Samohut - Transport (1997)



Samohut to oczywiście Piotr Subotkiewicz, weteran sceny Hybryd, eks-muzyk Izraela i Immanuela, klawiszowiec Falarek Band. A zatem to już druga, po Warsaw Beat - R. M. Brylewskiego, techno produkcja z tego arcyciekawego kręgu polskiego undergroundu. W przeciwienstwie do Warsaw Beat, który mocno był związany z dubową przeszłością Izraela i psychokosmiczną atmosferą Falarka, Samohut wyczyścił materiał z elementów wspólnej obu artystom tradycji. Może poza pierwiastkiem psychodelii. Tyle, że psychodelia "Transportu" niewiele ma wspólnego z tą Falarkową, przynależy tak jak i cała muzyka do estetyki techno-nowej elektroniki. A dokładniej jest to trans z nalotami ambientowych pasaży. Długie, motoryczne kompozycje, z przestrzennym, psychoaktywnym tłem, w róznych tempach, bez specjalnych ekstrawagancji. Wszystko zakręca się w jednę długą pętlę hipnotyzującą i barwą dźwięku i bitem i dramaturgią. Jeśli komuś goa wydaje się być zbyt "przeładowane", a minimal zbyt radykalny, ten znajdzie tu coś dla siebie. (serpent.pl)

Whenever I listen to record like this one, I regret it was not released a couple years earlier. But in this particular case it’s a single fault. Seven Piotr Subotkiewicz’s tracks are compelling and very interesting production of our modest polish market of ‘technic’ music. It’s hard to describe that kind of music by words, because usually on such occasions you have to compare and pigeonhole the record. ‘Transport’ it’s mostly ambient, also great chill-out CD. Additional strong point is sound editing by Piotr Majran. It’s one of the best and most intelligent record, which has been released recently in our country. Definitely worth-listening.

link in comments

4 komentarze:

  1. Bardzo lubiłem i lubię Izrael. Nie nazwałbym go dubowym, raczej zaangażowanym i uduchowionym pitoleniem ;)

    ps. super blog, bardzo lubię muzykę, którą tu się serwuje. dzięki Ankh :)

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie zassałem link, wpadnę później skomentować- ciao ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przy MC-3 lekko się zmęczyłem i przewinąłem w połowie.

    Ping- pong obudził we mnie wiarę.

    Transport jest znakomity, aż pobiegłem podgłosić sprzęt.

    Aboard- stoję pośrodku pokoju i potrząsam ciałem :) świetna muzyka taneczna. Nawet te "space" efekty mnie nie drażnią, Wybaczam Markowi Bilińskiemu wszystko.

    Bridge- dostrzegam na ścianach rosnące grzyby, a dom napełnia się ciemnością.

    H-Lucyna jak Lucy in the sky :) przepływające za oknem wieloryby pogwizdują radośnie. Moje serce zaczyna zwalniać. Staram się miękko wylądować na kanapie, gdzie oddaje się wsłuchiwaniem w bicie serca. ktoś próbuje mi coś powiedzieć. Historia zaczyna się w miejscu zniknięcia Lucyny. Bardzo dobrze się tego słucha, czuję, że muszę się położyć- tuż pod dźwiękami.

    Tribute to the Monk- mnich kontempluje, dostrzega brak rytmu, basy (niedostrzegalne) są jak pomrukująca w oddali burza. Zaczynam chodzić po pokoju i czekam na koniec- jest.

    ps. bardzo przyjemna płyta, choć bez zachwytu, raczej dla miłośników gatunku :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję zen za wszystkie Twoje mile komentarze. Co do oceny "Transportu" podpisuję się pod Twoim spostrzeżeniami. Myślę, że trafiają w sedno i są piękne poetyckie. Oczywiście jest to ewidentnie muzyka dla miłośników gatunku choć - ja do jakiś maniaków tego stylu nie należę - to lubię jak sobie pobrzękuje gdzieś w tle.

    OdpowiedzUsuń

    Serpent.pl