[EN]
The Pyramids are one of these obscure surf bands, about which you'll never find out if you're not deeply into this thing... They were formed in Long Beach, South California around 1961 with Skip Mercier (Lead Guitar), Willy Glover (Rhythm Guitar), Steve Leonard (Bass Guitar), Tom Pitman (Saxophone) and Ron McMullen (drums) as members. In 1963 they recorded a single "Pyramid Stomp", which smoothly made the top hits of KMEN radio station in San Bernardino and attracted the attention of London Records executives. Britons decided to found an ephemeral Best Records label to promote The Pyramids under which the band cut a brilliant "The Pyramids Play The Original Penetration" (1964) album. It was an all-rounded surf masterpiece made possible by covering rock'n'roll, country&western standards and adding own phatt compositions by the band. The bravado and virtuosity of that act matched the likes of Dick Dale and The Challengers.
The group achieved some notoriety after their manager, John Hodge convinced them to shave their heads as an answer to the British Invasion kicking the doors. When playing the gigs they've worn wigs a la The Beatles, which were tossed down later on as a sort of performance. They've had groupies as well, who would jump onto the stage trying to tear them apart. Other gimmicks were using elephants or a helicopter as means of transport to the music spot. Soon they became a Californian star appearing on American Bandstand show and in famous Hullabaloo Rock and Roll Club and being cast in American International Pictures beach party movie, "Bikini Beach". Due to bad management they didn't change their initial success into a long standing performance and disbanded after recording one outstanding album.
Recent surf revival brought them and their amazing sound back to popularity mainly due to the hot as a pepper tune, "Penetration" - this track justly emerged again in merited glory. It was released as a single in 1963 and absolutely blew all heads off. Strongly harmonic, and tight as a virgin's pussy tune was an excellence of surf guitar style, surely inspired by The Chantays' and The Surfaris' rolling busters. The only long play record of The Pyramids is a collection of great tracks, which can be hardly matched by any other shit and must be listened to by every surf/rockabilly and early garage lover. This is serious swingin', that won't leave you sitting, this wicked sound will make you dance like the ocean waves.
Recent surf revival brought them and their amazing sound back to popularity mainly due to the hot as a pepper tune, "Penetration" - this track justly emerged again in merited glory. It was released as a single in 1963 and absolutely blew all heads off. Strongly harmonic, and tight as a virgin's pussy tune was an excellence of surf guitar style, surely inspired by The Chantays' and The Surfaris' rolling busters. The only long play record of The Pyramids is a collection of great tracks, which can be hardly matched by any other shit and must be listened to by every surf/rockabilly and early garage lover. This is serious swingin', that won't leave you sitting, this wicked sound will make you dance like the ocean waves.
"Penetration" might be a jewel here, but we get many more like "Road Runnah", sweet and wild track, composed certainly along the emerging style of hot rod sound. We are fed with other amazing stuff too, like rockabilly style "Long Tall Texan" or soft-tuned ballad "Here Comes Marsha". There is "Pyramid Stomp" as well and early garage piece, "Everybody". We roll and catch a wave lifting us high in the Californian air, when beach parties never ended and teenyboppers were swiping the floor with their dresses on their partners' help. Perfect fruit of surf in full bloom with it's raw juiciness and a taste of salty water.
Original issue on vinyl is ultra rare, but collectors just willing to have anything may grab an US reissue compilation "Penetration! The Best of The Pyramids" by Sundazed Music from 1995, available on yellow vinyl and CD.
Original issue on vinyl is ultra rare, but collectors just willing to have anything may grab an US reissue compilation "Penetration! The Best of The Pyramids" by Sundazed Music from 1995, available on yellow vinyl and CD.
[PL]
The Pyramids są jednym z tych zespołów surfowych, o których nigdy nie usłyszysz, jeśli nie grzebiesz "w tym" głęboko... Zespół został założony w Long Beach, w południowej Kalifornii około 1961 ze Skipem Mercierem (gitara prowadząca), Willym Gloverem (gitara rytmiczna), Stevem Leonardem (bas), Tomem Pitmanem (saksophon) i Ronem McMullenem (perkusja) jako podstawowym składem. W 1963 The Pyramids nagrali singiel "Pyramid Stomp", który gładko wdrapał się na listę przebojów radia KMEN, w San Bernardino i przyciągnął uwagę kierownictwa London Records. Brytyjczycy zdecydowali się założyć efemeryczny label Best Records, żeby promować The Pyramids, pod którego szyldem zespoł nagrał genialny album "The Pyramids Play The Original Penetration!" (1964). Był to wszechstronny popis surfowy, zrealizowany dzięki szturmowym coverom standardów rock'n'roll i country&western oraz dodanie przez zespół własnych, nieujarzmionych kompozycji. Bravado i wirtuozeria albumu równały do poziomu takich gwiazd, jak Dick Dale i The Challengers.
Grupa osiągnęła pewien sukces po tym, jak menadżer, John Hodge, przekonał ich do ogolenia głów, co miało być odpowiedzią na Brytyjską Inwazję właśnie stukającą do drzwi. Podczas gigów, wszyscy muzycy nosili perułki a la The Beatles, które następnie po kilku kawałkach zostawały zrzucone jako rodzaj performance'u. Muzycy mieli też wynajęte groupies, które wdzierały się na scenę, żeby zedrzeć z nich ubranie. Innym pomysłe było wykorzystanie słoni i helikopterów jako środków transportu do miejsca występu. Wkrótce The Pyramids stali się kalifornijską gwiazdą występując w programie American Bandstand i w słynnym klubie rock-n-rollowym Hullabaloo, w Los Angeles. Wkrótce potem zostali zaangażowani do filmu "Bikini Beach" przez legendarną wytwórnię filmów klasy B, American International Pictures. Ze względu na złe zarządzanie przez Hodge'a nie udało się jednak zamienić początkowego sukcesu w długotrwałą karierę i zespół rozpadł się ostatecznie po nagraniu swojego jedynego albumu.
Odrodzenie surfu w ostatnich latach spowodowało, że The Pyramids i ich brzmienie znalazło powtórną drogę do popularności, głównie za sprawą gorącego, jak chilli kawałka "Penetration" - to, że wypłynął po tylu latach jest kwestią zasłużonej chwały. Początkowo został on wypuszczony na singlu pod koniec 1963 i już wtedy urywał wszystkim banię. Silnie harmoniczna kompozycja była zagrana, jak na cipce dziewicy i stanowiła pokaz miodności gitary surfowej, silnie inspirowanej brzmieniem brawurowych hitów The Chantays i The Surfaris. Ten hit doprowadził do nagrania jedynego albumu grupy - selekcji 12 fantastycznych kawałków, z którymi mało co może się równać - który nie może być olany przez żadnego poważnego fana rockabilly, surfu i wczesnego garage'u. To konkretny sztorm, z którym możecie sunąć jak na wielkiej fali - nie będziecie siedzieć w miejscu, tylko tańczyć jak ocean.
"Penetration" może być tu największym klejnotem, ale dostajemy ich znacznie więcej. Jest i bowiem słodko-dziki "Road Runnah", skomponowany oczywiście na fali ówczesnej mody na hot rod. Karmi się nas też takimi rzeczami, jak klasyczne rockabilly "Long Tall Texan" czy nastrojowa ballada "Here Comes Marsha" (oryginalnie strona B singla "Penetration"). Jest też "Pyramid Stomp" oraz wczesny kawałek garażowy "Everybody". Płyniemy i łapiemy falę, która podrzuca nas wysoko w kalifornijskie powietrze, kiedy imprezki na plaży nigdy nie miały końca, a modne, wypucowane podlotki zamiatały parkiet sukienkami z pomocą swoich partnerów. Ten album to doskonały owoc surfu w rozkwicie, z oryginalnym, słodkim sokiem i morską wodą na palecie.
Oryginalne wydanie winylowe z 1964 jest obecnie bardzo rzadkim krążkiem, ale kolekcjonerzy chcący mieć cokolwiek, mogą próbować kupić także kompilację "Penetration! The Best of The Pyramids", wydaną w 1995 przez amerykańską wytwórnię Sundazed Music na CD i żółtym winylu.
"Penetration" może być tu największym klejnotem, ale dostajemy ich znacznie więcej. Jest i bowiem słodko-dziki "Road Runnah", skomponowany oczywiście na fali ówczesnej mody na hot rod. Karmi się nas też takimi rzeczami, jak klasyczne rockabilly "Long Tall Texan" czy nastrojowa ballada "Here Comes Marsha" (oryginalnie strona B singla "Penetration"). Jest też "Pyramid Stomp" oraz wczesny kawałek garażowy "Everybody". Płyniemy i łapiemy falę, która podrzuca nas wysoko w kalifornijskie powietrze, kiedy imprezki na plaży nigdy nie miały końca, a modne, wypucowane podlotki zamiatały parkiet sukienkami z pomocą swoich partnerów. Ten album to doskonały owoc surfu w rozkwicie, z oryginalnym, słodkim sokiem i morską wodą na palecie.
Oryginalne wydanie winylowe z 1964 jest obecnie bardzo rzadkim krążkiem, ale kolekcjonerzy chcący mieć cokolwiek, mogą próbować kupić także kompilację "Penetration! The Best of The Pyramids", wydaną w 1995 przez amerykańską wytwórnię Sundazed Music na CD i żółtym winylu.
link in comments
Woooow man ... it's great. Thank you. Greetings from another world :))
OdpowiedzUsuńNo problem, mon. Enjoy it fully :)
OdpowiedzUsuń