Blast Muzungu - Gaijin Gabba (2006)



Jan Pęczak - guitar
Piotr Zabrodzki - bass
Marcin Gańko - sax
Marcin Ułanowski - drums

Muzungu w języku suahili znaczy "Biały Człowiek". Posłuchajcie zatem, co ten Biały Człowiek wykreował łącząc grindcore, speedmetal, freejazz oraz noise. To wybuchowa mieszanka - w końcu Blast znaczy wybuch - muzyka która nie mieści się w głowach.

Co się stanie, gdy połączy się czterech doświadczonych muzyków o różnych muzycznych rodowodach? Odpowied1 może być tylko jedna: powstanie wybuchowa mieszanka wyrywająca trzewia. Sprawcami tych męczarni są: "Jan Pęczak - uznany gitarzysta funkowo-metalowy, wirtuoz i innowator; Piotr Zabrodzki - basista i pianista, współpracował i nagrywał m.in. z perkusistą zespołu Painkiller - Tatsuya Yoshida oraz z czołówką polskich muzyków; Marcin Gańko - saksofonista, filar takich zespołów jak Calle Sol czy Easy Band All Stars; Marcin Ułanowski - perkusista, niegdysiejszy członek grupy Sistars, swobodnie porusza się w każdym stylu muzycznym" - podając za notką wydawcy.

Wprost nie do pomyślenia ile rzeczy dzieje się na debiutanckiej płycie Blast Muzungu. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli, ale niektórzy po wysłuchaniu tego krążka na pewno zmienią zdanie. Rzeczy jakie wyprawiają Warszawiacy to hołd złożony mistrzowi awangardy Johnowi Zornowi (szczególnie projektom Painkiller i Naked City) oraz nieokiełznanej twórczości Mike'a Pattona. "Gaijin Gabba" to godowy taniec noise'owej masali. Z niesamowitą gracją jednym d1więkom udaje się zapłodnić następne d1więki, przejść perwersyjnie ze stylistyki w stylistykę.

Grindcore szarżuje, przejmuje kontrolę, trzyma w ryzach każdy najmniejszy ruch, jest jak seksualna domina zadająca ból - depcze, wiąże i bije. A biedaczkom spod znaku free jazzu, r&b, funku czy nawet reggae pozostaje się poddać, bo cóż innego mają począć? Takich pozycji nie zna nawet kamasutra! Takiej to właśnie grzesznej rozpusty dopuszcza się Blast Muzungu. Dzieło dla muzycznych masochistów.--- LookAsh Mijała

To bardziej popis umiejętności i zdumiewającej matematyki w liczeniu taktów niż płyta z muzyką. Wzięci muzycy (Sistars, Calle Sol) pobawili się w łączenie stylów nieprzystających. Z jednej strony freejazzowe eksperymenty, a z drugiej rozszalały grind czy speedmetal. Przygotować się należy na wycieczkę w chaos (pozorny), jazgot (dosłowny) i emocje rodem z zakładu dla obłąkanych, którym dano do zabawy wzmacniacze i komputery. Dla przywiązanych do muzyki z radia - jedna gwiazdka. Dla tych, którzy rozumieją termin noise i lubią Merzbow czy nawet Naked City, powiedzmy, że cztery, choć dobrze wiedzą, że ocena jest niemożliwa.---Tomasz Michniewicz, Polityka



Remember how you felt the first time you heard Naked City? Get ready to feel that way again with the music of their Polish grindcore equivalent. More manic and brightly coloured than Zorn's trio, there's something of early Boredoms in there as well. Judo Jamboree comes in at under two minutes, but it's packed full of a bucketload of music. From their 2006 album Gaijin Gabba.

Kup / buy

2 komentarze:

    Serpent.pl