Grupa W Składzie & TerenNowy - Galeria Freta 01.10.2012

Grupa W Składzie (fot. z archiwum zespołu)
 Grupa w Składzie - polski zespół muzyczny założony na przełomie lat 60/70 ubiegłego wieku w Ożarowie w pierwszej komunie hipisowskiej. Podstawowy skład zespołu stanowili Andrzej Kasprzyk, Jacek Malicki i Milo Kurtis. Do dziś jest to legenda polskiej awangardy muzycznej, o której (jeszcze) nie przeczytamy w żadnym muzycznym leksykonie.

Z zespołem współpracowało wielu muzyków m.in. Andrzej "Amok" Turczynowicz, Witold Popiel, Andrzej Bieżan, Andrzej Przybielski i kilkudziesięciu innych gości. Koncerty odbywały się w warszawskim klubie studenckim na Krakowskim Przedmieściu "Sigma". W "Sigmie" Grupa w Składzie współpracowała z artystami konceptualnymi - Pawłem Freislerem, Przemysławem Kwiekiem, Zofią Kulik, Jerzym Kaliną.

Grupa w Składzie grała zróżnicowaną muzykę, opierającą się głównie na dużej ilości improwizacji, tzw. intuicyjną, eksperymentalną. Intuicja zastępowała muzyczne wykształcenie i, czasami, umiejętności.Wystąpili na Warszawskiej Jesieni oraz wrocławskim Festiwalu Jazzowym "Jazz nad Odrą", Grupa w Składzie otrzymała wyróżnienie Tomasza Stańki na I Festiwalu Awangardy Beatowej w Kaliszu (1972 rorku - w kategorii otwartej) W następnym roku zdobyła pierwszą nagrodę na Festiwalu Młodzieżowej Muzyki Współczesnej w Kaliszu; muzyka GwS: powróciła na polskie sceny wraz z generacja młodych jazzmanów, muzykę określaną dziś jako jass.

W 2008 roku zespół powrócił do grania. W składzie: Jacek "Krokodyl" Malicki, Milo Kurtis i Witold Popiel ponownie zadebiutowali 3 grudnia 2008 roku w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie, przy okazji prapremiery filmu dokumentalnego Irka Dobrowolskiego "Spalony" - film o artyście Jacku Wilewskim. (na podstawie materiałów ze strony zespołu)

Grupa W Składzie (fot. z archiwum zespołu)
Parę dni temu miałem przyjemność uczestniczyć w wydarzeniu, które miało miejsce w Galerii Freta. Był to pierwszy po 37 latach (nie licząc incydentalnych występów) koncert Grupy W Składzie - legendy polskiej muzyki hipisowskiej. Grupa wystąpiła w takim składzie:
  • Jacek „Krokodyl” Malicki - gitara elektryczna, instrumenty perkusyjne
  • Andrzej Kasprzyk - saksofon tenorowy, instrumenty perkusyjne
  • Milo Kurtis - keyboard, klarnet, instrumenty perkusyjne.


Trudno mi ocenić muzykę nie mając punktu odniesienia do wcześniejszych dokonań GWS np. w postaci nagrań, bo takie jak mi wiadomo nie istnieją albo krążą gdzieś w zamkniętych, magicznych kręgach znajomych. Kłopot polega też na tym, że trudno wypowiadać się na temat muzyki improwizowanej, która jest spontanicznym zapisem chwili. Koncert trwał 30 minut bez 15 sekund - jak zapowiedział przed występem Milo Kurtis, a całość była ściśle zaaranżowana. I myślę, że ten fakt był znamienny dla całego występu. Nie była to więc swobodna improwizacja tylko zaplanowane granie "od-do". Nie wiem czy to kwestia miejsca - Galerii, ale nie mogłem odnaleźć się w tej przestrzeni - ni to elegancki hotel, restauracja, klub, bistro, galeria czy co? Czyściutkie szyby, miękkie i wyfroterowane dywany, eleganckie stoliczki - i muzyka - zupełnie nie pasująca do miejsca. Oczywiście olbrzymi szacunek dla panów, że potrafili wyjść i zagrać w tych okolicznościach taką "frytę" , ale pierwsze wrażenie jakie odniosłem to, że nie było fajnej energii w grze muzyków - radości ze wspólnego grania i spotkania. Ten niedobór wypełnił za to kolektyw terenNowy, który również gra muzykę improwizowaną. Nie wiem ile osób znalazło się na scenie, ale było bardzo tłoczno, a wszyscy aż się rwali do grania - to było czuć - aż momentami wymykało się to kontroli. Wspaniałe wokalizy wykonała Nina Nu i bardzo czujna gra Andrzeja "Amoka" Turczynowicza, który nota bene nie wystąpił w boku swoich dawnych kolegów, a właśnie z muzyczną młodzieżą. Muzykę kolektywu określiłbym jako etno-kraut - i to mi się podobało.


terenNowy.live - to samorodna sekcja kolektywu terenNowy. 101% improwizacyjna podróż po przestrzeniach etno-experimental-ambient. Zespół ma własną filozofię istnienia, działania, tworzenia i konsekwentnie realizuje ją w kolejnych emisjach. Muzyka improwizowana przez terenNowego podczas koncertów jest konstrukcją utkaną z dźwięków generowanych przy użyciu najnowszych technologii, najstarszych instrumentów i ludzkich głosów.

Projekt terenNowy to otwarty kolektyw twórców, spontanicznie rozwijających motto: 101% improwizacji. Wielowątkowość i zróżnicowanie form autorskiej wypowiedzi, stają się podstawą do swobodnego multiplikowania idei organiczności, czyli - każdy po swojemu, a przyjemnie o wszystkim. Wzajemne wpływy i inspiracje ewoluują w nieprzewidywalne kombinacje. Tu nie ma miejsca na próby, ani na scenariusze - każde spotkanie generuje własny klimat, w naturalnej konsekwencji dopasowany i do przestrzeni, i do publiczności, bowiem oba te elementy są w projekcie równie ważne, jak sam kolektyw. Interakcja to inicjacja kreacji. Albo na odwrót.


The terenNowy project is an open collective of artists whose spontaneously developed motto is ‘creation through recreation or vice versa’. A diversity of plots and differentiation of artistic statements become a basis for a free multiplication of the idea of organics, meaning: everyone is going one’s own way but fun is for all. Mutual influences and inspirations evolve into unexpected scenography-sound combinations, creating the project’s original sections such as terennowy.live, terennowy.kids, terennowy.movie and terennowy.art. There is no place for trials or ready-made scripts; each meeting generates its own climate which is naturally adapted both to space and to the public. These two elements are as vital to the project, as the collective itself. We say: interaction is an initiation of the creation. Or vice versa.

7 komentarzy:

  1. Anonimowy5/10/12

    koncert rozpoczeliśmy w siedemnaście osób...

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy5/10/12

    a skończyliśmy w czterech, nie licząc szwagra.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy5/10/12

    "Trudno mi ocenić muzykę nie mając punktu odniesienia do wcześniejszych dokonań GWS..." Jak przykro dowiedzieć się, że ktoś oceniający muzykę nie ma o niej pojęcia, jeżeli nie ma punktu odniesienia. Frank Zappa takich "oceniaczy" nazwał jednoznacznie. Poszukaj sobie. A miałem ten blog w ulubionych... Żegnam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż, nie wiem jak Frank Zappa określiłby ludzi, którzy nie wiedzą o czym czytają, ale mniejsza o to. To jest blog subiektywny i nie oceniamy tu ani ludzi ani muzyki. To czy nam się coś podoba nie ma nic wspólnego z żadną oceną. Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy6/10/12

    no ale ma trochę racji ten anonim. bez urazy. ja odniosłem wrażenie, że bardzo nie chciałeś napisać, że to było słabe co grali.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieeee.... to nie tak. Chodzi o to, że nie mogłem napisać, że to było słabe. Słuchamy tu różnych, często bardzo eksperymentalnych rzeczy i ok. To, że coś jest trudne - nie znaczy, że jest słabe. Nie wiem jak brzmiała Grupa W Składzie kiedyś i nie mogę ocenić ich kondycji twórczej teraz. Jedyna "wycieczka" krytyczna, na którą sobie pozwoliłem to stwierdzenie, że nie czułem między muzykami żadnej energii. Ale tak w ogóle to "czapki z głów" ...

    OdpowiedzUsuń
  7. do Ankha: http://omnie.to/improvision

    OdpowiedzUsuń

    Serpent.pl