzjach o zespołach spod znaku rocka symfonicznego pisano o Pink Floyd, Genesis, Yes, ale o nas też. Poznaliśmy się z Genesis i Yes. Reprezentowałem firmę dystrybuującą najnowocześniejsze syntezatory Mooga, której szefem był Keith Emerson. Byłem w jednej paczce z Rickiem Wakemanem i Patrickiem Morazem. Koledzy z polskiej branży pobudowali restauracje i kwiaciarnie, a my inwestowaliśmy w sprzęt. Mieliśmy własne ciężarówki i nagłośnienie. Może i mogło nam lepiej pójść na Zachodzie, ale byliśmy sentymentalni. Menedżerowie zapraszali nas w Alpy, a my wracaliśmy za żelazną kurtynę, graliśmy za psie pieniądze, ale dla wspaniałej publiczności. Byliśmy dla niej synonimem wolności. W Brnie oglądało nas 50 tysięcy ludzi.

Nie zależało wam na europejskiej karierze?

Kiedy SBB przeżywało pierwszy kryzys, zasugerowano mi stworzenie nowej grupy z zachodnimi muzykami. Nie zgodziłem się. Byłem zmęczony. Po londyńskiej premierze filmu "Ręce do góry", do którego skomponowałem muzykę, Jerzy Skolimowski proponował mi wyjazd do Los Angeles. Miałem być w paczce z Michałem Urbaniakiem i Janem Kaczmarkiem. Wybrałem Polskę w najgorszym czasie. W stanie wojennym urodziła mi się córka. Teraz też mieszkam na ojcowiźnie, bo jestem najstarszy z rodu.



Proszę opowiedzieć o kontrakcie z koncernem CBS?

Różnie bywało. Po nagraniu płyty "Live" zostaliśmy zaproszeni do Frankfurtu nad Menem, a potem na sesję płytową w willi pod miastem. Tam padła propozycja grania... disco i zmiany wizerunku. Dziś wszystko jest na sprzedaż, ale wtedy przeżyliśmy szok. Uciekliśmy do Polski na Jazz Jamboree.

Ale później występowaliście w Austrii z Boney M i Eruption.

Graliśmy jednak swoje i na poziomie. I to się podobało.

Chyba jednak wolał pan spotkanie z Mahavishnu Orchestra Johna McLaughlina.

Było dla nas niezwykle ważne. Dopiero co wyszliśmy z piwnicznej izby w Siemianowi- cach, prowincjonalnej mieścinie przy przelotówce, gdzie nic się nie działo, i oto mieliśmy wejść na wielką monachijską scenę podczas koncertu związanego z olimpiadą. W głowie nam się to nie mieściło. Zżerały nas kompleksy. Tymczasem okazało się, że Mahavishnu to normalni, fajni ludzie. Skrzypek Jan Hammer rozmawiał z nami po czesku, cieszył się ze spotkania ze swoimi. John McLaughlin był zawsze wyważony, ale miły i serdeczny. Jerry Goodman zachęcał mnie do gry na skrzypcach, a Billy Cobham zapraszał za perkusję. Piliśmy herbatę z tego samego dzbanka. Pomogli nam unieść żelazną kurtynę i spojrzeć zachodniej publiczności prosto w oczy oczy.

Pierwszy zaprosił pana na rockową scenę Tadeusz Nalepa.

W hali Parkowej w Katowicach mieli koncert Cuby and the Blizzards i Breakout. Byłem studentem Akademii Muzycznej. Kolega pracujący przy koncercie chciał mi pokazać sprzęt bluesowych gwiazd. Jak zobaczyłem te wszystkie gitary Gibsona i organy Hammonda, to ja, wstydliwy Józio, upewniłem się, czy nikt nie patrzy, i zacząłem grać. Grałem wniebowzięty z zamkniętymi oczami. W pewnym momencie dołączył do mnie gitarzysta. Elco Gelling! Wtedy wszedł do hali Tadek Nalepa. Zrządzenie losu. Dostałem zaproszony na schody do nieba. Ale musiałem się zmienić, bo scena ma coś z cyrku. Byłem mały, to kazali mi wskoczyć w buty na obcasach, zapuścić włosy i uszyć hippisowskie kostiumy. Tadeusz chciał, żebym grał na basie, no to grałem. Nabawiłem się pęcherzy na palcach. Nieoczekiwanie dostałem bilet do wojska. Wysoko postawiony oficer chciał zorganizować zespół złożony z młodych, dobrze zapowiadających się muzyków. Mówił, że będzie Jerzy Grunwald i inni, a ja co? Miał władzę, miał mnie w garści, musiałem zagrać va banque.

To znaczy jak?

Musiałem zaryzykować życiem. Przedawkowałem lekarstwa i znalazłem się w szpitalu, na granicy śmierci. Lekarz nie dawał mi żadnych szans, moje łóżko wysunięto już na środek sali, blisko drzwi. Wtedy stało się coś nieprawdopodobnego. Moja matka modliła się nade mną przez całą noc. Zawdzięczam jej życie co najmniej kilka razy. Wtedy właśnie był ten drugi raz. Teraz ma 82 lata i mówi, że moja muzyka trzyma ją przy życiu. Gram dla siebie, dla fanów, ale przede wszystkim dla niej.

Po drodze był Czesław Niemen.

Szukał muzyków w związku z zachodnim kontraktem. Podczas pierwszego spotkania podchodziłem do niego jak do posągu, sprawiał wrażenie tajemniczego, srogiego. Ale granie pozwoliło się nam porozumieć. Okazało się, że on jest chłopakiem z podgrodzieńskich Wasiliszek, ja ze śląskich Siemianowic. Zaczęliśmy się spotykać po próbach i zaproponowałem do grupy kolegów z SBB – Antymosa Apostolisa i Jerzego Piotrowskiego. Jurek imponował rockowym stylem, Antymos miał 16 lat i wyglądał jak Pszczółka Maja. Ale jak grał! Stworzyliśmy muzyczną wspólnotę. Gralibyśmy może jeszcze 10 lat, ale Niemena obsiadły menedżerskie sępy. On spał w hotelach, a my w akademikach. Na trawniku przed Stodołą powiedziałem, że odchodzimy. Ale potem znowu byliśmy przyjaciółmi. Dla mnie na zawsze pozostanie muzycznym supermanem. Dlatego na nowej płycie "The Rock" zadedykowaliśmy mu utwór "Pielgrzym".

SBB Live at Uni-Auditorium Maximum, Bielefeld, Germany on October 27, 1977

Józef Skrzek - keyboards, bass guitar, vocal
Apostolis Anthimos - guitar, drums
Jerzy Piotrowski - drums, percussion



SBB (first know as Silesian Blues Band, later as Szukaj, Burz, Buduj – Polish for "Search, Break up, Build") is a legendary Polish progressive rock band formed in 1971 in Siemianowice by multi-instrumentalist and vocalist Józef Skrzek. It was one of the most popular super-groups in Poland in the seventies; they also toured Czechoslovakia, Germany, Bulgaria, Sweden, Denmark and United States. The band split up in 1980 but was briefly re-activated in 1991, 1993, 1998 and finally in 2000.

One of the most influental and adventurous band in history of Polish progressive rock, Selesian Blues Band, as how SBB abbreviation initially meant, was founded in 1967 by multiinstrumentalist Jozef Skrzek with assistance of drummer Jerzy Piotrovski and 17 year old Greek-born guitarist Antymos Apostolis. Early days were spent, as band’s name suggested, playing blues standards. Band’s line-up at the time also included singer and harmonica player Ireneus Dudek. Band did some yet to be released radio sessions and gained local popularity.

Their February 1974 Krakow gig was issued as a live debut album, simply titled ‘SBB’. Free form compositions with unbounded solos and multiple rhythm changes made this truly innovative album a natural shock for the people raised on easy-listening pop hits by Czerwone Gitary (->) and likes.

With a strong debut LP behind, the band hit the road. SBB’s brilliant appearances at 1974 National Song Festival in Opole, and 1974 and 1975 Jazz Jamboree Festivals in Warsaw presented them as one of the hottest live acts in the country. Live set at the time included own compositions along with versions of R&B and jazz standards with Skrzek singing and constantly moving between electric piano, bass, and harp. Czech, Hungarian and German tours followed with addition of sax player Wlodimerz Nahorny. Two more fine progressive albums were issued in 1975 and 76.

By the end of the decade SBB have toured most of Europe and released several albums in Czechoslovakia, West and East Germany. However, it’s popularity in homeland declined. Skrzek eventually gained full control of the band and wanted to move it to shorter synthesizer dominated songs. Due to change in musical direction and ill health, Apostolis’ role became minimal. He even stopped playing live with the band. Slawomir Piwowar, another former Niemen sideman, stepped in, first – only on stage, then – as a full-time member

Reformed four-piece band played the ‘Pop Session’ gig to the background of an avant-garde movie at the Congress Hall, Warsaw in the fall of 1979 and released one more studio LP in 1980 before breaking up in November the same year due to exhaustion and personal clashes. (easternrock)

Found on elasticrock

link in comments

2 komentarze:

    Serpent.pl