Jeśli pytają was:
skąd jesteście? odpowiedzcie im;
Przybyliśmy ze światłości, z miejsca
które jest światłością samą
z siebie, która powstała
i objawiła się w swych obrazach.
Jeśli będą wam mówili: kim jesteście? odpowiedzcie:
Jesteśmy Jego synami i wybrańcami
Ojca żywego. Jeśli zapytają was:
jaki jest znak waszego ojca w was?
odpowiedzcie im: To jest ruch i
odpocznienie. (logion 15)
W tym strachu, który się łączy z brakiem sensu, rezygnujemy z życia i zaczynamy pilnie umierać. Szablon zajmuje miejsce życia a zmysły, zrezygnowane, oswajają się z nijakością. Co pewien czas buntujemy się, ale w istocie tylko dla pozoru: robimy jakąś wielką awanturę, jakiś skandal - nie za ostry na ogół, taki, który nie zagrozi naszej pozycji, coś co jest dostatecznie banalne, aby mogło być przez innych przyjęte ze zrozumieniem, więc na przykład spijamy się do nieprzytomności. Ta skorupa, ta otoczka, pod którą kamieniejemy, staje się już naszym istnieniem - twardniejemy i stajemy się zatwardziali; i zaczynamy nienawidzić każdego, w kim kołacze się jeszcze iskierka życia. To nie jest jakaś sprawa duchowa, to ogarnia wszystkie nasze tkanki i coraz większy jest strach przed czyimś dotknięciem, albo przed ukazaniem siebie. Wstyd gołej skóry, gołego życia, wstyd siebie - a jednocześnie - często zupełny bezwstyd tam, gdzie w grę wchodzi, aby wszystko to wystawić na targowisko, sprzedać dobrze. Już nie kochamy siebie, siebie samych; nienawidząc innych, próbujemy uleczyć ten brak miłości.
Bardzo żywo, choć ze skrywaną ponurością krzątamy się wokół własnego pogrzebu. Iluż tu potrzeba czynności, jaki trud, jaki rytuał. A cóż takiego ta śmierć? Ubieranie, zasłanianie, posiadanie, uciekanie, kanonizowanie własnego brzemienia. A co pozostaje, co żyje? Las. Tak mówiliśmy u nas w Polsce: nie było nas - był las, nie będzie nas - będzie las. Wiec jak być, jak żyć, jak rodzić tak jak las? Mogę także sobie powiedzieć: jestem wodą, czystą, która płynie, żywą wodą; wtedy źródłem jest on, ona nie ja: ten komu idę na spotkanie, przed którym się nie bronię. Tylko jeżeli on jest źródłem, ja mogę być wodą żywą.
A teraz parę słów o umieraniu, by tak rzec, finalnym. Niektórzy twierdzą, że człowiek w momencie agonii widzi skrót całego swojego życia, tego, co w nim było najistotniejsze, dobre - taki rodzaj filmu. Nie wiem, czy to prawda, ale niech by to było prawdą. Jak myślicie, co wtedy będziemy widzieć? Co ważne, co powróci? Czy chwila, w której kupiłeś auto, kiedy szef cię pochwalił albo kiedy wyszedł ci jakiś chytry numer i dlatego czułeś się od innych lepszy, bo bardziej cwany? (...)
Książe niezłomny
Odkryliście już
początek, aby poszukać
końca: tam bowiem, gdzie jest początek
tam będzie i koniec. Błogosławiony
kto stanie na poczatku,
pozna koniec i nie zakosztuje
śmierci. (logion 18)
Akropolis
0 komentarze:
Prześlij komentarz