Dexter Gordon - Go (1962)



Pierwszy kontakt z muzyką Gordon rozpoczął od nauki gry na klarnecie, by już jako 15-latek przerzucić się na saksofon tenorowy. Od 1940 r., przez ponad dwa lata, grał w zespole Lionela Hamptona. Później Gordon występował z Lee Youngiem, Fletcherem Hendersonem, Louisem Armstrongiem i Billym Eckstine'em; prowadził też własny zespół.

W efekcie ok. 1944 r. Gordon był już dość dobrze zorientowany w nowych nurtach jazzu, a bezpośredni kontakt z czołowymi przedstawicielami bebopu (z którymi spotkał się w orkiestrze Eckstine'a) zdecydował o jego stylistycznych preferencjach. W ciągu następnych kilku lat występował zarówno na Wschodnim, jak i Zachodnim Wybrzeżu, całkowicie ignorując sztuczny, choć poręczny, podział na dwie formy bopu, istniejący w początkach lat 50. Jednym z jego partnerów był wówczas Wardell Gray, z którym dokonał kilkunastu znakomitych, po wielokroć naśladowanych przez innych, nagrań.

Kariera Gordona w drugiej połowie lat 50. uległa zahamowaniu ze względu na nadużywanie narkotyków, ale już pod koniec dekady poradził sobie z uzależnieniem i wrócił na estradę. Lata 60. i 70. upłynęły mu na nieustających trasach koncertowych - zwłaszcza w Europie, gdzie mieszkał dość długo - które przyniosły mu znaczną popularność. Po powrocie do USA w 1976 r. nagrał kilka wysoko cenionych płyt, na których zademonstrował niespotykaną dojrzałość stylu, który przy tym brzmiał świeżo i intrygująco. Niestety, sukces zawodowy zbiegł się z chaosem w jego życiu prywatnym.

Momentem zwrotnym w jego karierze był występ w filmie "Round Midnight" z 1986 r. Na srebrnym ekranie pojawiał się już wcześniej, na początku lat 60., ale zupełnie inny ciężar gatunkowy miał występ w filmie o wysokich artystycznych ambicjach. Za swoją rolę saksofonisty alkoholika Gordon został nominowany do Oscara.

Należał do najważniejszych saksofonistów jazzu. Mimo że zwykle traktuje się go jako wybitnego przedstawiciela bebopu, w jego grze zawsze wyczuwa się także szacunek do tradycji swingowej, co zapewne wypływało z jego wcześniejszych muzycznych doświadczeń. W utworach utrzymanych w szybkim tempie, zwłaszcza w duetach i tenorowych pojedynkach z Grayem, grę Gordona znamionuje zdecydowanie i spora doza agresywności. Z kolei w balladach był na przemian szorstki lub bardzo czuły. Niezależnie od charakteru kompozycji jego improwizacje uderzały wyobraźnią, a zarazem płynącym z doświadczenia autorytetem i samokontrolą.

Być może z powodu nie najlepszej formy muzycznej, jaką przejawiał w ostatnich latach kariery, w latach 80. nie cieszył się zainteresowaniem ze strony wielkich wydawnictw płytowych. W 1985 r. pojawiła się na rynku podwójna płyta wydana przez Blue Note (dla której w latach 60. zarejestrował wiele wyśmienitego materiału) z wyborem nagrań koncertowych artysty z lat 1978-79 pod tytułem "Nights At The Keystone"; uzupełniona o nowe nagrania pozycja ta ukazała się w 1990 r. jako album trzypłytowy pod tym samym tytułem. (diapazon)

Tak, tak, są takie fragmenty na płycie „Go!” Dextera Gordona, na której jego saksofon tenorowy brzmi, jakby był obsługiwany przez Johna Coltrane’a.

Wystarczy posłuchać otwierającego album utworu „Cheese Cake”, gdzie solówka Gordona pięknie swinguje, wykorzystując efekt lekkkiego opóźnienia (behind-the-beat-phrasing). Historycy jazzu uważają, że urodzony w 1923 r. Dexter Gordon miał, zwłaszcza w latach 50., pewien wpływ na sposób gry Coltrane’a, choć równie powszechna jest opinia, wedle której ów wpływ był obopólny: obaj obracali się w tym samym środowisku boppersów, obaj byli do siebie psychicznie podobni (w grę wchodzi także, niestety, skłonność do narkotyków).

Mimo to jednak Dexter Gordon wypracował swój własny, w pełni ory ginalny styl gry, sprawiający wrażenie nonszalancji, grania jakby „obok” tematu czy w ogóle zapisu nutowego. Muzykolodzy zwracają też uwagę na niebywałą zdolność Gordona do postrzegania i budowania przebiegów harmonicznych, dzięki czemu jego solówki są do dziś traktowane jak mistrzostwo samo w sobie.

Płyta „Go!” została nagrana w 1962 r., w szczytowym okresie artystycznej formy Gordona. Nie ustępuje mu znakomity pianista Sonny Clark, dla którego była to, niestety, ostatnia sesja nagraniowa w życiu. Jego fortepianowe solówki na płycie „Go!” stanowią dziś klasykę, do ktorej wraca każdy jazzowy meloman. Głównym bohaterem jest jednak Dexter Gordon, który gra fenomenalnie i nawet w spokojnych balladach jak „I Can Guess I’ll Hang My Tears Out To Dry” czy „Where Are You” potrafi wyrażać niebywałe emocje. Po wysłuchaniu tej płyty nie ma wątpliwości, dlaczego Dexter Gordon zajmuje tak ważne miejsce w jazzowym panteonie. ---- Mirosław Pęczak, Polityka



From the first moments when Dexter Gordon sails into the opening song full of brightness and confidence, it is obvious that Go! is going to be one of those albums where everything just seems to come together magically. A stellar quartet including the stylish pianist Sonny Clark, the agile drummer Billy Higgins, and the solid yet flexible bassist Butch Warren are absolutely crucial in making this album work, but it is still Gordon who shines. Whether he is dropping quotes into "Three O'Clock in the Morning" or running around with spritely bop phrases in "Cheese Cake," the album pops and crackles with energy and exuberance. Beautiful ballads like "I Guess I'll Hang My Tears Out to Dry" metamorphosize that energy into emotion and passion, but you can still see it there nonetheless. Gordon had many high points in his five decade-long career, but this is certainly the peak of it all. ---- Stacia Proefrock, AllMusic

1 komentarz:

    Serpent.pl