Niebieski Lotnik - Love Surprise (2000)


"Na początku lat 80. młody klarnecista Mazzoll założył zespół, w którym zapragnął udokumentować obecność Ducha Świętego. [...] Do dziś wiadomo, że pierwszy etap lotów Niebieskiego Lotnika zamyka współpraca ze znanymi polskimi dżezmenami Olem Walickim i Jackiem Olterem.

Od 1999 roku datuje się reanimacja Niebieskiego Lotnika, Mazzoll odnajduje się w braterskim uścisku odwiecznych przyjaciół, Wojtka i Gwizdka. Pisze tekst: "Przyjaciele! Nie odczuwam niepokoju, LOVE SURPRISE ORA PRO NOBIS". Niebieski Lotnik rozwija i doskonali metodę muzyczną zawartą na "Out, Out To Lunch" grupy Mazzoll & Arhythmic Perfection. Otwiera nowe kierunki improwizowania."

Powyższy tekst napisał Tomasz Gwińciński, niejako przybliżając zawiłe koleje losu, nie tak zupełnie nowej (jak się okazuje), formacji Jerzego Mazzolla. "Love Surprise" - debiut tria: Mazzoll, Tomasz Gwińciński, Wojciech Mazolewski - przynosi 17 krótkich, bo trwających zaledwie trzy kwadranse, utworów - improwizowanych opowiadanek, zarejestrowanych w bydgoskim studiu "Sanatorium". Posiadają one swój indywidualny wyraz, słucha się ich bardzo dobrze, choć, przyznam szczerze - jak na Mazzolla - wszystko to brzmi nieco "zachowawczo". Owa zachowawczość nasuwa mi się na myśl, gdy słucham "Azure Excess" - eksperymentalnego albumu z pogranicza muzyki współczesnej, nagranego przez 15-osobowy zespół Diffusion Ensemble pod przewodnictwem Mazzolla i plastyka Roberta Knutha.

Trio Niebieski Lotnik nie podejmuje (bo przecież nie może - choćby z racji uszczuplonego składu) tych "artystowskich" koncepcji, bazując raczej na wywodzących się z jazzu (Albert Ayler, Eric Dolphy, Don Byron) doświadczeniach "klasycznego" już dziś zespołu Mazzolla - Arhythmic Perfection. Nie wydaje mi się jednak, aby metoda muzyczna z "Out, Out To Lunch" została tu udoskonalona, ani tym bardziej, abyśmy mieli do czynienia z jakimkolwiek odkrywaniem nowych sposobów improwizowania.

Prawda, jak to zwykle bywa, leży gdzieś pośrodku, a wyrafinowani słuchacze po kilku przesłuchaniach "Love Surprise" z pewnością docenią niebanalne popisy instrumentalne grających, humor (tytuły utworów: "Święta lutownica", "Morskie potwory wracają do domu", "Zwierzęta domowe (królik, niedźwiedź, wieloryb i młot)", wreszcie - stylistyczną spójność całego materiału.

Warto zwrócić uwagę na bardzo dobrą realizację techniczną Lotnika - tu brawa należą się Grzegorzowi Kaźmierczakowi. Muzyka tria przykuwa uwagę jakością brzmienia i atmosferą całości, a jej odbioru nie zakłócają zbędne fajerwerki czy też producenckie nowinki. (diapazon)


I guess that title which may be translated as "Blue Pilot" refers in typical for Mazzoll ironic way to Holy Spirit. And it is fully justified! As on best recordings with "black jazz" this music is authentic, spontaneous and free. Yet it is very important to underline that this affinity with great recordings of Afroamerican jazz is only in spirit not in form of music which is something original and by no means imitation or counterfeit (as in many cases in European version of jazz). This is what we call in Poland yass: distantly rooted in jazz, sometimes directly opposite to it, taking very much from European classics but also rock, pop and folk. Probably the most interesting music phenomenon in Polish music in twenty or so years. If you are interested in it this is perfect starting point as this album maybe be seen as one of the most important for the movement (together with albums by groups like Miłość, Maestro Trytony or Arhytmic Perfection). 

The band consists of three musicians of whom dominant remains Jerzy Mazzoll playing on bass clarinet. If you ever listened to Eric Dolphy you will immadietely recognize by whom he is inspired. His improvisations are free but no without directions. He is accomplished musician in every sense and his charsima keeps all these material together. But the success of this album would be impossible without excellent rhythm section which follows his meandering line. On bass guitar we find his younger brother Wojtek Mazolewski who later made stunning carrer with his band Pink Freud and guitarist Tomek Gwińciński who however on this album plays mainly on drums. Their support is first class and these three gentlemen rock and roll so hard that I cannot do anything else than wholeheartedly recommend this album! (polish-jazz)

2 komentarze:

    Serpent.pl