Czytelnik naszego bloga - Szarpidrut - przesłał nam informację o nowym, bardzo ciekawym wydawnictwie, które powinno zainteresować miłośników brzmień lat 60-tych, a szczególnie polskiej muzyki. Równocześnie jest nam smutno, że nie możemy się podzielić z Wami samą muzyką. Płyta ukazała się w wersji winylowej, w limitowanym nakładzie, a "techniczne" umiejętności naszego czytelnika uniemożliwiają prezentację we "współczesnych" formatach (może jakaś samopomoc naszych czytelników by pomogła).
"Ta składanka na pewno zadziwi wszystkich zakręconych na punkcie lat 60, ale nie tylko. Nie co dzień mamy przecież okazję posłuchać nagrań, które zdawałoby się już nigdy nie ujrzą światła dziennego. Working-Class Devils to właśnie zbiór 16 takich polskich rockowych kawałków z lat 1965-1971. Tu się wszyscy skrzywią i stwierdzą znudzeni: ale takich składanek jest przecież od metra. Otóż właśnie nie, co zaraz postaram się udowodnić.
Zacznę od najważniejszego czyli muzyki, bo tu sensacja goni sensację. Podobnie jak w przypadku kultowej już składanki Wrenchin’ The Wires mamy tu do czynienia z „prawdziwym” big beatem – „garażowym” i jazgotliwym, niepoddającym się za bardzo gomułkowskiej cukierkowatości a la Czerwono-Czarni czy Czerwone Gitary. Z 16 utworów na płycie tylko trzy są w miarę znane i dostępne gdzie indziej - Klan, Trzy Korony, Filipinki – choć wybór nagrań też nie jest zbyt „polski”. Niektóre to utwory dla fanów niemal legendarne (choć nigdy oficjalnie niewydane bądź niewznowione) jak Ballada o nutriońcach Zdroju Jana, Huk puk Szwagrów czy Purple Haze Niebiesko-Czarnych. Oprócz tego są też absolutne białe kruki – zespoły Elar, Śliwki, Birbanci, Filipy, o których każdy prawdziwy kolekcjoner big beatu wiedział, że podobno coś kiedyś nagrały, ale nikt tego nigdy nie słyszał. Do tego dwie wersje radiowe (też chyba nigdzie niedostępne) Cool Jerk Polan i Dwudzieste szóste marzenie Skaldów, obie lepsze, bardziej zadziorne od dobrze znanych wersji płytowych. Całość daje potężnego rockandrollowego kopa i mnóstwo radości z obcowania z czymś elitarnym, czego nikt inny dotąd nie słyszał. Gdybym miał porównać ten zestaw do polskich wydawnictw, np. do Warszawskiego Rock and Rolla lat 60 (również wydanego na winylu), to powiedziałbym, że to jak niebo i ziemia, inna liga po prostu.
Już samo to, że składanka została wydana tylko na Zachodzie (Niemcy? Wlk. Brytania?) i tylko na winylu w nakładzie 500 egzemplarzy (podobno, bo pewności nie ma) świadczy o tym, że ma to być kolekcjonerski rarytas. Ktoś niezorientowany pewnie pomyśli, że tylko jakiś chory wydawca mógłby chcieć wypuścić nasz przaśny big-beat za granicą. Tymczasem wygląda na to, że to my Polacy jesteśmy największymi ignorantami, a dobrą muzykę inni sprzątają nam sprzed nosa. Jakoś kolekcjonerzy na całym świecie gotowi są zapłacić dobrą cenę za taką przaśną płytę. Oczywiście musi ona zawierać świetne i ciekawe kawałki, a nie wciąż te same „złote hity lat 60” odgrzewane w kółko przez Polskie Nagrania jak „Czterej pancerni i pies” przez TVP. " (Szarpidrut)
"Ta składanka na pewno zadziwi wszystkich zakręconych na punkcie lat 60, ale nie tylko. Nie co dzień mamy przecież okazję posłuchać nagrań, które zdawałoby się już nigdy nie ujrzą światła dziennego. Working-Class Devils to właśnie zbiór 16 takich polskich rockowych kawałków z lat 1965-1971. Tu się wszyscy skrzywią i stwierdzą znudzeni: ale takich składanek jest przecież od metra. Otóż właśnie nie, co zaraz postaram się udowodnić.
Zacznę od najważniejszego czyli muzyki, bo tu sensacja goni sensację. Podobnie jak w przypadku kultowej już składanki Wrenchin’ The Wires mamy tu do czynienia z „prawdziwym” big beatem – „garażowym” i jazgotliwym, niepoddającym się za bardzo gomułkowskiej cukierkowatości a la Czerwono-Czarni czy Czerwone Gitary. Z 16 utworów na płycie tylko trzy są w miarę znane i dostępne gdzie indziej - Klan, Trzy Korony, Filipinki – choć wybór nagrań też nie jest zbyt „polski”. Niektóre to utwory dla fanów niemal legendarne (choć nigdy oficjalnie niewydane bądź niewznowione) jak Ballada o nutriońcach Zdroju Jana, Huk puk Szwagrów czy Purple Haze Niebiesko-Czarnych. Oprócz tego są też absolutne białe kruki – zespoły Elar, Śliwki, Birbanci, Filipy, o których każdy prawdziwy kolekcjoner big beatu wiedział, że podobno coś kiedyś nagrały, ale nikt tego nigdy nie słyszał. Do tego dwie wersje radiowe (też chyba nigdzie niedostępne) Cool Jerk Polan i Dwudzieste szóste marzenie Skaldów, obie lepsze, bardziej zadziorne od dobrze znanych wersji płytowych. Całość daje potężnego rockandrollowego kopa i mnóstwo radości z obcowania z czymś elitarnym, czego nikt inny dotąd nie słyszał. Gdybym miał porównać ten zestaw do polskich wydawnictw, np. do Warszawskiego Rock and Rolla lat 60 (również wydanego na winylu), to powiedziałbym, że to jak niebo i ziemia, inna liga po prostu.
Już samo to, że składanka została wydana tylko na Zachodzie (Niemcy? Wlk. Brytania?) i tylko na winylu w nakładzie 500 egzemplarzy (podobno, bo pewności nie ma) świadczy o tym, że ma to być kolekcjonerski rarytas. Ktoś niezorientowany pewnie pomyśli, że tylko jakiś chory wydawca mógłby chcieć wypuścić nasz przaśny big-beat za granicą. Tymczasem wygląda na to, że to my Polacy jesteśmy największymi ignorantami, a dobrą muzykę inni sprzątają nam sprzed nosa. Jakoś kolekcjonerzy na całym świecie gotowi są zapłacić dobrą cenę za taką przaśną płytę. Oczywiście musi ona zawierać świetne i ciekawe kawałki, a nie wciąż te same „złote hity lat 60” odgrzewane w kółko przez Polskie Nagrania jak „Czterej pancerni i pies” przez TVP. " (Szarpidrut)
Side A
- KLAN - Nie sadźcie rajskich jabłoni
- ŚLIWKI - Gdy oczy zamknę
- POLANIE - Cool Jerk (radio version)
- ZDRÓJ JANA - Ballada o nutriońcach
- SZWAGRY - Huk puk
- BARDOWIE - To nic
- BIRBANCI - Jeden z nas
- ELAR - Moloch
Side B
- NIEBIESKO-CZARNI - Purple Hazy
- TARPANY - Kwiatki
- TRUBADURZY - Gdy ona mówi tak, myślę nie
- KRZYSZTOF KLENCZON & TRZY KORONY - Piosenka o niczym
- FILIPY - Lawina
- CZARNE GOLFY - Nie dla ciebie
- SKALDOWIE - Dwudzieste szóste marzenie (radio version)
- FILIPINKI – Hej nam hej
BEAT ROAD RECORDS returns after a longer silence with a new sensational production feat a number of incredible cool, rare and extraordinary rarities from the polish 60s scene that will give a completely new insight into one of those still underexplored scenes from behind the Iron Curtain. Tough Beatmusic, savage Garagepunk, mindbending Freakbeat and killer Psyche - all 100% guaranteed to burn itself into your ears and brains. LP features the freakbeat-psych kick-off by Klan or the girls-in-the-garage-meets-Eastern-folk wrap-up by Filipinki. It rumbles through Zdrój Jana's and Trzy Korony's fuzzy psychedelic weirdness and Szwagry's rough garage-punk. Along comes a freakish protest psycher by Elar, snarling garage by Czarne Golfy, Filipys cool surf instro "Lawina", Niebiesko-Czarni's fuzztone madness on "Purple Haze", organ-driven ravers by Tarpany and Polanie who provide a cool garage/mod rendition of the Capitols "Cool Jerk" alongside other, all uncompiled and unbelievable gems. The sound quality is fantastic and the English-written liner notes are superior, detailed and exciting too. Great artwork, b&w and colour pictures of the bands and sleeves complete this unique and mind-opening comp. With its 500-copy pressing it just can't be around for long, so grab it before the "Bloc Beat" craze hits the garageland for good. No Overlaps to previous comps from the polish Sixties.
We are sorry but there's no link in comments because our reader which send to us information about this limited edition album don't have possibilities to rip it from vinyl.
We are sorry but there's no link in comments because our reader which send to us information about this limited edition album don't have possibilities to rip it from vinyl.
Ja w sprawie pomocy. Służę pomocą w zgraniu i udostępnieniu, posiadam stosowny sprzęt i wiedzę. Nie posiadam jednak egzemplarza.
OdpowiedzUsuńPisać na winyle@onet.pl
upsss
OdpowiedzUsuńwinyl@onet.pl