Graham Bond - Love Is The Law (1969)



Graham Bond urodził się w 1937 roku. Na początku swojego życia był sierotą. Adoptowała go potem rodzina, która stworzyła mu ciepłe warunki rozwoju. Od momentu urodzenia cierpiał na astmę. Rodzice kupują mu fortepian. Uczy się grać przez 7 lat w kierunku pianisty koncertowego. Polubił jednak jazz i Charlie'ego Parkera. Polubił także saksofon. Bierze lekcje jogi znanej jako kharma. Jest to związane z jego grą na saksofonie i kłopotami z oddychaniem. Saksofon był po trosze instrumentem terapeutycznym. W 1953 roku razem z kolegami zakłada zespół The Modernnaires. Grają dixieland jazz, a następnie dołącza do orkiestry szkolnej i wykazuje talenty w grze na oboju i wiolonczeli. Zaczyna interesować się bebopem. Razem w dwoma muzykami zakłada zespół Terry Graham Trio. Ci dwaj to: Terry Lovelock (perkusja) i Colin Wild (fortepian). W 1960 roku poznaje Dicka Heckstall-Smitha i żeni się z Diane Eton, pianistką. Dołącza również do Goudie Charles Quintet, który rozszerza się do sekstetu (Skład: Goudie Charles (gitara), Milton James (sax tenor), Gordon Bellamy (puzon), Roy Surman (bas), Art Terry (perkusja), Graham Bond (sax), a następnie do kwintetu. Grupa zmienia nazwę na Dave Rendell Five i wyjeżdża na nagrania do USA. Potem tournee brytyjskie. Lovelock już nie gra z nimi, zastępuje go na perkusji Phil Kinorra. Graham koncertuje w najlepszych klubach Londynu. Pracuje równolegle jako sprzedawca lodówek, w wolnych chwilach grając jazz. Muzykowanie w tym ogrodzie nie daje po prostu papierówek. W sierpniu 1961 występują na pierwszym festiwalu jazzowym w Richmond. W październiku 1961 utwór Roarin' ukazuje się na płytce po obu stronach Atlantyku. Graham debiutuje fonograficznie. W listopadzie 1961 Graham wystąpił na koncercie w St. Pancras Town Hall w Londynie na imprezie jazzowo - poetyckiej. Spotkał tu Dicka Heckstall - Smitha i poznał Pete'a Browna. W maju 1962 wyjechali na międzynarodowy festiwal jazzowy do Brukseli. Na perkusji kolejna zmiana, nowym został Ted Pope. W sierpniu 1962 występy na drugim festiwalu jazzowym w Richmond. Zaraz potem nagrywają pierwsze sesje dla radio BBC z DHS na saksofonie.

W 1961 roku Bond dołacza do grupy Alexisa Cornera - Blues Incorporated - przez który przewinęła się plejada znakomitych muzyków: Charlie Watts, Mick Jagger, Andy Hoogenboom (bas), Ginger Baker (perkusja) Long John Baldry, Dick Heckstall-Smith, Jack Bruce, Cyril Davies (harmonijka). W zespole gra do 1963 roku a następnie zakłada Graham Bond Organization. Graham Bond Organization to cztery lata muzycznego przecierania nowych ścieżek, ekscytujących koncertów i kłopotów finansowych. Ciągle krążyli po Londynie od koncertu do koncertu, a Baker i Bond ćpali na umór. Krytycy angielscy nie mogli wyjść z podziwu nad wysoką jakością brytyjskiego rytm and bluesa zaproponowanego przez zespół. Krytycy amerykańscy nie zostawiali na zespole suchej nitki sugerując, że brytyjski rytm and blues ma się nijak do prawdziwego. Nagrania studyjne nigdy nie dorównywały koncertowym. Pomimo dobrych albumów zespół nie osiągał sukcesów na listach przebojów, zarabiając głównie koncertami. W salach koncertowych, wśród publiczności, mogli uprawiać swoją bluesowo - jazzową mieszankę do woli. Porywali swoją widownię. Graham Bond był muzycznym przewodnikiem, ale grupę prowadził Ginger Baker, a po nim Jon Hiseman. Graham nie miał głowy do interesów, gdyż przeważnie był pod wpływem albo alkoholu albo narkotyków, albo jednego i drugiego w jednej szklance. Perkusiści Baker i Hiseman zdobywali więc zarówno profesjonalne ostrogi artystyczne, ale również stali się skutecznymi organizatorami, co zaowocowało potem z nawiązką w wielu fantastycznych projektach muzycznych. Dick Heckstall-Smith nie błyszczał na początku działalności zespołu, ale postępy jakie zrobił w GBO były nieprawdopodobnie wielkie. Wszystkie rejestry saksofonów stały się kawałkiem ciasteczka. Gra na dwóch saksofonach jednocześnie przeszła do historii muzyki rockowej. Jack Bruce nie komponował tak dużo. Uczył się metod od Grahama. To tutaj Bruce skomponował swoje pierwsze utwory. Co potem wyrabiał w The Cream, wiedzą wszyscy.





Wiele czynników złożyło się na fakt, że GBO rozpadli się. Przede wszystkim ich muzyka za bardzo oddalała się w kierunku jazzu, co powodowało kłopoty ze zdobyciem masowej widowni i odbiorców płyt. Kolejnym czynnikiem było wyprzedzenie sceny muzycznej, a więc poniesienie kosztów związanych z pionierstwem. Należy zwrócić uwagę, że podobny, ale nieco późniejszy projekt Colosseum uzyskał nie tylko sukces artystyczny, ale także komercyjny. Niewątpliwie duże znacznie dla działalności miały również personalne problemy, głównie Bonda. Wolność grania i tworzenia szła w parze z narkotykami i alkoholem, co powodowało spięcia i rozstania. Tu pojawiły się poważne animozje między Bruce'm i Bakerem, które potem zastopują The Cream. Tu także Graham Bond zaczął mieć poważne nałogi i problemy ze sobą.

W 1968 roku Bond spotyka miłośniczkę czarnej magii Diane Stewart, która będzie w 1970 roku jego drugą żoną. Poznał także członków holenderskiej grupy The Fool, którzy zdobyli kontrakt z wytwórnią Mercury i pojechali na sesje nagraniowe do USA, zabierając Grahama, jego żonę i córkę Ericę. W czasie pobytu w USA, Graham nagrywał z The Fool, nagrywał solo dla wytwórni Pulsar, oraz nagrywał dla innych wykonawców. Nagrania solowe zostały szybko wydane w USA w postaci dwóch albumów Love Is The Law (1969) i Mighty Grahame Bond (1969). Płyta Love Is The Law została nagrana w składzie: Graham Bond (klawisze, bas, sax), Diane Stewart (śpiew), Hal Blaine (perkusja), Dave Sheehan (perkusja, instr. perk.). Na albumie Mighty Grahame Bond małżeństwu Bond pomagali Harvey Mandel (gitara), Max Bennett (bas), Harvey Brooks (klawisze), Eddie Hoh (perkusja). W nagraniach tych pomagał mu także perkusista Hal Blaine. Teksty piosenek odzwierciedlają już silny wpływ czarnej magii i książek Aleistera Crowley'a. Obie płyty nie znalazły sukcesu. Kooperacje z innymi to głównie sesje z Hendrixem w Nowym Jorku, a po wygaśnięciu wizy i wyprawie do Los Angeles, sesje ze Screaming Joe Hawkinsem (album What That Is), z Jefferson Airplane i Grateful Dead. W 1969 roku został zaproszony do projektu Gingera Bakera - Air Force.



W 1970 roku wydaje płytę "Holy Magic": "Zgodnie ze starodawnymi legendami Druidów i Celtów, król Artur powróci w tym wieku Wodnika, aby nas podnieść na duchu. I człowieku, on będzie dmuchał tępego bluesa; zgodnie z czarnoksiężnikiem Bondem! Dużo wcześniej przed obecnym zalewem zaangażowania w czarną magię przez niektóre grupy, Graham interesował się białą lub jak to on woli, świętą magią (holy magick). Aby wyjaśnić te słowa lub być może je lepiej zrozumieć, on postanowił zadedykować swój ostatni album 'prawdziwym poszukiwaczom światła'. Teksty to głównie zaklęcia i modlitwy w językach egipskim i azteckim. Na okładce fotografia Stonehenge z Grahamem i jego żoną Diane Stewart wznoszącymi swoje ręce w błaganiu. Jeśli jednak nie idzie ci magia, jest sporo lamentującej muzyki dla uciechy. (...) Najlepsi są w powolnym bluesie The Judgement. I nawet jeśli nie chcesz wokół siebie gwiezdnej świątyni, odsłuchanie strony pierwszej powinno skontaktować cię z 'wyższymi siłami', zgodnie z Bondem. Przynajmniej mamy nową kategorię - rockult!" (Chris Welch, MM, 2.01.1971). W 1971 roku wydaje kolejny album "We Put Our Magick on You".



Po rozpadzie grupy Bond nawiązuje kontakt z Petem Brownem i nagrywają płytę "Bond & Brown". W 1972 roku menadżer Bond & Brown usuwa Diane Stewart z zespołu, co zbiegło się z separacją Diane i Grahama, a w konsekwencji zakończyło się rozwodem.

"Wtedy ona i Bond rozstali się, kiedy ona odkryła, że Bond seksualnie molestował jej córkę, pasierbicę Bonda. Pod silnym stresem Bond zaczął zachowywać się dziwacznie."

W 1974 roku Bond po oszukaniu dilera narkotykowego ucieka na policję, aby się schronić. Tu z kolei aresztują go za posiadanie marihuany. Wszystko miało zakończyć się leczeniem Grahama, ale policja trzyma go prawie miesiąc w areszcie. Ląduje w końcu w psychiatryku. Po jego opuszczeniu zamieszkuje w płn. Londynie z kolegą nazwiskiem John Hunt. W maju 1974 roku przebywając na peronie stacji metro Finsbury Park, skacze pod koła jadącego pociągu.

"Nie była to dosłowna śmierć samobójcza. Dla niego przyjąć śmierć znaczyło tyle, co powiedzieć Jak się masz? lub wypić piętnaste z kolei piwo." (NN, nieznane polskie pismo, 1974) (materiały zaczerpnięte z rock.w3h.net)



Love Is the Law is the first of the two LPs Graham Bond recorded for the Pulsar label in the late '60s after his move to the United States, and is the better of the pair by a wide margin. That doesn't mean, it should be cautioned, that it's that great, and it's considerably below the standard of the discs he cut in the U.K. in the mid-'60s as the leader of the Graham Bond Organisation. That might not only be because he was missing musicians of the extremely high caliber of his supporting players in the Organisation; it might also be due to him having played everything himself on the LP, with the exception of drums (by Hal Blaine) and some soulful female backup vocals. Yet there's still substantial pleasure -- if that's the right word to use for a musician with such a demonic vocal, instrumental, and compositional flavor -- to be had from Bond's consistently spooky blues-rock organ and Mellotron. If his vocals are a bit croaky, and his lyrics (where odes to free love dovetail with dread and the occult) a bit creepy, that's part of the reason the music stands out even from the eclectic palette of late-'60s rock; there's nothing else quite like it, even if it might not be his best work. The title track and "The World Will Soon Be Free" are certainly among the absolute highlights of his post-Organisation discography, and if the remake of "Our Love Will Come Shining Through" isn't up to the level of the great obscure mid-'60s U.K. 45 on which he first issued the song, it's still pretty good. If some of the lyrics seem a bit awkward and confused in their confluence of naive romanticism and ominous foreboding, they're made up for by some quite groovy blues-jazz organ riffs. Overall, it sounds like the songwriting could have done with some polish and the arrangements with some fleshing out, but Bond fans will still find it worthwhile to seek out this rare LP. ~ Richie Unterberger, All Music Guide

link in comments

5 komentarzy:

  1. Zamknięcie kogoś kto ćpa na umór za posiadanie marihuany jest równie ponurym żartem jak wtrącenie do więzienia Ala Capone za podatki.

    Świetny artykuł Ankh, przeczytałem z prawdziwym zainteresowaniem. Muzyka też bardzo przyzwoita. Niesamowite organy, chórki no i wokal Grahama. Bardzo przyjemne dla ucha i melodyjne utwory. Jak dla mnie płyta na 5.

    ps. no to czekamy na Króla Artura

    OdpowiedzUsuń
  2. Holy Magic jest tutaj-

    http://www.mediafire.com/?0h9zrwz0blt#top

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy6/12/09

    Witam. Artykuł jak zwykle ciekawy niezmiernie. Dobrze się czyta. Pragnę wnieść tylko sprostowanie i jeśli możesz, wnieś tą poprawkę do tekstu. Otóż współpraca Bonda z Brownem to fakt. Tyle że nie chodzi o Arthura Browna, innego arcyciekawego szaleńca i wizjonera rocka, tylko o Pete'a Browna. Poety i muzyka, nadwornego tekściarza Cream, autora własnych bardzo udanych płyt (przynajmniej dwóch jakie znam).
    Pozdrawiam i czekam jak zawsze na nowe odkrycia jakimi raczysz nas, melomanów :)
    Rzempek (ORANŻADA)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście masz rację Rzempek. Mój błąd (Bond:)). Już poprawiam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

    Serpent.pl