Carla Bley & Gary Burton - A Genuine Tong Funeral (1967)



Carla Bley - do piątego roku życia pobierała lekcje u swojego ojca, nauczyciela gry na fortepianie i kościelnego organisty. Doświadczenie muzyczne zdobywała przede wszystkim jako kościelna chórzystka i organistka, do czasu, gdy w wieku 17 lat odkryła jazz.

Po przyjeździe do Nowego Jorku okazało się, że nie jest w stanie utrzymać się z pracy pianistki czy kompozytorki i musiała zarabiać jako kelnerka. W 1957 r. poślubiła Paula Bleya, a w 1959 r. napisała kilka wspaniałych kompozycji, opatrując je jeszcze swoim panieńskim nazwiskiem i dlatego pod jej pierwszym utworem utrwalonym na płycie, "Dance Class" - który w 1960 r. nagrał George Russell - figuruje jeszcze nazwisko Borg.

Oprócz Russella, po jej kompozycje sięgał jej mąż, a w miarę jak jej popularność rosła, także Jimmy Giuffre, Art Farmer, Gary Burton i Charlie Haden (z którym współpracowała w założonej przez niego Liberation Music Orchestra). W 1964 r. Bill Dixon wprowadził ją do Jazz Composers' Guild, a pod koniec roku wraz z Michaelem Mantlerem (który później został jej drugim mężem) stanęła na czele Jazz Composers' Guild Orchestra, z którą wykonali serię koncertów w Judson Hall.

Uwagę krytyki zwróciła dopiero w Jazz Composer's Orchestra Association, założonym przez Mantlera w 1966 r. stowarzyszeniu kompozytorów, które kontynuowało tradycje rozwiązanego "cechu kompozytorów" - Composers' Guild. Jazz Composers' Association i związana z nim orkiestra (JCO) dawała kompozytorom możliwości eksperymentowania z dłuższymi kompozycjami przeznaczonymi na rozbudowany aparat wykonawczy, co dla Carli było nie lada gratką. Spore uznanie przyniosły jej kompozycje pomyślane jako rodzaj teatru muzycznego: "A Genuine Tong Funeral (Dark Opera Without Words)" nagrana przez orkiestrę bazującą na kwartecie Gary'ego Burtona, oraz gigantyczna suita "Escalator Over The Hill" (która pomieściła się dopiero na trzech płytach). "Escalator" do dziś jest klasą samą w sobie. Miana standardów nabrało wiele z jej mniejszych kompozycji, w tym "Mother Of The Dead Man" (pierwotnie jedna z części "Tong Funeral"), "Closer", "Ida Lupino" i "Sing Me Softly Of The Blues".

Na początku 1964 r. zaistniała w zespołach Pharoaha Sandersa i Charlesa Moffetta jako pianistka, potem skoncentrowała się na prowadzonej razem z Mantlerem JCO. Carla Bley poszukiwała różnych możliwości ekspresji artystycznej i w czasie gdy napisała swoją pierwszą rozbudowaną orkiestrową kompozycję, "Roast", związała się też z ruchem freejazzowym.

Po występie JCO na Newport Festival w 1965 r. Bley założyła Jazz Realities Quintet, do którego zaprosiła Mantlera oraz Steve'a Lacy'ego i wyjechała na koncerty do Europy. Podczas następnej europejskiej trasy, którą odbywała w 1966 r. w towarzystwie m.in. Petera Brötzmana i Petera Kowalda straciła zachwyt do freejazzu i niedługo potem napisała "Funeral".



Przez jakiś czas koncentrowała się tylko na komponowaniu, ale z chęcią przyjęła zaproszenie do występów w zespole Jacka Bruce'a w 1974 r. Od 1976 r. więcej czasu poświęcała własnym formacjom (w latach 80. wzbogaciła swoje instrumentarium o klawisze), ale jak sama zauważyła podczas wizyty w Londynie w 1990 r., nie należy raczej do najwybitniejszych pianistów i znacznie więcej ma do powiedzenia jako kompozytorka.

Przy współudziale stałego partnera Gary'ego Burtona, basisty Steve'a Swallowa, powstał jej cieszący się ogromnym powodzeniem Sekstet wykonujący pełną uroku i łatwą w odbiorze muzykę, z którą koncertował regularnie w późnych latach 80. Pod koniec dekady krytyka coraz mniej entuzjastycznie podchodziła do propozycji Sekstetu (u publiczności cieszył się nadal taką samą popularnością) i być może zrażona tymi opiniami Bley założyła pod koniec 1990 r. Very Big Carla Bley Band, w którym udowodniła, że nic nie straciła ze swej indywidualności jako kompozytorka i aranżerka.

Osobna sprawa to zasługi Carli Bley dla "administracyjnej" otoczki jazzu. Brała czynny udział w ruchu mającym na celu uniezależnienie muzyków od szefów przemysłu rozrywkowego, umożliwienie im jak najdalej idącej kontroli własnych spraw. Duże znaczenie dla takiego podejścia miał wspomniany Jazz Composers' Guild założony jesienią 1964 r., którego była członkinią. Wraz z Mantlerem założyła dwa wydawnictwa płytowe: Watt, dla którego nagrywała własne kompozycje, oraz JCOA Records promujące dokonania jej kolegów. Jej kompozycje należą do stałego kanonu repertuaru jazzowego. (diapazon)



Gary Burton zaczynał od samodzielnej nauki gry na fortepianie, ale w trakcie dalszej edukacji za swój główny instrument wybrał wibrafon. W 1960 r. nagrywał z gitarzystą country Hankiem Garlandem, potem jednak całkowicie poświęcił się jazzowi. Solidne podstawy zdobył podczas studiów w Berklee School of Music, gdzie nawiązał bardzo istotny dla swojej przyszłej kariery kontakt z Mikiem Gibbsem.

W 1963 r. należał do grupy George'a Shearinga, potem przez dwa lata współpracował ze Stanem Getzem. Nieco później założył grupę jazzrockową, przecierając tym samym szlak przed eksplozją setek podobnych formacji ery fusion. W jego zespołach z lat 60. i 70. występowali tacy artyści, jak Larry Coryell, Steve Swallow, Roy Haynes, Pat Metheny i Eberhard Weber. Często do nagrań zapraszały go znakomitości, np. Stéphane Grappelli, Carla Bley, Keith Jarrett, Chick Corea, Michael Brecker i Peter Erskine. Od 1971 r. jest wykładowcą w Berklee School Of Music. W latach 80. do jego współpracowników należał Tommy Smith.

Choć Burton jest kontynuatorem tradycji starych mistrzów, Lionela Hamptona i Milta Jacksona, wzbogaca ją o własne, całkowicie nowe elementy, które zrewolucjonizowały technikę gry na wibrafonie. Spopularyzował m.in. równoczesne stosowanie czterech pałek, co pozwala mu na osiągnięcie mniej perkusyjnego brzmienia i na realizację skomplikowanych pomysłów, które dotychczas były przywilejem muzyków grających na instrumentach dętych i przede wszystkim pianistów. Niebagatelne znaczenie ma także fakt, że ten sposób gry zwiększa atrakcyjność wibrafonu jako instrumentu akompaniującego.

Ogromnie świeże brzmienie zaprezentował Burton na płycie z 1993 r. "Six Pack", nagranej wraz z nim przez sześciu gitarzystów: B.B. Kinga, Johna Scofielda, Jima Halla, Kurta Rosenwinkela, Kevina Eubanksa i wielokrotnego współpracownika lidera, Ralpha Townera.

Oryginalność muzyki Burtona polega na ubarwianiu klasycznego idiomu jazzowego brzmieniami rocka i country, które poznał w początkach kariery. Poprzez połączenie takiego podejścia, niewiarygodnej techniki, otwartości i prawdziwego, nieskażonego gwiazdorstwem entuzjazmu Burton stał się prawdziwym przykładem nowoczesnego muzyka i jedynym wibrafonistą swojej generacji, który pod względem nowatorstwa i głębi improwizacji może się mierzyć z czołowymi przedstawicielami innych instrumentów. (diapazon)
  • Gary Burton — vibraphone
  • Carla Bley — piano, organ, conductor
  • Larry Coryell — guitar
  • Steve Lacy — soprano saxophone
  • Leandro "Gato" Barbieri — tenor saxophone
  • Jimmy Knepper — trombone, bass trombone
  • Michael Mantler — trumpet
  • Howard Johnson — tuba, baritone saxophone
  • Steve Swallow — bass
  • Lonesome Dragon — drums
Largely forgotten about these days, the fact remains that vibraphonist Gary Burton had beat Miles Davis to the fusion of rock and jazz by at least two years. His first RCA album, Duster, was cut in 1967 and featured guitarist Larry Coryell on a set of tunes that while not as spacey or lengthy as Davis's forays into the fusion bag, nonetheless forged a style that clearly was new at the time. It has taken some time for anyone to get around to reissuing this material. Koch has put out the previously mentioned Duster and Country Roads and Other Places, while Lofty Fake Anagram surfaced briefly on the One Way label. RCA has shown very little interest in its own Burton holdings, making the first CD appearance of A Genuine Tong Funeral a rather startling surprise, considering that it is the most revolutionary of Burton's catalog items.

Composed by Carla Bley, this 1967 work is somewhat of an extended suite, a style that would later take on rather large proportions in her classic Escalator Over the Hill. With the subtitle A Dark Opera Without Words, Bley's piece is an anything but macabre look at life and death. Oddly enough, a tune called "The End" starts things off and "The Beginning" is found at the conclusion of the work. Another bit of additional trivia, Bley has suggested that she had intended the piece to be performed on stage with costumes, lighting, etc.

Including Bley and Burton, a ten-piece ensemble works through the five parts of this extended composition that manages to cover quite a range of moods, from peaceful to chaotic. Burton's signature four-mallet style is surely a highlight of this disc, yet there's also room for the searing tenor of Gato Barbieri, guitarist Larry Coryell, and trumpeter Mike Mantler. There's much to suggest that what Bley has written here would provide further fodder for her subsequent efforts for Charlie Haden's Liberation Music Orchestra, especially such dirges as "The New Funeral March."

The sound quality achieved on this disc is nothing short of excellent. Even my previous copy on Japanese vinyl couldn't match this one. As a bonus, five tracks from Lofty Fake Anagram are included, although I question the logic behind that when a reissue of the complete album would have made much more sense. That aside, don't miss the opportunity to revisit this underground classic or discover it for the very first time. (allaboutjazz)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

    Serpent.pl