The Fraternity Of Man – The Fraternity Of Man (1968)


[EN]

Although recorded in a downhill of the psychedelic era, this supercool debut of The Fraternity Of Man holds firmly onto its status as one of the greatest guitar albums of the late 60's. Crossing over wild, acid freakout to mellow country rock – undoubtedly an influence of The Byrds' Sweetheart of the Rodeo – it gives a good impression of rapdily shifting tastes in American music at the time. A record, which bends to the nearest future, when Laurel Canyon artists were to take it back to the roots with simple arrangements, vocal harmonies and personal lyrics pondering the end of countercultural revolution.

A history of The Fraternity Of Man goes back to The Factory, a garage band assembled in the late 1965 by Lowell George and Richie Hayward (who were later to join Little Feat) including Warren Klein (a guitarist of The Stooges in 1973) and bass player Martin Kibbee. They never made it bigtime though and as they welcomed 1968 George decided to split and the band changed their name to The Fraternity Of Man with two new musicians hopping in: Elliott Ingber (a guitarist of The Mothers Of Invention) and vocalist/guitarist Lawrence "Stash" Wagner. Their debut LP was produced by the same Tom Wilson, who engineered first kicks of The Mothers Of Invention, finished production of Bob Dylan's The Freewheelin' in 1963 (being also a key personality to his acoustic-electric transition). And least but not least, as A&R manager he signed The Velvet Underground to Verve starting band's successful career.



However, guys would have probably never stomped the scene if not their pothead classic Don't Bogart Me, which swept through the airwaves due to compiling it by Dennis Hopper as part of Easy Rider soundtrack and paved the way to other stoner ballads like One Toke Over The Line (Brewer & Shipley) or I Got Stoned and I Missed It (Dr. Hook), so popular in the early 70's. Album has been eventually released by ABC Records and included a whole pile of killing tracks, most notably another country rock goofball – Last Call For Alcohol, which has never shared the affinity of its smoking counterpart though. But the LP largely follows this line with more humorous story songs such as Bikini Baby or Just Doin' My Job.

But what gives it a real bite are two ultrapsychedelic monsters: In the Morning – a great piece about smoking weed from morning to the evening with fuzzy, tonal guitar – and Candy Striped Lion's Tails, one of these deeply acid soaked late 60's creations with obligatory, minor scale, beautiful tabla lines, gutsy, storming guitar solo a la The Byrds or The Electric Prunes and great lyrics about opening the door of your mind with big dose of LSD. Almost all compositions featured on the record have been coined by the band except ironic Oh No I Don't Believe It, written by Frank Zappa and credited to Third Story Music. A must-have or must-listen for 60's psych collectors and freaks. You simply cannot go wrong with it!

[PL]

Pomimo że nagrany u schyłku psychedelicznej ery, nieprzeciętny debiut grupy The Fraternity Of Man pozostaje jednym z najciekawszych albumów gitarowych końca lat '60. Łączący dzikie, kwasowe aranżacje z łagodnym country rockiem – niewątpliwym wpływem przełomowego Sweetheart of the Rodeo The Byrds – daje dobre wyobrażenie szybko zmieniających się w tym czasie gustów muzycznych. Płyta zapowiada także nowy styl w amerykańskiej muzyce, który miał sztormem podbić lata '70, kiedy artyści z Laurel Canyon nagle powrócili do korzeni z prostymi aranżacjami, harmoniami wokalnymi i emocjonalnymi tekstami – osobistymi opowiesciami o końcu kontrkulturowej rewolucji.

Początki grupy sięgają garażowego projektu The Factory, utworzonego późnym 1965 przez Lowella George'a i Richiego Haywarda (póżniejszych muzyków Little Feat), a także Warrena Kleina (w 1973 gitarzystę The Stooges) i basistę Martina Kibbee'ego. Projekt nigdy nie odniósł większych sukcesów i w 1968 George'a poszedł swoją drogą, a zespół postanowił zmienić nazwę na The Fraternity Of Man i dokoptować do składu dwóch nowych muzyków: Elliotta Ingbera, wczesnego gitarzystę The Mothers Of Invention oraz wokalistę/gitarzystę Lawrence'a "Stasha" Wagnera. Ich debiutancka płyta została wyprodukowana przez tego samego Toma Wilsona, który zajmował się pierwszymi nagraniami The Mothers Of Invention, który dokończył produkcję The Freewheelin' Boba Dylana w 1963 i stał się jedną z kluczowych osobistości w okresie zmiany przez artystę brzmienia akustycznego na elektryczne. Ten sam Tom Wilson postanowił także podpisać kontrakt nagraniowy z The Velvet Underground w imieniu Verve rozpoczynając wielką karierę zespołu.



Zespół pewnie nigdy nie podbiłby jednak Ameryki, gdyby nie upalony klasyk Don't Bogart Me, którego popularność ugruntowało włączenie go do ścieżki dźwiękowej Easy Ridera przez Dennisa Hoppera i który wkrótce miał dać początek całej serii ćpuńskich utworów w stylu One Toke Over The Line (Brewer & Shipley) czy I Got Stoned and I Missed It (Dr. Hook) – tak popularnych na początku lat '70. Album – ostatecznie wydany przez ABC Records – zawiera również inny fantastyczny kwałek w podobnym, country rockowym stylu – Last Call For Alcohol, który nigdy nie osiągnął jednak takiej samej popularności. W zasadzie cała płyta jest utrzymana w tym luzackim tonie z humorystycznymi piosenkami-opowiastkami tj. Bikini Baby czy Just Doin' My Job.

Szczególną uwagę zwracają jednak dwa ultrapsychedeliczne potwory: In The Morning, z rewolucyjnym tekstem o paleniu gangi od rana do wieczora i tonalną partią gitary oraz Candy Striped Lion's Tails – jedna z najkwaśniejszych kompozycji lat '60 w obowiązkowej tonacji minorowej z pięknymi partiami tabli, absolutnie fantastyczną solówką gitarową w stylu The Byrds czy The Electric Prunes i tekstem traktującym oczywiście o potędze LSD. Wszystkie kompozycje na płycie są wspólnym dziełem zespołu z wyjątkiem prześmiewczej Oh No I Don't Believe It, napisanej przez Franka Zappę (i kredytowanej przez Third Story Music). Obowiązkowa pozycja dla fanów i kolekcjonerów psychedelii lat '60. Nie da się ominąć tego albumu!



1 komentarz:

    Serpent.pl