Om (1971)


Om była jedną z najwcześniej działających formacji na hiszpańskiej progrockowej scenie - pojawiła się na niej już w 1969 roku. Po typowych w przypadku tego typu grup zmianach składu (w tym krótki epizod z bardzo znanym Pau Riba), zespół zakończył swą działalność w 1972 roku. Zdążył jednak trwale zapisać się na kartach historii za sprawą wydanego w 1971 roku albumu oraz singla.

Pierwsze wznowienie tego longplaya na cd jest bardzo trudno dostępne, ale nie ma powodów, aby je szukać. Wydająca coraz więcej progowych diamentów katalońska wytwórnia Picap, pokusiła się także o reedycję Om (dodając do całego albumu wyżej wspomniany singiel).

Dowodzony przez gitarzystę Jordi Solera zespół, to dość nietypowy przykład jazz-rocka rodem z Katalonii. Album, na którym znalazły się tylko cztery kompozycje, to niezwykła mieszanka jazzujących gitar, rockowej energii i wszechobecnej, psychodelicznej atmosfery.

Płytę otwiera "Excusa 6/8". Długa, dwunastominutowa kompozycja w pełni ukazuje styl Om. Przesterowane jazzrockowe gitary wygrywające nieustające sola, do tego gęsta sekcja rytmiczna oraz brak wokalu. W miarę jak utwór się rozwija, nabiera psychodelicznych barw. Dochodzą bardzo ekspresyjne, improwizowane partie saksofonu a całość sprawia wrażenia nagrania na żywo. Aby dopełnić dziwności, muzycy mruczą, nucą i krzyczą do mikrofonu - przypomina to nieco nagrania Lula Cortesa i Ze Ramhalo z albumu "Paebiru". Nawet gdy wszystko sprawia wrażenie kakofonii, to muzycy mają nad tym pełną kontrolę, a kompozycja im dłużej trwa, tym bardziej swym szaleństwem wciąga. "No Ho Sap Ningu" choć o połowę krótszy od swojego poprzednika jest jeszcze bardziej niesamowity. Delikatny początek grany na flecie, gęsta atmosfera i delikatne klawisze - rzecz stojąca w tej samej lidze co niemieckie Nosferatu czy brytyjski Steel Mill. Jazz jest tu w zasadzie tylko wyjściem do poszukiwań własnej ścieżki. Myślę, że tak mógłby grać Osjan, gdyby tylko zechciał kiedyś skorzystać z elektrycznych instrumentów. Jeszcze bardziej zawiesisty jest "Zitro's Ache". Om proponuje w tym nagraniu bardzo mroczny klimat (nie powstydziłby się go Orange Peel), lecz zachowuje ciągle związki z jazzem - to za sprawą rytmiki i partii saksofonu. Dodatkowego uroku i niesamowitości dodaje temu kawałkowi wiolonczela. Album zamyka "Excusa Num. I". Bardzo hipnotyzujący utwór, który najbardziej wpisuje się w typowy kanon rocka, a to za sprawą dość klasycznie rockowej partii gitary. Tu już nawet saksofon nie gra jazzowo - w tym klimacie pozostała tylko sekcja rytmiczna. "Excusa Nim. I" to w dużej mierze psychodeliczny rock jak się patrzy. Nawet na samym początku muzycy zapędzają się trochę w skale indyjskiej ragi.

Następnie mamy bonus. Oba numery z jedynego, wydanego przez Om singla. Zespół oczywiście nagrał go w innym składzie niż longplay. Tym razem w jego szeregach nie znalazł się niestety Jordi Sabates - założyciel grupy Jarka. Pierwszy kawałek, to "Vindra La Llum". I jest to zupełnie inne granie, niż to znane z pełnej płyty. Jest rockowo, lekko psychodelicznie, pojawił się także wokal. Jazzu nie ma tu ani trochę, jest za to spora chwytliwość i wyraźna inspiracja Hendriksem. Podobnie sprawa ma się z "Waiting Of Godot". Psychodeliczny pop, raczej dla fanów lat sześćdziesiątych niż siedemdziesiątych. Kompozycja jest niemal bezczelnie przebojowa, choć nie tak dobra jak "Vindra La Llum" .

Bonusy jednak nie mają żadnego wpływu na moją ocenę tego znakomitego krążka. Om to świetna grupa, z której wyrosły dwie gwiazdy barcelońskiej sceny - Jordi Soler (znany bardziej jako Toti Soler) oraz Jordi Sabates. To ten pierwszy był w Om całą siłą napędową. Wszystkie numery podpisane są wyłącznie jego nazwiskiem.

Ta płyta to majstersztyk hiszpańskiego (nie tylko katalońskiego) rocka progresywnego. Wszyscy fani gatunku koniecznie powinni się z nią zapoznać. Jeśli nawet się jej nie polubi (w co wątpię), to przynajmniej wypadałoby znać. (progrock)


Om - led by superb catalan guitarist Jordi ‘Toti’ Soler after his previous band Pic- Nic split- were one of the most interesting outfits to ever come out from Barcelona. Starting in 1968, their first recordings were done as a backing group for other artists like folk- singer Maria del Mar Bonet or american hippie Joe Skladzien, but most notably Pau Riba whom they backed on his debut LP the legendary Dioptria, one of the finest pieces of european psych ever. During all their early work, the band benefited from the organ playing of one of the most talented catalan pianists, Jordi Sabatés (of Ocells del més enllà fame) as well as the musical talents of two english brothers: drummer Peter Hodgkinson and his brother Tim on sax and keys (this is, of course, the same Tim Hodgkinson who founded Henry Cow, together with Fred Frith).

By the time they released their LP on Edigsa in 1971, Om was already an experienced band, with important studio work on their back and countless gigs, having backed american blues- man Taj Mahal in his Madrid 1969 concerts. One particularity of Om was that, rather than having an established line- up, they worked as a musical concept where it was not so important the individuals playing as it was the resulting sound. Their only LP shows how, through the works of Miles Davies, Gary Burton and John McLaughlin, they had developed their sound from its original psych/folk- rock beginnings to an intensely psychedelic jazz rock fussion. A classic album that is hardly known outside Spain and ranks amongst the best of the era, sharing shoulders with similar underground european experiments by Min Bul, Colhemec Ensemble, Xhol, Dharma Quintet, Sunbirds, Full Moon Ensemble or the more progressive output of the british jazz of the era: John Surman’s Trio, Nucleus or Michael Gibbs.

Strictly limited to 500 copies - High quality gatefold sleeves reproducing the beautiful Tony Cepuka’s original psychedelic artwork from 1971’s first press on Edigsa - Insert with liner notes by Wah Wah’s Marc Argenter and Fermí Puig – Includes also repro of big Om poster (coming originally with the first copies of the LP) - Bonus 7" single reproducing Om’s single w/ non- LP tracks 'Vindrà La Llum' / 'Waiting For Godot' (actually the only one released under their own name and not as a backing band). (guerssen

5 komentarzy:

  1. Anonimowy9/1/14

    A może byłaby szansa na zaprezentowanie hiszpańskiej grupy "Shock"? Gdzieś tak około 1968 nagrali płytę w klimacie (o ile się orientuję) Hendrixa.

    OdpowiedzUsuń
  2. This is probably the major discovery in the Spanish psych-prog collector scene. An unknown, unreleased album recorded in 1970 by obscure band Shock from Madrid.

    LP / CD edition Guerssen Records - present a previously-unreleased album with 1970 by this obscure Spanish garage-psych band. Until now, Shock! were a total mystery. They only released one 45 at the time (the killer acid-fuzz punker "No se puede ser Superman") and nothing was known about the band until the label tracked them down. We discovered that prior to their 45 release, they recorded a whole album which was never released. Shock's music is underground garage-psychedelia with crude acid-fuzz guitar, effects, and English vocals: think of Agua de Regaliz, early Pan & Regaliz, Cerebrum or even obscure Brazilian bands such as Tobruk, but with a more primitive sound. The album features 10 songs, including the original versions of the two tracks later re-recorded for their only 45: No se puede ser Superman (titled here "I'm Being Mad," it's a different and superior English-sung version) and "I Want to Laugh" (a longer version than the one included on the 45). Remastered from the original 2-track tape (which is unfortunately not in perfect condition, but more than good enough), including an insert with detailed liner notes in English/Spanish.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy3/2/14

    Hi is it possible to post a download link? thx

    OdpowiedzUsuń
  4. Click on a dot ;-)

    OdpowiedzUsuń

    Serpent.pl