"Co znacy być dzisiok prawdziwym Gorolem?" - pyta Krzysztof Trebunia-Tutka w tekście zamieszczonym na wkładce do swej nowej płyty nagranej z Włodzimierzem "Kiniorem" Kiniorskim. Album "Juhaskie bazynio" jest próbą znalezienia odpowiedzi na to pytanie.
To nie pierwsze spotkanie lidera góralskiej grupy z nieustannie eksperymentującym jazzmanem. W 1999 roku wydarzeniem był wspólny album obu ich zespołów - Trebunie-Tutki i Kinior Future Sound - "Etno Techno". Finezyjnie przeprowadzona synteza góralskiego folkloru i nowoczesnej elektroniki klubowej była czymś zupełnie nowym w polskiej muzyce popularnej i do dziś inspiruje wielu wykonawców - choćby modne ostatnio zespoły w rodzaju Zakopowera czy Psio Crew. Po siedmiu latach od wydania tamtego albumu liderzy obu formacji spotkali się ponownie, aby już bez towarzyszących im muzyków nagrać nowy materiał. Tym razem bardziej intymny i romantyczny, opowiadający o "juhaskich bazynioch", czyli "góralskich marzeniach".
Muzyka na płytę powstawała w ubiegłym roku w prywatnym studiu Włodzimierza Kiniorskiego w jego rodzinnym mieście - Żagańsku. - Zaczynaliśmy od śpiewanych i granych przeze mnie tradycyjnych melodii góralskich - wyjaśnia Krzysztof Trebunia-Tutka. - "Kinior" znajdował do nich odpowiednie tempo i tworzył podkłady rytmiczne. Potem nasycaliśmy powstałe w ten sposób nagrania dodatkowymi elementami: on - elektronika i saksofonami, a ja - instrumentami ludowymi. Album rozpoczyna się szumem strumyka i śpiewem ptaków, zza których wyłania się głos Krzysztofa Trebuni-Tutki śpiewającego własny tekst napisany w góralskiej gwarze. Potem pojawia się elektroniczny bit oraz solowe partie saksofonu. W ten sposób "Juhaskie bazynio" wyznaczają klimat reszty płyty. Do raz tęsknych, a kiedy indziej radosnych melodii podawanych przez wokalistę "Kinior" dodaje cale spektrum klubowych rytmów - przede wszystkim miarowo pulsujący dub ("Góralskie dziewceta", "Pod Tatrami"), ale też połamany breakbeat ("Iskierecka") i świdrujący drum & bass ("W lesie") oraz głębokie techno ("Taniec jaworowy"). Pomiędzy tymi strukturami rytmicznymi pojawiają się zarówno ambientowe pasaże onirycznych dźwięków, jak i akustyczne partie saksofonu, skrzypiec, fujarek i dud. Elektronika ma tu bardzo oszczędny charakter, wyraźnie schowana jest w tle i w większości przypadków ograniczona do tworzenia rytmu. Na pierwszym planie są zawsze góralskie brzmienia - to zgodnie z zawołaniem "Tradycji pilnujcie!" wyśpiewanym przez Krzysztofa Trebunie-Tutkę w utworze pod tym właśnie tytułem.
Sorry, no english description
link in comments
To nie pierwsze spotkanie lidera góralskiej grupy z nieustannie eksperymentującym jazzmanem. W 1999 roku wydarzeniem był wspólny album obu ich zespołów - Trebunie-Tutki i Kinior Future Sound - "Etno Techno". Finezyjnie przeprowadzona synteza góralskiego folkloru i nowoczesnej elektroniki klubowej była czymś zupełnie nowym w polskiej muzyce popularnej i do dziś inspiruje wielu wykonawców - choćby modne ostatnio zespoły w rodzaju Zakopowera czy Psio Crew. Po siedmiu latach od wydania tamtego albumu liderzy obu formacji spotkali się ponownie, aby już bez towarzyszących im muzyków nagrać nowy materiał. Tym razem bardziej intymny i romantyczny, opowiadający o "juhaskich bazynioch", czyli "góralskich marzeniach".
Muzyka na płytę powstawała w ubiegłym roku w prywatnym studiu Włodzimierza Kiniorskiego w jego rodzinnym mieście - Żagańsku. - Zaczynaliśmy od śpiewanych i granych przeze mnie tradycyjnych melodii góralskich - wyjaśnia Krzysztof Trebunia-Tutka. - "Kinior" znajdował do nich odpowiednie tempo i tworzył podkłady rytmiczne. Potem nasycaliśmy powstałe w ten sposób nagrania dodatkowymi elementami: on - elektronika i saksofonami, a ja - instrumentami ludowymi. Album rozpoczyna się szumem strumyka i śpiewem ptaków, zza których wyłania się głos Krzysztofa Trebuni-Tutki śpiewającego własny tekst napisany w góralskiej gwarze. Potem pojawia się elektroniczny bit oraz solowe partie saksofonu. W ten sposób "Juhaskie bazynio" wyznaczają klimat reszty płyty. Do raz tęsknych, a kiedy indziej radosnych melodii podawanych przez wokalistę "Kinior" dodaje cale spektrum klubowych rytmów - przede wszystkim miarowo pulsujący dub ("Góralskie dziewceta", "Pod Tatrami"), ale też połamany breakbeat ("Iskierecka") i świdrujący drum & bass ("W lesie") oraz głębokie techno ("Taniec jaworowy"). Pomiędzy tymi strukturami rytmicznymi pojawiają się zarówno ambientowe pasaże onirycznych dźwięków, jak i akustyczne partie saksofonu, skrzypiec, fujarek i dud. Elektronika ma tu bardzo oszczędny charakter, wyraźnie schowana jest w tle i w większości przypadków ograniczona do tworzenia rytmu. Na pierwszym planie są zawsze góralskie brzmienia - to zgodnie z zawołaniem "Tradycji pilnujcie!" wyśpiewanym przez Krzysztofa Trebunie-Tutkę w utworze pod tym właśnie tytułem.
Ważną role na płycie spełniają teksty - choć napisane góralska gwara w duchu tradycyjnych pieśni podhalańskich, zawierają punkt widzenia współczesnego człowieka - mieszkańca gór zatroskanego o losy swej duchowej ojczyzny. - Nie jesteśmy juz prawdziwymi juhasami - podkreśla Trebunia-Tutka. - I brak nam tego smaku wolności, jakie dawało wyjście wiosną w góry z owcami po ciężkiej zimie przesiedzianej w chałupie. Dlatego pytam na płycie: "Co nom dziś ostało śród miastowego harmutu? Ino juhaskie bazynio...". Obawy muzyka wydają się być jednak niepotrzebne - dopóki depozyt góralskiej tradycji spoczywa w rękach takich artystów jako on - możemy być o jej przyszłość spokojni. (Paweł Gzyl)
Sorry, no english description
link in comments
link
OdpowiedzUsuń