"Zakazana Planeta" ("Forbidden Planet") z roku 1956 przeszła do historii filmu jako klasyk gatunku science-fiction i pierwsze komercyjne dzieło kinematografii, w którym na tak dużą skalę zastosowano muzykę elektroniczną. Osobiście sądzę, że jest to przypadek podobny do "Conana Barbarzyńcy" - sam film, choć oczywiście sympatyczny, jest po prostu tworem przemysłu rozrywkowego Hollywood, co więcej - po latach może razić prostotą scenografii, umownością efektów specjalnych, nierzadko naiwnością rozwiązań fabularnych. Na tym tle muzyka wyróżnia się nadzwyczaj pozytywnie i na długo zapada w pamięć. W przypadku "Conana" mieliśmy do czynienia z arcydziełem surowego, topornego monumentalizmu, skomponowanym przez Basila Poledourisa, a wykonanym przez orkiestrę i chór, w "Zakazanej Planecie" zastosowano natomiast experymentalną ścieżkę dźwiękową, wówczas niezwykle oryginalną, obecnie wciąż natomiast intrygującą. Autorami tej oprawy byli Louis i Charlotte "Bebe" Barron, małżeństwo kompozytorów muzyki awangardowej.
Bebe urodziła się w roku 1925 w Minneapolis jako Charlotte May Wind, jej przyszły mąż - Louis Barron - przyszedł na świat w tym samym mieście pięć lat wcześniej. Ona studiowała muzykę na Uniwersytecie w Minnesocie, on - w Chicago. Pobrali się w roku 1947, a rozwiedli (niestety!) w 1970, co zresztą nie przeszkodziło im w dalszej współpracy artystycznej. Louis zmarł w roku 1989, była żona przeżyła go o blisko 20 lat - odeszła z tego świata w kwietniu 2008 roku. Pod koniec lat 40-tych para zainteresowała się najnowszymi technikami kompozytorskimi, a mianowicie muzyką na taśmę, muzyką konkretną (której zręby opracowali we Francji Pierre Schaeffer i Pierre Henry), a także wykorzystaniem elektronicznych generatorów dźwięku.
W tamtych czasach nie było oczywiście mowy o nowoczesnych syntezatorach, samplerach i mixerach, nie wspominając już o oprogramowaniu komputerowym. Urządzenia produkowały proste tony i szumy, taśmy cięło się nożyczkami i ręcznie sklejało, a ostateczny efekt odbiegał zarówno od wszelkiej muzyki tradycyjnej, jak i od popularnych form "elektroniki", granych 20-30 lat później przez Kraftwerk, Jeana-Michel Jarre'a, Tangerine Dream i Vangelisa. Experymentalna muzyka lat 50-tych częstokroć zrywała całkowicie ze schematem melodii, rytmu i harmonii, obfitowała w niepokojące brzmienia szmerowe i odgłosy otoczenia. Przykładem może być elektroniczna twórczość Xenakisa czy Karlheinza Stockhausena, która zresztą była jedną z inspiracji dla późniejszych artystów z kręgu industrialu i ambientu. W tej heroicznej awangardzie funkcjonowało także małżeństwo Barronów. Louis samodzielnie konstruował urządzenia wytwarzające brzmienia, a na zarejestrowane dźwięki nakładał rozmaite efekty (np. pogłos, "delay"). Bebe zajmowała się kompozycją - przesłuchiwała taśmy, wybierała określone fragmenty, odrzucała zbędny materiał, zapętlała niektóre motywy.
W nowojorskiej dzielnicy Greenwich Village, pod adresem 9 West 8th Street, małżeństwo Barronów otworzyło studio nagrań, w którym gromadzili się między innymi muzycy awangardowi. W studio zamontowano magnetofony, głośniki, oscylatory i inne urządzenia, często własnej konstrukcji. U Barronów nagrywał m.in. John Cage - sam i we współpracy z Mortonem Feldmanem, Earle Brownem i Davidem Tudorem. Louis i Bebe podjęli także współpracę z reżyserami filmowymi, komponując oprawę dźwiękową m.in. do experymentalnych filmów "Bells of Atlantis" i "Jazz of Lights" autorstwa Iana Hugo. W 1956 roku nagrali bodaj najsłynniejsze swoje dzieło - wspomniany na początku soundtrack do "Forbidden Planet", wielkiej, komercyjnej produkcji zrealizowanej przez wytwórnię Metro-Goldwyn-Mayer. Producenci planowali z początku zatrudnić sławnego kompozytora Harry'ego Partcha, Barronom powierzając jedynie dwadzieścia minut efektów dźwiękowych, jednak po usłyszeniu efektów ich pracy postanowili zlecić im całość oprawy muzycznej. W rezultacie powstało kilkanaście niesamowitych utworów, idealnie ilustrujących filmowe wydarzenia - a więc m.in. lądowanie statku kosmicznego na obcej planecie, spotkanie z rozumnym robotem, walkę z potworami, tajemnicze urządzenia pozostawione przez wymarłą rasę kosmitów etc. Ascetyczna, hipnotyzująca muzyka składa się w przeważającej mierze z rozmaitych elektronicznych tonów i szmerów, czasami rozbrzmiewających bardzo cicho, kiedy indziej przeradzających się w drapieżny, głośny hałas. Dźwięki wiją się i pulsują, niekiedy układają w extrawaganckie niby-rytmy. Wykorzystano całe spektrum częstotliwości - od bardzo niskich dudnień i buczeń aż po kłujące, wysokie piski. Z perspektywy czasu jest to muzyka tyleż archaiczna, co i futurystyczna.
Do historii przeszło nieczyste zagranie ze strony organizacji American Federation of Musicians, czyli związku zawodowego kompozytorów i wykonawców, do którego Louis i Bebe nie należeli. Federacja ta wymogła na producentach rezygnację z określania dzieła Barronów jako "muzyki" i we wszelkich materiałach promocyjnych słowo to zostało zamienione na "electronic tonalities". Ten bój o definicje i przynależność do organizacji, będący przykrywką dla zachłanności i monopolistycznych zapędów związku, przyniósł jeszcze jeden negatywny skutek - soundtrack do "Zakazanej Planety" nie był rozpatrywany jako kandydat do Oscara, ani jako muzyka, ani jako efekty specjalne.
Louis i Bebe nigdy zasadniczo nie zmienili swoich technik kompozytorskich, z biegiem lat coraz bardziej staroświeckich. W latach 50-tych, 60-tych i 70-tych przygotowali m.in. ścieżki dźwiękowe do filmów "Bridges Go-Round", "Crystal Growing" i "More Than Human", a także utwory "The Circe Circuit", "Elegy for a Dying Planet" i inne. Bebe komponowała do początku XXI wieku - ostatnie jej dzieło, utwór "Mixed Emotions", zarejestrowano w roku 2000. W pracy nad tą kompozycją dość wyjątkowo wykorzystano nowoczesną technologię, jak np. program Digital Performe na komputerze Apple MacIntosh. (postindustry)
The 1956 soundtrack to sci-fi classic 'Forbidden Planet' is possibly one of the best known, yet least owned pieces of tape music in history. Long unavailable on vinyl, it's definitively evocative 'electronic tonalities' were crafted by husband/wife duo Louis and Bebe Barron using the earliest tape recording techniques. Louis, a playwright, and Bebe, a researcher for Life magazine had gained some experience with tape through an early Telefunken model given by a German friend as a wedding present. When the couple moved to New York's artistic haven, Greenwich Village around 1950 they encountered John Cage who commissioned them and their tape machine to work with him and David Tudor, resulting one year later in Cage's Williams Mix, a four minute composition comprised from spliced fragments of over 600 recordings. Because they were one of a very select few to own such equipment at the time, their studio was frequently visited by the likes of Pierre Boulez, Stockhausen, and Edgard Varèse, while their writing connection also lead to them making spoken-word recordings of Anais Nin, Henry Miller, Aldous Huxley and Tennessee Williams. Commissions for IBM and Ford followed, before a meeting with MGM's Dore Schary lead to the creation of the 'Forbidden Planet' soundtrack, which at the time was considered by John Cage to be "disgustingly orchestral and musical" and ironically not even recognised as music by the Musicians' Union who decreed it be credited as "Electronic Tonalities". (boomkat)
0 komentarze:
Prześlij komentarz