Rusalnaia (2008)




No cóż, nie wiem zbyt wiele o tym tajemniczym zespole. Jest to prawdopodobnie duet dwóch pań tworzących niesamowitą muzykę i atmosferę w stylu neo-folk z domieszką niezłej psychedelii. Płyta jest rewelacyjna - wspaniałe wokalne harmonie utrzymane w magicznym klimacie. Staram się wybierać dla Was tylko same rodzynki, więc mam nadzieję, że i ta pozycja przyniesie Wam wiele ponadczasowych inspiracji. A tymczasem przypomnijmy kim były Rusałki, z których zespół prawdopodobnie czerpie swoje korzenie.

Rusałki to słowiańskie boginki wody mieszkające w rzekach i jeziorach, często porównywane do greckich wodnych nimf. Niektórzy uważają, że istnieją także rusałki leśne, które mieszkają w wydrążonych pniach drzew. Nazwa została im nadana dosyć późno, być może dopiero w XVIII w. Wywodzi się najprawdopodobniej od słowa „rosalia”, które oznaczało starorzymskie święto ku czci bogini Karny. We wszystkich legendach i mitach rusałki są przedstawiane jako piękne i młode dziewczęta o jasnej karnacji (w Białorusi utrzymuje się, że ich skóra ma kolor ziemi – szczegół ten wiąże się z lokalnym wierzeniem o przebywaniu boginek pod jej powierzchnią) i długich ciemnych włosach, które po bliższym przyjrzeniu okazują się być zielone. Ubiór stanowią białe, powłóczyste suknie. Spotykano wszelako osobniki przyobleczone w królewskie szaty, srebrne lub złote, których blasku ludzkie oczy nie mogły znieść. Bardzo często preferują jednak zupełną nagość. Charakterystyczny jest także wieniec z kwiatów lub ziół, który noszą na głowie. Serbowi i Chorwaci wierzą, że to w nim tkwi ich cała magiczna moc.

Ulubionymi zajęciami dziewcząt jest taniec, śpiew (który słychać bardzo rzadko) i zabawy w gałęziach jaworu (Aceraceae Juss, drzewo to występuję głównie w lasach gór, wyżyn i pogórza). Miejsca ich korowodów łatwo można dostrzec – są to piaszczyste łysiny lub kręgi bardziej zielonej i bujniejszej trawy na łąkach. Zwykle przebywały w okolicach rzeki, w której zamieszkiwały. W okresie cieplejszym bawiły się w przybrzeżnych zaroślach, zimę natomiast spędzały w wodzie.



Stosunek rusałek do rodzaju ludzkiego jest bardzo napięty. Ich piękny śpiew wabił młodych i przystojnych mężczyzn, którzy niepomni niebezpieczeństwa zbliżali się do czarujących dziewcząt. Kiedy taka osoba znalazła się w ich władaniu nie miała zbyt wielkich szans na przeżycie. Nimfy łaskotały nieszczęśnika, który od spazmatycznego śmiechu umierał. Mogły także tańczyć z ofiarą tak długo, aż padła ze zmęczenia. Istniał jednak jeden sposób na ocalenie swojego żywota. W rzadkich okazjach boginki zadawały przeróżne zagadki, a ten kto znalazł na nie odpowiedź uwalniał się od złego czaru. Jednak nie tylko męska część populacji była zagrożona. Czasem wabione były także młode kobiety, które zostały wciągane w głębiny i tam się topiły. Bez względu na zło kryjące się pod piękną twarzą ludzie czcili rusałki. Ich święto przypadało na początek maja i zwano je Tygodniem Rusałek. Przez ten okres wszyscy odpoczywali od pracy. Był to także pierwszy czas w roku, kiedy pozwalano na kąpanie się i pływanie.

Każdy pracoholik zostawał dotkliwie ukarany za nieprzestrzeganie tradycji przez złośliwe nimfy. Rusałką mogła się stać kobieta, która jeszcze w nikim się nie zdążyła zakochać. Jeśli natknęła się w nocy na korowód nimf, zostawała przyłączana do grupy. Nie mogła potem wrócić do domu, a następnego ranka jej rodzina znajdowała porzucony niedaleko domu wianek. Według niektórych wierzeń są to dusze młodych dziewcząt lub mężatek, które zmarły nienaturalną śmiercią, często poprzez utonięcie lub nadużycie alkoholu. Choć jest to trochę nieprawdopodobne ze względu na ich w części boską krew, ale ich życie nie trwa wiecznie. Każda rusałka może zginąć od uderzenia pioruna. Boją się także piołunu i nigdy nie zbliżają się do kogoś kto ma zioło przy sobie (dobry sposób na ochronę panowie). (fantasy.dmkhost.net)



The sheer amount of collaborative one-offs and free-floating group projects in the extensive psychedelic-and-associated worldwide scene is almost a genre in and of itself, so the fact that Rusalnaia exists isn't surprising, but neither is the fact that it's quite good. Given that both Sharron Kraus and Gillian Chadwick are productive performers on their own, as well as with others, their collaboration easily comes across as a logical path for each of them, and with the help of sympathetic production from another peripatetic figure in the form of Greg Weeks, the eight-song album is an entrancing success. If Rusalnaia isn't exactly a surprising listen -- guessing that that the two would produce a series of beautiful, unsettling songs containing both calm fragility and odd textures and deviations from the expected form made sense -- the appeal of the album lies in how exquisitely the two work together, especially with their killer vocals. A song like "Shifting Sands," where their voices match, are then staggered, then come together again, each singer's individual tones clear as well as intertwined closely, would have been striking without music; with steady, low percussion and the feeling of a strange, mystic procession over all, it's all the more remarkable. The title track explores a similar vein in a more focused and dramatic sense, volume and orchestration slowly increasing along with the pace, even while always sounding like a stately ritual that gets frayed around the edges. Other songs allow for a regular trade-off between the two line for line, as on the verses of the steady "Kindling" (with Weeks's church organ backing adding an understated grace to the whole).

This stuff comes to You from aldeaf.blogspot.com

link in comments

0 komentarze:

Prześlij komentarz

    Serpent.pl