Rzeka Życia - Łowca



Pozwalam sobie odkurzyć jeden ze starszych postów na tym blogu, dotyczących dziejów legendarnej bluesowo-psychodelicznej grupy ze Śląska - Rzeka Życia. Nie ukrywam, że z jakiś bliżej mi nieokreślonych, wewnętrznych powodów chodzi za mną ten temat. Dlatego z prawdziwą przyjemnością i radością na forum bluesowym Okolice Bluesa znalazłem topic osoby ukrywającej się pod nickiem velbil odsłaniającym szerzej dzieje i kontekst, w którym działała Rzeka Życia. Podejrzewam, iż jest to osoba dość dobrze zorientowana w temacie (a może ktoś z zespołu?). Temat jest ilustrowany kapitalnymi, archiwalnymi zdjęciami - jak mniemam będących własnością autora. Mam nadzieję, że ów "dobrodziej" nie obrazi się i nie będzie miał za złe, że wykorzystałem te zdjęcia w pokazie slajdów zamieszczonych na YouTubie do utworu "Łowca" oraz tego, że pozwoliłem sobie na zacytowanie jego wypowiedzi w całości.

"W styczniu 1986 roku, dwóch braci Krosny: Piotr (perkusja, wibrafon, flet), Szczepan (gitara, melodyka, harmonijka) wraz z Robertem Włoczykiem (bas, śpiew) - koncertem w Domu Kultury w Zabrzu-Mikulczycach, rozpoczęli swoją przygodę z muzyką blues-rockową zanim zagrali przed publicznością, w altanie ogródków działkowych Helenki, miały miejsce żmudne, acz wesołe przygotowania. Dobrze przyjęta muzyka i pełne poparcie środowiska sprawiło, że nastąpiły kolejne koncerty klubowe, w Domach Kultury i pierwszy udział w festiwalu muzyki bluesowej w Zielonej Górze - "Blues w lesie". Dwukrotnie w 1987 i 1988, brali udział w przesłuchaniach do festiwalu muzyki bluesowej "Rawa Blues" w Katowicach, w legendarnym "Akancie". Ostatecznie Rada Artystyczna festiwalu doceniła walory zespołu i Rzeka Życia wystąpiła na Małej Scenie, wzbudzając ogromną owację publiczności.

Jesienią 1987 roku, Rzekę Życia zasila Bolesław Rakszewski (gitara basowa, śpiew) i w kwartecie w 1989 roku, zostają laureatami festiwalu "Rawa Blues", czyli głównymi bohaterami estrady Spodka. Od stycznia 1986 do grudnia 1989, zespół zagrał ok.30 koncertów, jednak powstałoby mylne wrażenie przypisujące im formułę stricte bluesową. Raczej operowali wokół stylistyki blues-rockowej. Repertuar zawierał rhytm'n'bluesowe, rytmiczne utwory oraz rockowe stylizacje mówiące o poszukiwaniach innego wyrazu muzycznego Często przesterowane gitary, unoszące dźwięki harmonijki i melodyki oraz dopełniający, transowy bas - nadawały charakter blues-rock'owej psychodelii. A wokalista. Był po prostu najlepszym śpiewakiem w mieście, z nietuzinkową rockową barwą i tylko jakiś niefortunny zbieg okoliczności sprawił, że w przyszłości nie zarobił jakiegoś Fryderyka w kategorii wokalu. Tak zamieniony w ciągu paru lat stosunek do muzycznego przesłania "Blues-Rock Inaczej", pomnażał coraz większą rzeszę sympatyków zespołu i gwarantował, że nie będzie dla nich miejsca, w nienapisanej do dziś historii tandety polskiej. Potwierdzeniem tego miała być odpowiedź Ryszarda Riedla - przyjaciela zespołu - w magazynie muzycznym "Non Stop". Na pytanie czego słucha? - miał odpowiedzieć - Rzeki Życia. Chociaż, można by w tym stwierdzeniu doszukać się dozy przerostu koleżeńskiej kurtuazji, Rysiek miał opinię wymagającego melomana i pewnie wiedział, co jest warte uwagi.

Z początkiem 1990 roku, Andrzej Krypel - student wydz. pedagogiczno-artystycznego UŚ w Cieszynie, pasjonujący się organizowaniem występów estradowych, rozpoczyna współpracę z zespołem. Następuje nowy rozdział w działalności.

Wzrasta częstotliwość koncertowania. Rzeka Życia gra w Gliwicach (Spirala), Katowicach (Marchołt), Cieszynie (Panoptikum), Bytomiu (Pyrlik). W Domach Kultury: Mysłowic, Świętochłowic, Pyskowic, Knurowa. Wyjeżdżają w trasę koncertową: Opole (Skrzat), Wrocław (Impas). Domy Kultury w Brzegu, Nysie, Prudniku, Kraków (Pod Jaszczurami), DK. Brzesko, DK.Gorlice, Sandomierz (Pod Murami).

Koncertom towarzyszył najczęściej autentyczny zachwyt, "poklepywanie po ramionach" i atmosfera wzajemnego dopasowania i porozumienia. Próżno było nastawiać uszu, aby usłyszeć gwizdy dezaprobaty. Chociaż charakter uprawianej muzyki, świadczący o poszukiwaniach i niezaspakajaniu zwolenników rymowanek - prowokował zdarzające się potknięcia (Poznań "Arena"). Zdarzało się, że krytyka starając się zagnać bunt przeciwko konwencjonalizmowi w "transfuzję bluesowej hemoglobiny", deprecjonowała niepokorne poszukiwania.

"Rawa Blues, wspaniała impreza niczym lustro odbijająca stan naszego bluesa, potwierdziła dwie rzeczy. Po pierwsze - nie jest najgorzej, bo jest ledwie jako-tako. Po drugie - przyszłość naszego bluesa, a więc przyszłość Rawy Blues, nie rysuje się w jasnych barwach." - Jan Skaradziński (Non Stop, nr11/206/XVIII z 1991r.) Zaś nieodnajdowanie - jej zdaniem - jedynie słusznej drogi i zarzucanie bluźnierstwa muzycznego, miało na widoku jedynie późniejsze nawrócenie. Ale nie pierwszy to raz postawy niezrozumiałe, traktowane były jako negatywne i niepożądane.

Mając ambicję organizowania większych form, rozpoczyna się cykl imprez - "Rzeka Życia Zaprasza". Z udziałem zaproszonych gości: Maćka Maleńczuka, Józefa Skrzeka, Tria Akustycznego, gliwickiego Joint Venture, w oprawie wystaw prac fotograficznych i graficznych młodego środowiska twórczego, odbywają się koncerty w Domach Kultury Zabrza-Bielszowic i Zabrza-Makoszowy. Tak sformułowany cykl, dzięki pozytywnemu odbiorowi i akceptacji audytorium, wprowadzają do kina "Roma" w Zabrzu, a tam dzięki gospodarzom kina i wielu sprzymierzeńcom, których nie sposób policzyć - ulega dopełnieniu. W tym miejscu cykl "Rzeka Życia Zaprasza", urasta do rangi niezapomnianych wydarzeń artystycznych.

Spontaniczna identyfikacja muzyki z teatrem, malarstwem, fotografią i grafiką, okazała się płodna artystycznie. Jednak zachwycała zjawiskowością, tylko tak długo, dopóki nie napotkała niebezpiecznego dla niej przełomu. I nie jakoby zabrakło usiłowań, aby ten stan przezwyciężyć. Muzyczny spiritus movens - Szczepan Krosny zanurzył się w nurcie innej "rzeki" - przemiany fizyczno-muzycznej energii w duchową. Niepodobna odmówić człowiekowi woli wyboru, rzecz jednak znamienna, że zerwania "więzów braterstwa" zabrzańska formacja nie przetrzymała.

Tak kończę moją opowieść, aby obrachunek z historią sprzed prawie dwudziestu lat zakończyć; lub rozpocząć. To zależy od zainteresowanych."

Dziękuję velbil

0 komentarze:

Prześlij komentarz

    Serpent.pl