Proszę sobie nie pomyśleć, że przedstawiamy tu tylko i wyłącznie wydarzenia na pograniczu rocka. Absolutnie tak nie jest i dlatego będziemy pociągać również wątki z innych regionów muzycznych np. reggae. A co?
Ras Michael - dzisiaj sześćdziesięcioletni - prawdziwy patriarcha reggae, urodził się w Kingston i wychowywał w rastafariańskich wspólnotach w stolicy Jamajki i okolicach. Od małego osłuchiwał się z pieśniami nyahbinghi i uczył się gry na bębnach. W latach 60-tych założył własną maleńką wytwórnię płyt „Zion Disc” i wydawał sobie w niej single nagrywane z grupą bębniarzy „The Sons of Negus”. W 67 roku prowadził w radiu pierwsze w historii Jamajki audycje poświęcone reggae: „The Lion of Judah Radio”. Później zaczął pracować w jako pomoc techniczna i muzyk sesyjny w renomowanym „Studio One” Coxsone’a Dodda.. Dzięki temu w 1974 roku, nagrał płytę „Dadawah, Peace & Love”, z muzyką niezwykle oszczędną i surową w brzmieniu, a dzięki chóralnym, wzorowanym na gospel śpiewom i natchnionym tekstom będącą muzyką w oczywisty sposób religijną. Ras Michael połączył tradycyjne brzmienie bębnów burru jednocześnie z psychedelią i z mainstreamem muzyki reggaeW 1976 roku nagrał płytę „Rastafari”, która przyniosła mu sławę więcej, niż lokalną, w nagraniu tej płyty uczestniczył m. in. Peter Tosh grający na klawinecie, oraz „niebiański” chórek: Phillipa Street, Dawn Forrester i Joy Lindsay.
Dziś artysta wykłada w Kalifornijskim Instytucie Sztuki przedmiot o nazwie „Muzyka jamajska z afrykańską tożsamością”.
Ras Michael - dzisiaj sześćdziesięcioletni - prawdziwy patriarcha reggae, urodził się w Kingston i wychowywał w rastafariańskich wspólnotach w stolicy Jamajki i okolicach. Od małego osłuchiwał się z pieśniami nyahbinghi i uczył się gry na bębnach. W latach 60-tych założył własną maleńką wytwórnię płyt „Zion Disc” i wydawał sobie w niej single nagrywane z grupą bębniarzy „The Sons of Negus”. W 67 roku prowadził w radiu pierwsze w historii Jamajki audycje poświęcone reggae: „The Lion of Judah Radio”. Później zaczął pracować w jako pomoc techniczna i muzyk sesyjny w renomowanym „Studio One” Coxsone’a Dodda.. Dzięki temu w 1974 roku, nagrał płytę „Dadawah, Peace & Love”, z muzyką niezwykle oszczędną i surową w brzmieniu, a dzięki chóralnym, wzorowanym na gospel śpiewom i natchnionym tekstom będącą muzyką w oczywisty sposób religijną. Ras Michael połączył tradycyjne brzmienie bębnów burru jednocześnie z psychedelią i z mainstreamem muzyki reggaeW 1976 roku nagrał płytę „Rastafari”, która przyniosła mu sławę więcej, niż lokalną, w nagraniu tej płyty uczestniczył m. in. Peter Tosh grający na klawinecie, oraz „niebiański” chórek: Phillipa Street, Dawn Forrester i Joy Lindsay.
Dziś artysta wykłada w Kalifornijskim Instytucie Sztuki przedmiot o nazwie „Muzyka jamajska z afrykańską tożsamością”.
Of all the many albums heralding the arrival of roots, and driving it to ascendency in the Jamaican and international reggae market, few were as uncompromising in vision as Ras Michael's Dadawah -- Peace & Love. The singing drummer had led aggregations of devout Rastafarian musicians for nearly a decade, releasing grounation flavored, nyahbinghi driven records on his own Zion Disc label. Dadawa now brought Ras Michael together with veteran studio hands -- bassist Lloyd Parks, drummer Paul Williams, guitarist Willie Lindo, and pianist/organist Lloyd Charmers, who trebled as producer. The resulting album was a work of faith, but equally it was a leap of faith for the singles orientated Trojan label, whose full-length records had previously tended towards hits round-ups. Dadawa, in contrast, spread a mere four tracks across two sides of vinyl, and while certainly accessible to a wider audience, it was never going to appeal to pop fans. Although not a concept album in the strict sense of the term, it thematically evokes the Biblical final days. "Run Come Rally" calls together the world's righteous in preparation for the upcoming battle with evil. Having gathered together the brethren from "Seventy Two Nations," all bow before Jah in a celebration of His greatness, then give voice to their desire to return to "Zion Land." The set concludes with "Know How You Stand"'s call for freedom, and with it the ability to fulfill Jah's plan. The extraordinary power of the set's themes is echoed by the equally phenomenal backings, all conjuring up the most haunting of atmospheres. While the hand drums give the album a grounation feel, Parks and Williams simultaneously ground the numbers deep in roots. Intriguingly, though, there's no reggae guitar, just Lindo's sublime riffs and licks that flick into the rock realm, while constantly sliding back into blues. Charmers' piano and organ occasionally take over the reggae guitar role, but mostly his keys intertwine around Lindo's leads, accentuating melodies, scattering elegant flourishes here and there, and subtly building up the atmospheres. Even during the most elongated tracks, there's no sense of repetition or self-indulgent meanderings, every note and bar furthers the musical and thematic journey. Charmers' production is superb, the musicians inspired, and Ras Michael's power undeniable. An astounding album that's lost none of its potency over the years. (Jo-Ann Greene)
link in comments
link
OdpowiedzUsuń