Ziemia Planeta Ludzi (2008)


Grupa chyba już przestała istnieć - a szkoda, bo myślę, że była jedną z ciekawszych na polskiej scenie jazzowej.

Zespół ZIEMIA PLANETA LUDZI zadebiutował w czerwcu 2006 koncertem we wrocławskiej "Mleczarni". Powstał nieco wcześniej, gdy do perkusisty - Janka Słowińskiego i saksofonisty Piotra Łyszkiewicza (Matplaneta Sextet, Katar, Karate Jazz) dołączył gitarzysta Michał Karbowski (Robotobibok). Od tego momentu indywidualne brzmienie zespołu i koncepcja muzyki były szerzej doceniane przez słuchaczy. W warstwie muzycznej początkowe eksperymenty z instrumentami etnicznymi (digeridoo) zeszły na dalszy plan, na rzecz surowego, miejscami postrockowego brzmienia. Podsumowaniem dotychczasowej działalności zespołu jest debiutancki album Ziemia Planeta Ludzi. Na jego zawartość składają się utwory inspirowane światem magii i metafizyki, muzyką etniczną i jazzem, dla których wspólnym mianownikiem staje się charakterystyczne brzmienie tria bez basu. Muzycy zachowują balans między partiami aranżowanymi i swobodną improwizacją, nastrojowymi opowieściami i free jazzowymi uderzeniami.



Janek Słowiński - perkusja
Michał Karbowski - gitara
Piotrek Łyszkiewicz - saksofon tenorowy
Gościnnie:
Marcin Ciupirdo - marimba
Jędrek Kuziela - tabla

Ziemia Planeta Ludzi to wyśmienity młody zespół ze wszech miar udanie podejmujący przede wszystkim chicagowskie tropy. Debiutancka płyta Wrocławian wyraźnie nawiązuje do tamtejszych tradycji i robi to w naprawdę dobrym stylu. Innym, mniej bezpośrednim odniesieniem jest trio Ellery’ego Eskelina z Jimem Blackiem na bębnach. Album przynosi raczej stonowany, ale nasycony jazz, przefiltrowany przez minimalistyczną, transową wrażliwość post-rocka i uzupełniony etnicznym kolorytem. Muzycy nie muszą żyłować instrumentów by osiągnąć odpowiednią intensywność – co niewątpliwie świadczy o ich klasie.

Zespół gra w dość nietypowej konfiguracji – bez basu. Ten brak jednak wcale nie razi, a chwilami dzięki temu muzyka nabiera wręcz przyjemnej zwiewności. Skład podstawowy – perkusję, gitarę i saksofon – w kilku utworach uzupełniają partie marimby oraz tabli.

Hipnotyzująca motoryka bębnów spotyka się z wnoszącymi powiew nostalgii oszczędnymi figurami gitary (w duchu Jeffa Parkera), a improwizujący w poetyce lirycznego free tenorzysta niekiedy wzlatuje w bardziej ekstatyczne rejony. Afrykańskie i orientalne wtręty czasem wypadają smakowicie, ale nie zawsze do końca przekonują. 

Tak czy owak album jest jednym z najlepszych debiutów na krajowej jazzowej scenie ostatnich kilku lat. Działalność zawiesił Łoskot i zaprzyjaźniony z autorami niniejszej płyty Robotobibok  – co prawda działa genialny duet Artura Majewskiego i Kuby Suchara (pod nazwą Mikrokolektyw), ale szkoda, że (przynajmniej na razie) nie usłyszymy ich w szerszym składzie. Miejmy nadzieję, że Ziemia Planeta Ludzi godnie wypełniać będzie pustkę po swoich kolegach. --- Łukasz Iwasiński

4 komentarze:

  1. Anonimowy15/6/12

    Thanks for new name!
    They are very impressive! High and mighty sounding.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy13/12/12

    Odświeżysz któryś z linków?

    andrzej gwiazda, prawdziwa legenda lat 80.

    OdpowiedzUsuń

    Serpent.pl