Hawkwind - The Ambient Anarchists (1997)





Parę słów o zespole Hawkwind, a jednocześnie piękna charakterystyka w opracowaniu Bartosza Chacińskiego:

  1. Hawkwind to wzór dla wszystkich ekstremalnych zespołów rocka psychodelicznego. Czerpał inspirację prosto z SF, grał piętnastominutowe utwory oparte na jednym akordzie. A techniczni trzymali muzyków za paski od spodni, żeby utrzymać ich w pozycji wertykalnej w czasie koncertów. Ci pokładali się natomiast nie z powodu zmęczenia.
  2. Hawkwind jest najbardziej intensywnie działającym zespołem ostatniego czterdziestolecia. W praktyce bez dłuższych przerw, wciąż aktywny koncertowo. Regularnie wydaje płyty. Jego lider Dave Brock dobiega siedemdziesiątki. Pierwszego koncertu z 29 sierpnia 1969 nie pamięta – jak zeznaje dla BBC – poza tym, że było dużo stroboskopów, weszli na scenę i każdy grał swoje.
  3. Hawkwind – co mnie uderzyło ostatnio – wyprzedził potężnie całą część nowej sceny folkowej. Zaczynając od parafolkowych ballad, przeszli do ostrej psychodelii, potem niemal do metalu. Ich album „Space Ritual” i wczesne nagrania studyjne należą do najbardziej niedocenionych płyt w historii rocka. Możecie teraz rzucać jajkami. Ale najpierw posłuchajcie mieszaniny rocka i folku na dwóch pierwszych albumach.
  4. Hawkwind był jednym z pierwszych zespołów rockowych eksperymentujących z dźwiękami konkretnymi i generatorami – jeszcze przed czasami ogólnodostępnych syntezatorów. Jak to robili? Mieli zawsze w swoim składzie kogoś, kto specjalizował się w konstruowaniu dziwnych urządzeń generujących syntetyczne dźwięki. Kosmiczne dźwięki.
  5. Kosmiczni byli od zawsze. Współpracowali nawet ze specjalizującymi się w kosmosie pisarzami SF.
  6. Hawkwind zawsze świetnie balansował między scenami rocka psychodelicznego/progresywnego i punka/nowej fali. Jak pewnie nikt inny, może poza Peterem Hammillem. Na legendarnym festiwalu Futurama w Leeds, gdzie rozbłysła gwiazda Joy Division, gdzie grali Cabaret Voltaire i Throbbing Gristle (więcej na ten temat w lipcowym numerze „Uncut”) wystąpili także muzycy Hawkwind, przygotowujący zresztą wówczas materiał na kapitalną płytę „Levitation”.
  7. No właśnie, „Levitation” i grający na tej płycie Ginger Baker (eks-Cream) każą mi pomyśleć o wszystkich naprawdę wielkiego formatu muzykach, którzy przez chwilę pasowali do wizji Hawkwindu. Innym z nich był Lemmy, który nagranie „Motörhead” – to samo, które miało dać nazwę jego przyszłej grupie – skomponował jeszcze w barwach Hawkwindu. Notabene sam Lemmy został wyrzucony z grupy za narkotyki. Nobody’s perfect.
  8. Z drugiej strony: gdyby nie wyrzucili Lemmy’ego (który osobowością z pewnością jest), być może byliby – jak słusznie zauważa dziennikarz „Mojo” – czymś na kształt wyspiarskiego The Grateful Dead.
  9. Z trzeciej strony: no naprawdę, zostać wywalonym za narkotyki z jednej z najbardziej narkotycznych grup w historii???
  10. 10. Z czwartej (o ile taka jest, ale wg mitów grupy Hawkwind na pewno) strony: być może to jedyny w historii przykład, kiedy wyrzucono za narkotyki kogoś, kto brał zbyt MAŁO narkotyków.
(Bartosz Chaciński)



A two-disc collection covering over 20 years of Hawkwind standouts, Ambient Anarchists is a good choice for listeners new to the group's trippy universe. A live version of the controversial '70s single "Urban Guerilla" leads the record off nicely along with the proto-punk "The Right to Decide." From these relatively spastic origins, listeners are led through several eras of swirling space rock, prog metal, and sci-fi electronica. The fantasy material on disc one has an appealing attitude that's strangely ambitious and innocent. The Lemmy Kilmister-penned "Motorhead" is just one of the many old-school highlights. The disc two selections are even more theatrical, but some of the urgency of Hawkwind's earlier work gets lost in the wash of synth affects and spoken accounts of space travel. Fortunately, "Love in Space" leads a pack of melodically grounded songs that prevent Ambient Anarchists from becoming overcooked by the stars of so many distant galaxies --- Vincent Jeffries, AllMusic

link in comments

1 komentarz:

  1. Lemmy brał po prostu inne narkotyki, syntetyczne ;) podczas gdy pozostali czlonkowie hawkwindu woleli naturalne

    OdpowiedzUsuń