[PL]
Kto nigdy nie natknął się na muzykę The Electric Flag, niech wbije sobie tą nazwę w pamięć, by jak najszybciej uzupełnić muzyczne zaległości. Ciężko powiedzieć, jak potoczyłyby się w ogóle losy sceny San Francisco, gdyby nie wjechał na nią z impetem pod koniec lat sześćdziesiątych projekt Mike'a Bloomfielda i Buddy Milesa. Fantazyjna fuzja jazzu, bluesa, instrumentalnego soulu i eksperymentalnego rocka z domieszka psychedelii, którą dali światu The Electric Flag, stała się wielką inspiracją dla masy innych grup tj. The United States Of America, po wsze czasy zapisując się też w szatańskiej księdze rock'n'rolla. Pomimo tego, że grupa pojawiła się tak samo szybko, jak zniknęła ze sceny, nie można nie doceniać jej wkładu w tworzenie się klasycznego brzmienia amerykańskiej psychedelii!
The Electric Flag zostali utworzeni w marcu 1967, w Nowym Jorku, pod enigmatyczną nazwą An American Music Band, pod którą zespół występował na scenie także przez następny rok, min. na Festiwalu w Monterey. Inicjatorem projektu był Mike Bloomfield, pochodzący z Chicago, genialny gitarzysta, który będąc świeżo po wycieńczającej trasie koncertowej z avant-bluesową formacją Paul Butterfield Blues Band, postanowił wypiąć się na zespół i poszukać swojej własnej drogi. Mike wyciął z zespołu bez podania przyczyny i natychmiast skumał się ze swoim ziomkiem, klawiszowcem Barrym Goldbergiem proponując mu stworzenie grupy, grającej muzykę wszechamerykańską. Ten eksperyment totalny miał na celu połączenie ze sobą wszystkich możliwych wpływów muzycznych.
The Electric Flag zostali utworzeni w marcu 1967, w Nowym Jorku, pod enigmatyczną nazwą An American Music Band, pod którą zespół występował na scenie także przez następny rok, min. na Festiwalu w Monterey. Inicjatorem projektu był Mike Bloomfield, pochodzący z Chicago, genialny gitarzysta, który będąc świeżo po wycieńczającej trasie koncertowej z avant-bluesową formacją Paul Butterfield Blues Band, postanowił wypiąć się na zespół i poszukać swojej własnej drogi. Mike wyciął z zespołu bez podania przyczyny i natychmiast skumał się ze swoim ziomkiem, klawiszowcem Barrym Goldbergiem proponując mu stworzenie grupy, grającej muzykę wszechamerykańską. Ten eksperyment totalny miał na celu połączenie ze sobą wszystkich możliwych wpływów muzycznych.
Wkrótce do grupy doszedł basista Harvey Brooks, muzyk sesyjny Boba Dylana, który nagrał z nim płytę "Highway 61 Revisited", zaś następnym krokiem było odbicie z zespołu Wilsona Picketta dziewiętnastoletniego wówczas Buddy Milesa, którego nakarmiono ciasteczkami Oreo wkręcając mu jednocześnie filmy o łatwych dziewczynach z San Francisco, gdzie zamierzano przenieść zespół. Bloomfield znalazł jeszcze wokalistę Nicka Gravenitesa i zaprosił także do składu dwóch innych muzyków, trębacza Marcusa Doubledaya i wszechstronnego saksofonistę tenorowego, Petera Strazzę. W ten sposób powstał w USA pierwszy w historii skład rockowy z sekcją dętą (wówczas absolutna nowość), inspirowany silnie taktyką muzyczną soulowej wytwórni Stax!
Grupa przeniosła się na Zachodnie Wybrzeże w kwietniu 1967 za miejsce zamieszkania obierając sobie duży dom w Mill Valley, którego koszty wynajmu pokrył menadżer zespołu, Albert Grossman. Wkrótce cała siódemka miała własne kwatery i pod koniec kwietnia zespół zaczął pracę nad standardami soul i R&B przy okazji ćwicząc swój pierwszy własny numer, "Groovin' Is Easy". Los chciał, że w tym samym czasie Roger Corman, pracujący dla kultowej stajni filmów exploitation – American International Pictures, przekonany przez Petera Fondę i Jacka Nicholsona, szukał artysty potrafiącego skomponować ścieżkę dźwiękową do jego nowego projektu: filmu, który miał oddać atmosferę tripu na kwasie.
Gdy zadaniu nie sprostała lokalna grupa International Submarine Band, uznana przez twórców za zbyt nudną, Fonda spotkał się z Bloomfieldem w domu Grama Parsonsa (gdzie zespół odbywał próby) i zaproponował mu współpracę. The Electric Flag z zapałem rzucili sie do nagrywania korzystając jednocześnie z pałacu na Hollywood Hills, gdzie zakwaterował ich na czas sesji nagraniowej Fonda. W tym samym czasie kręcili sie jeszcze po rezydencji czlonkowie The Velvet Underground z Nico na czele, którzy razem z Andy Warholem i grupą Factory dopiero zdążyli się stamtąd wyprowadzić. Te wibracje z pewnością nie pozostały bez wpływu na zawartość soundtracku do kultowego "The Trip".
Sam album został nagrany podczas dziesięciodniowej sesji (najprawdopodobniej w United Studios) i stanowił arcydzieło sceny San Francisco! 18 kawałków, które znalazło sie na płycie, oscylowało wokół psychedelii, bluesa i muzyki ilustracyjnej nie stroniąc jednak także od free jazzowych i soulowych wpływów. Właśnie tutaj Bloomfield po raz kolejny dał się poznać jako genialny kompozytor, aranżer i jeden z największych talentów gitarowych w Stanach Zjednoczonych, które w tym samym roku miały dopiero odkryć nowy, wschodzący talent – Jimiego Hendrixa. Jak się miało niedługo okazać, Jimi Hendrix sam stał się wielkim fanem zespołu grając z nim gigi i jam sessions na tej samej scenie nawiązując szczególnie dobrą komunikację z młodym perkusistą The Electric Flag...
Gdy zadaniu nie sprostała lokalna grupa International Submarine Band, uznana przez twórców za zbyt nudną, Fonda spotkał się z Bloomfieldem w domu Grama Parsonsa (gdzie zespół odbywał próby) i zaproponował mu współpracę. The Electric Flag z zapałem rzucili sie do nagrywania korzystając jednocześnie z pałacu na Hollywood Hills, gdzie zakwaterował ich na czas sesji nagraniowej Fonda. W tym samym czasie kręcili sie jeszcze po rezydencji czlonkowie The Velvet Underground z Nico na czele, którzy razem z Andy Warholem i grupą Factory dopiero zdążyli się stamtąd wyprowadzić. Te wibracje z pewnością nie pozostały bez wpływu na zawartość soundtracku do kultowego "The Trip".
Sam album został nagrany podczas dziesięciodniowej sesji (najprawdopodobniej w United Studios) i stanowił arcydzieło sceny San Francisco! 18 kawałków, które znalazło sie na płycie, oscylowało wokół psychedelii, bluesa i muzyki ilustracyjnej nie stroniąc jednak także od free jazzowych i soulowych wpływów. Właśnie tutaj Bloomfield po raz kolejny dał się poznać jako genialny kompozytor, aranżer i jeden z największych talentów gitarowych w Stanach Zjednoczonych, które w tym samym roku miały dopiero odkryć nowy, wschodzący talent – Jimiego Hendrixa. Jak się miało niedługo okazać, Jimi Hendrix sam stał się wielkim fanem zespołu grając z nim gigi i jam sessions na tej samej scenie nawiązując szczególnie dobrą komunikację z młodym perkusistą The Electric Flag...
Pomimo tego, że "The Trip" został nieco zapomniany przez historię, głównie z powodu ograniczonego nakładu (płytę wytłoczono pierwotnie tylko w USA), należy zdać sobie sprawę że właśnie to, a nie "Long Time Comin'", był pierwszym albumem grupy. Ciekawszy i bardziej eksperymentalny niż późniejsze dokonania Electric Flag, zawiera masę krótkich kawałków, które prowadzą widza przez kwasowy trip Petera (głównego bohatera filmu) od momentu "wejścia" przez okresy euforii, paranoi, szukania miejsca wytchnienia od rzeźni i cyrkowego sądu aż do "zejścia". By oddać specyficzną atmosferę jazdy na kwasie, zespół użył zestawu niecodziennych efektów łącznie z partiami, granymi przez przez Paula Beavera na jednym z pierwszych syntezatorów analogowych Mooga, które dzięki Electric Flag szybko miały podbić amerykańską scenę psychedeliczną. Sam Bloomfield ujawnia się muzycznie tylko w niektórych momentach szturmując jednak jak burza na gitarze w ponad siedmio minutowym kawałku "Fine Jug Thing" - wysmakowanym aranżacyjnie klejnocie, niemal wieńczącym cały album.
Inni nie pozostają jednak w tyle. Sekcja dęta atakuje nas w "Green and Gold" na stronie A i w "Peter Gets Off" na stronie B. W innych kawałkach notujemy zaś pojawienie się takich smaczków, jak partie elektrycznych skrzypiec czy klawesynu, które nadają im prawdziwie odlotowego klimatu – część to prawdziwy kosmos robiący z mózgu elektryczny kisiel. Trudno opisać tą płytę, nagraną przez zespół, który grał ze sobą wtedy zaledwie dwa miesiące, ale bez wątpienia stanowi ona absolutne arcydzieło. I tutaj nie zabrakło jednak nacisków biznesu muzycznego. Jako producent albumu został ujęty John Court, pomimo tego że został on praktycznie w całości wyprodukowana przez Bloomfielda, który skomponował też większość utworów. Z tego też powodu na kolejną płytę The Electric Flag trzeba było czekać niemal rok, zespół lawirował pomiędzy presją wytwórni płytowych, a wewnętrznymi ciśnieniami próbując przeskoczyć ponad obydwoma.
Pierwsza reedycja winylowa płyty pojawia się dopiero w 1987 w Wielkiej Brytanii dzięki małej wytwórni Edsel i od tej pory album na winylu staje się niemal niedostępny w obrocie. Przypomina o nim ponownie reedycja Curb Records na CD z 1996, która jednak koszmarnie psuje oryginalne wydanie skracając jego czas trwania z 50 minut do 27. Jako, że większość nie ma niestety dostępu do rzadkiego i drogiego wydania winylowego z 1967, kupując CD otrzyma niestety tylko niewyraźne wrażenie niecodziennego klimatu "The Trip". Płyta warta jest zaś polecenia wszystkim frikom kochającym sam film, jak też lubiącym się zanurzyć w otchłani wibracji kwasowych lat.
Inni nie pozostają jednak w tyle. Sekcja dęta atakuje nas w "Green and Gold" na stronie A i w "Peter Gets Off" na stronie B. W innych kawałkach notujemy zaś pojawienie się takich smaczków, jak partie elektrycznych skrzypiec czy klawesynu, które nadają im prawdziwie odlotowego klimatu – część to prawdziwy kosmos robiący z mózgu elektryczny kisiel. Trudno opisać tą płytę, nagraną przez zespół, który grał ze sobą wtedy zaledwie dwa miesiące, ale bez wątpienia stanowi ona absolutne arcydzieło. I tutaj nie zabrakło jednak nacisków biznesu muzycznego. Jako producent albumu został ujęty John Court, pomimo tego że został on praktycznie w całości wyprodukowana przez Bloomfielda, który skomponował też większość utworów. Z tego też powodu na kolejną płytę The Electric Flag trzeba było czekać niemal rok, zespół lawirował pomiędzy presją wytwórni płytowych, a wewnętrznymi ciśnieniami próbując przeskoczyć ponad obydwoma.
Pierwsza reedycja winylowa płyty pojawia się dopiero w 1987 w Wielkiej Brytanii dzięki małej wytwórni Edsel i od tej pory album na winylu staje się niemal niedostępny w obrocie. Przypomina o nim ponownie reedycja Curb Records na CD z 1996, która jednak koszmarnie psuje oryginalne wydanie skracając jego czas trwania z 50 minut do 27. Jako, że większość nie ma niestety dostępu do rzadkiego i drogiego wydania winylowego z 1967, kupując CD otrzyma niestety tylko niewyraźne wrażenie niecodziennego klimatu "The Trip". Płyta warta jest zaś polecenia wszystkim frikom kochającym sam film, jak też lubiącym się zanurzyć w otchłani wibracji kwasowych lat.
[EN]
Who never came upon music of The Electric Flag, should memorize this name and stop being backward as soon as possible. It's hard to say, what the fate of San Francisco sound would have been if it wasn't seriously influenced in the end of 60's by Mike Bloomfield's and Buddy Miles' wild fantasy. Outstanding fusion of jazz, blues, instrumental soul and experimental rock with a hint of psychedelic sound, coined by The Electric Flag, became a great inspiration for loads of other groups like The United States Of America for example, setting their signature forever in the satanic book of rock'n'roll. Despite their short life with sudden disbanding, we have to remeber their importance for classic American psychedelic sound.
The Electric Flag were created in March of 1967, in New York under an enigmatic name An American Music Band, which has been used for live shows like Monterey Pop Festival in the next year. Chicago born and raised Mike Bloomfield was their creator and main force behind the band. This brilliant guitar player was just past his ultimate tour with avant-blues Paul Butterfield Blues Band, which totally washed him up, thus he decided to split in order to found his own thing. After that he got along with one of his buddies, keybord player Barry Goldberg, whom he proposed establishing a music band, which would play an all American music. It was supposed to be a total experiment combining music influences from everywhere possible.
Soon bass player Harvey Brooks joined the band – session musician of Bob Dylan, who recorded with him "Highway 61 Revisited". Next step was to nick nineteen year old Buddy Miles from Wilson Pickett's band, who was fed with Oreo cookies and made up with stories about hot'n'easy girls from San Francisco, where band was supposed to land eventually. Bloomfield found also a great vocalist, Nick Gravenites and invited two other musicians to the band, trumpeter Marcus Doubleday and all rounded tenor saxophonist Peter Strazza. This was a first rock line-up with brass section in USA (completely new thing then), inspired without any doubt by what was happening in Stax Records.
The Electric Flag were created in March of 1967, in New York under an enigmatic name An American Music Band, which has been used for live shows like Monterey Pop Festival in the next year. Chicago born and raised Mike Bloomfield was their creator and main force behind the band. This brilliant guitar player was just past his ultimate tour with avant-blues Paul Butterfield Blues Band, which totally washed him up, thus he decided to split in order to found his own thing. After that he got along with one of his buddies, keybord player Barry Goldberg, whom he proposed establishing a music band, which would play an all American music. It was supposed to be a total experiment combining music influences from everywhere possible.
Soon bass player Harvey Brooks joined the band – session musician of Bob Dylan, who recorded with him "Highway 61 Revisited". Next step was to nick nineteen year old Buddy Miles from Wilson Pickett's band, who was fed with Oreo cookies and made up with stories about hot'n'easy girls from San Francisco, where band was supposed to land eventually. Bloomfield found also a great vocalist, Nick Gravenites and invited two other musicians to the band, trumpeter Marcus Doubleday and all rounded tenor saxophonist Peter Strazza. This was a first rock line-up with brass section in USA (completely new thing then), inspired without any doubt by what was happening in Stax Records.
Band was translocated to Western Coast in April 1967 and rented a house in Mill Valley, costs were covered by Albert Grossman, band's manager. Soon all seven musicians had their own apartments and before April was gone they started working over soul and R&B standards practising as well their brand new piece, "Groovin' Is Easy". Somehow their path was crossed by Roger Corman, working at that time for American International Pictures – cult exploitation film company, who got convinced by Peter Fonda and Jack Nicholson that they needed a real artist to compose the soundtrack for his new movie about acid trip.
As they just turned down one of the local music groups, International Submarine Band, considered too vague to accomplish it, Fonda met Bloomfield in Gram Parsons' house (where band kept doing rehearsals) and proposed him collaboration. The Electric Flag have found it with favour and started recording soundtrack, living in a palace in Hollywood Hills, where they've been moved by Fonda for the time of the recording session. In the same time The Velvet Underground's members including Nico and Andy Warhol's Factory group were still hanging out there, cause they just moved out still staying in LA. These vibrations for sure have left their mark on a cult "The Trip" record.
As they just turned down one of the local music groups, International Submarine Band, considered too vague to accomplish it, Fonda met Bloomfield in Gram Parsons' house (where band kept doing rehearsals) and proposed him collaboration. The Electric Flag have found it with favour and started recording soundtrack, living in a palace in Hollywood Hills, where they've been moved by Fonda for the time of the recording session. In the same time The Velvet Underground's members including Nico and Andy Warhol's Factory group were still hanging out there, cause they just moved out still staying in LA. These vibrations for sure have left their mark on a cult "The Trip" record.
An album was recorded in ten days session (most probably in United Studios) and can be considered a masterpiece of San Francisco sound! 18 tracks cut on the record, were swinging around psychedelic rock, blues, various themes with free jazz and soul vibes. It's here, where Bloomfield unveiled himself as a genius composer, arranger and one of the up-and-coming guitar talents in USA. Don't forget, that the same year Americans were just to discover a new raising talent – Jimi Hendrix. As it became obvious shortly, the future guitar's God himself was on of the ardent fans, playing gigs and jam sessions together with The Electric Flag, getting along especially with the young drummer... Buddy Miles.
Although "The Trip" was nearly forgotten by history, mainly due to limited pressing (the record was originally released only in USA), we cannot forget it was indeed first album of The Electric Flag, not "Long Time Comin'". More interesting in many ways and definitely more experimental than band's later works, includes a lot of short tunes, leading a movie viewer through Peter's (main character) acid trip, from the first kick-in through periods of euphoria, paranoia, searching to be saved from the acid flip-side, „circus court” and finally to wearing off. To imitate peculiar vibe of the acid trip, band used whole set of weird effects including lines played by Paul Beaver on one of the first Moog synthesizers, which were quickly to taka a grip on American psychedelic sound. Bloomfield reveals himself musically only in few moments on "The Trip" thundering over with his Les Paul guitar in "Fine Jug Thing", lasting over seven minutes – genuine arrangement's pearl, which kind of crowns whole album.
Although "The Trip" was nearly forgotten by history, mainly due to limited pressing (the record was originally released only in USA), we cannot forget it was indeed first album of The Electric Flag, not "Long Time Comin'". More interesting in many ways and definitely more experimental than band's later works, includes a lot of short tunes, leading a movie viewer through Peter's (main character) acid trip, from the first kick-in through periods of euphoria, paranoia, searching to be saved from the acid flip-side, „circus court” and finally to wearing off. To imitate peculiar vibe of the acid trip, band used whole set of weird effects including lines played by Paul Beaver on one of the first Moog synthesizers, which were quickly to taka a grip on American psychedelic sound. Bloomfield reveals himself musically only in few moments on "The Trip" thundering over with his Les Paul guitar in "Fine Jug Thing", lasting over seven minutes – genuine arrangement's pearl, which kind of crowns whole album.
The others don't stay aside. Brass section circles down in "Green and Gold" on side A and "Peter Gets Off" on side B. In other tracks band comes up with more soul food like electric violin or harpsichord, which add a real trippy vibe to it all – partly it's a professional freak-out, which just bubbles in our brains like a sort of electric pudding. I'd have a real challenge with a detail description of this record, made by a band playing together about two months, but it is massive, really monumental. Even here we unfortunately find the pressure of music business. As an album's producer John Court was credited (Alan Grossman's friend), although it was produced almost exclusively by Bloomfield, who composed most of the tracks as well. It was one of the reasons why it took more than a year to record a following album – band was jumping between pressure of it's label and inner splits (drugs, drugs, drugs...) trying to tackle both.
First reissue comes up in 1987, in UK, due to efforts of small Edsel label and since that time vinyl release becomes almost obsolete on the market. We can recall it when Curb Records puts on the market another reissue in 1996, which is just CD and turns original into nightmare stripping it from 50 minutes to just 27. Because most people unfortunately cannot get hold of rare and quite expensive original vinyl release, will get a muddy notion of what "The Trip" is about when buying CD. This record is strongly recommended to all freaks loving the movie and those, who want to dive into the abyss of acid years.
First reissue comes up in 1987, in UK, due to efforts of small Edsel label and since that time vinyl release becomes almost obsolete on the market. We can recall it when Curb Records puts on the market another reissue in 1996, which is just CD and turns original into nightmare stripping it from 50 minutes to just 27. Because most people unfortunately cannot get hold of rare and quite expensive original vinyl release, will get a muddy notion of what "The Trip" is about when buying CD. This record is strongly recommended to all freaks loving the movie and those, who want to dive into the abyss of acid years.
############################
"The Trip" issues [DISCOGS]
Mike Bloomfield's official website
link in comments
Dzięki za bardzo przyjemną wycieczkę ;)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy, jeden z moich ulubionych soundtrackow lat '60. Mam jeszcze kilka w zanadrzu...
OdpowiedzUsuń