Tractor - Worst Enemies (1995)



Trudno byłoby chyba znaleźć dla kapeli rockowej z ambicjami nazwę bardziej nieprzystającą do jej charakteru niż… Tractor. Nie zmienia to jednak faktu, że nazwa ta kryje jeden z najbardziej oryginalnych i zarazem niedocenionych zespołów w historii brytyjskiego rocka progresywnego. Jego debiutancki album – odkrywczo zatytułowany „Tractor” – to najprawdziwsza muzyczna perełka.

Duet Tractor pochodził z Rochdale nieopodal Manchesteru (historycznie przynależącym do hrabstwa Lancashire). Jak się okazało, miejsce zamieszkania odegrało w karierze panów Jima Milne’a oraz Steve’a Claytona niebagatelną rolę. W Rochdale bowiem, po zakończeniu służby wojskowej, przez rok (od 1959) mieszkał i pracował w przędzalni jedwabiu słynny w przyszłości prezenter radiowy John Peel. W 1960 roku opuścił on Anglię i wyemigrował na siedem długich lat do Stanów Zjednoczonych, a gdy wrócił do ojczyzny, postanowił kontynuować rozpoczętą za Oceanem karierę radiowca. Najpierw nawiązał współpracę z pirackim Radio London, a kiedy zostało ono zamknięte, przyjął ofertę pracy w nowo tworzonej stacji muzycznej BBC Radio One. Dwa lata później (w 1969 roku), gdy był już znany na całym świecie, stworzył własną firmę płytową – Dandelion Records. W ciągu niespełna czterech lat jej istnienia wydał dwadzieścia siedem albumów osiemnastu wykonawców. Żaden z nich nie zawojował wprawdzie rynku muzycznego, ale trzem udało się wybić na listy przebojów – w tej trójce znalazł się również duet Tractor ze swoim debiutanckim i w zasadzie jedynym oryginalnym krążkiem (najwyższej dotarł on do osiemnastej pozycji na liście Radia Luksemburg).

Korzenie Tractora sięgają 1966 roku, kiedy to czwórka uczniów Balderstone School w Rochdale powołała do życia grupę The Way We Live. Byli to: wokalista Alan Burgess, basista Michael Batsch oraz – wspomniani już wcześniej – gitarzysta Jim Milne i perkusista Steve Clayton. Niebawem jednak kwartet został zredukowany do duetu, co jednak nie zahamowało jego rozwoju, ponieważ – jak się okazało – Milne i Clayton byli wyjątkowo zdolnymi multiinstumentalistami. We dwóch nagrali demo i wysłali je Peelowi; ten zaś nie mógł pozostać obojętny na zespół pochodzący z miasta, w którym niegdyś mieszkał. Najważniejsza była jednak, oczywiście, muzyka. Gdyby ta nie przypadła prezenterowi BBC do gustu, nic by przecież zespołowi nie pomogło i o kontrakcie płytowym chłopcy mogliby jedynie pomarzyć. Peel, słuchając demówki, nie mógł uwierzyć, że materiał – brzmiący jakby nagrywał go siedmioosobowy zespół – zrealizowało zaledwie dwóch młodzieńców. Postanowił więc kuć żelazo póki gorące i zaciągnął kapelę do swojej stajni. Pierwszy album, „A Candle for Judith”, nagrali w ciągu zaledwie dwóch dni i wydali – jeszcze pod starą nazwą – w styczniu 1971 roku. Rok później natomiast ukazał się krążek zatytułowany „Tractor”. W międzyczasie zespół zmienił też nazwę na prostszą i tym samym łatwiejszą do zapamiętania. Była ona pomysłem… Johna Peela, który pewnego dnia, siedząc w kuchni w swojej posiadłości Peel Acres w Suffolk, przyglądał się jeżdżącemu po polu traktorowi sąsiada i pomyślał, że byłaby to całkiem intrygująca nazwa dla kapeli rockowej. Jak udało mu się przekonać do tego Jima i Steve’a – nie mam pojęcia. Pal licho zresztą nazwę, najważniejsze, że to właśnie Peel był motorem napędowym kariery zespołu i być może gdyby nie on, nie powstałaby nigdy płyta, którą obowiązkowo powinien znać każdy fan rocka progresywnego.



Skoro już doszliśmy do klasyfikowania muzyki – Tractor najczęściej bywa wrzucany właśnie do worka z rockiem progresywnym. Nie do końca słusznie. W twórczości kapeli bardzo często bowiem dochodziły do głosu również wpływy folku (elektryczny Bob Dylan, wczesne utwory duetu Simon & Garfunkel, Spirogyra, The Strawbs), psychodelii (vide najwcześniejsze kawałki Pink Floyd z Sydem Barrettem), hard rocka (w stylu Led Zeppelin i Grand Funk Railroad), a nawet prekursorów amerykańskiego punka (MC5, The Stooges). Nieprawdopodobne? A jednak. Wyobraźnia Jima Milne’a i Steve’a Claytona nie miała granic, o czym dobitnie przekonuje debiutancki album. Trwa on zwyczajowo, jak na tamte czasy, około czterdziestu minut, ale bogactwem pomysłów, brzmień i emocji Tractor mógłby obdarować dziesiątki współczesnych kapel progresywnych (...)

Po wydaniu albumu zespół nie przestał istnieć, ale stopniowo zaczął odchodzić w zapomnienie. Nie mogąc utrzymać się z muzyki, obaj panowie poszukali nowych zajęć – Jim Milne został nauczycielem fizyki w gimnazjum, natomiast Steve Clayton próbował swych sił w poezji i malarstwie. Okazjonalnie spotykali się w studiu nagraniowym, zbierali stare utwory, sporadycznie nagrywali nowe. Wreszcie w połowie lat 90. – aby ocalić cały swój dorobek muzyczny – założyli wytwórnię płytową Ozit/Morpheus Records. To z jej sygnaturą wyszły kolekcjonerskie reedycje starych płyt i nowe kompilacje z archiwalnymi materiałami: „The Way We Live” (2003; pierwszy album z 1971 roku w całości plus jedenaście bonusowych piosenek), „Tractor” (2000; drugi krążek z 1972 roku z trzema bonusami, będący w zasadzie powtórką z katalogu Repertoire Records), „Worst Enemies” (1995), „Before, During and After the Dandelion Years, Through to Deeply Vale and Beyond” (1998), „Steve’s Hungarian Novel” (2000; zbierający kawałki z lat 1969-1974, kończący się zaś szesnastominutową suitą „The Stream” z 1999 roku) oraz „John Peel Bought as Studio Gear and a P.A.” (2006). Warto też wspomnieć o krążku DVD sprzed czterech lat, na którym wydano dwa koncerty zespołu na festiwalu Deeply Vale. To też zresztą ciekawostka, albowiem od kilku lat Tractor pojawia się dość regularnie na brytyjskich festiwalach, podczas których grywają gwiazdy rocka progresywnego sprzed lat – między innymi w Glastonbury (2002), Canterbury i właśnie Deeply Vale (2003). Kilka kolejnych koncertów w Anglii zapowiedzianych jest na jesień tego roku. Może więc choć nielicznym z Was uda się jeszcze zobaczyć tę niezwykłą formację na żywo…(Sebastian Chosiński, Esensja)

Wydana w 1995 roku płycie „Worst Enemies” zawiera różne rzeczy nagrane przez Milne’a i Claytona między 1973 a 1991 rokiem.

Jim Milne - guitar, bass, vocals
Steve Clayton - drums, percussions, bass, backing vocals
Dave Addison - bass
Dave Goldberg - keyboards (on track 8)



The follow-up album from a major cult act of the 1970s, whose two Dandelion Records releases of the 1970s (1971's "A Candle For Judith" by The Way We Live, a name which was changed to Tractor for the group's eponymous 1972 LP) became much sought after and very expensive to acquire in original vinyl form. The tracks on "Worst Enemies" were recorded between 1973 and 1991. Based around the nucleus of singer/lead guitarist/songwriter and sometimes bass player Jim Milne, and drummer/percussionist and sometimes bass player Steve Clayton, Tractor's line-up expanded to three, four and five members as their progressive sound advanced. 1996 marks the group's 30th anniversary in rock music, and the "Worst Enemies" CD not only includes studio tracks intended to form part of their third LP (which was not released at the time because Dandelion stopped issuing albums), but also rare indie singles: these were released in the 1970s and 1980s, and have become virtually unobtainable and the subject of very high prices among collectors.

"Worst Enemies" includes the 21 minute epic, "Peterloo"; written about the Manchester massacre of a peasants - revolt by proud soldiers just returned from the Battle Of Waterloo, "Peterloo" is regarded as a notable example of inspired songwriting. John Peel called Tractor's guitarist, Jim Milne "the man responsible for some of the most urgent, flowing and logical guitar playing I've ever heard".

Much hailed in hippie/biker/free festival and psychedelic guitar band discussions, even today in the 1990s Tractor continue to excite with their rare appearances and albums. "Time Out" said of the band: "Urgent, lyrical and of staggering depth, range and eclecticism".

Many Tractor aficionados are said to be attracted to the band's music due to the stark contrast between their sometimes lightweight acoustic introductions and their heavyweight electric climactic finales.

link in comments

4 komentarze:

  1. fajne. Kaczkowski kiedyś ich puszczał, ale nie tę płytę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie puszczał "jedynkę".

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy15/2/10

    Ha, dzięki! Mam tylko pierwszą płytę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. taaaaak, jedynkę puszczał

    OdpowiedzUsuń

    Serpent.pl