Debris - Static Disposal (1975) + bonus tracks


"This legendary group from Chickasha, Oklahoma formed in 1975 and self-released their lone LP in 1976. A Dada/punk/psych masterpiece recorded in just under seven hours in Dec. 75, the LP and the individuals who created it have long been the subject of a great deal of mystery and conjecture due to their elusiveness, the mindblowing quality of the music as well as the provocative negative image bondage LP sleeve design. This expanded reissue includes all 11 original LP tracks in sparkling fidelity from the original master tapes along with 10 previously unissued rehearsal recordings (total time just over 76 minutes). Fully authorized by the band, this CD also features a 28 page booklet with rare photos, lyrics, and personal accounts by all three original members, including bassist Chuck Iveys tale of relocating to L.A. to participate in the nascent Dangerhouse punk scene, where he took the stage with the Randoms at the Masque benefit in Feb. 78. The Debris LP was also namechecked in Nurse With Wounds infamous listing of influential LPs included with their first album in 1979. In short, Debris cultivated its own dynamic musical vernacular, showing the influence of Captain Beefheart, the Stooges, early Roxy Music and other pre-punk mainstays of the time. Their closest contemporaries were Hearthan era Pere Ubu, Siren-era Chrome, Indiana-era MX-80 Sound and Canadian sonic miscreants Simply Saucer. The beautifully raw and untamed bonus cuts include two unreleased originals, five alternate takes to the LP tracks, covers of the Stooges Real Cool Time and John Cales Gun, as well as Other Things, a song originally recorded by Debris precursor group, Victoria Vein and the Thunderpunks." - Anopheles.


2 komentarze:

  1. Anonimowy30/4/15

    "Boskie" szaleństwo. Znam tę płytę nieco ponad rock i często do niej wracam. Sam w swoim spisie opisałem jej zawartość tak:
    "Genialna sprawa. Muzyka tych szalonych Amerykanów nie ma prawa pojawić się w komercyjnej przestrzni, bo jest zbyt “chora”. Czerpie to na swój sposób z tak „pokręconych” spraw jak Stooges, Hawkwind, Simply Saucer, Edgar Broughton Band (z czasów „Wasa Wasa”) zanurzając głowe w najbardziej niebiezpieczne zaułki psychiatryka.Garage rock, punk, dęciaki, jakieś elektroniczne wstawki i zdeformowane wokalizy. Strona wokalna ma tutaj swoje szczególne miejsce a jej kształt dobrze oddaje opis działań spiewczych muzyków- John Gregg („Visceral Vocals And Gorgeous Grunts” czyli śpiew odtrzewny i cudowne chrząkanie) i Chuck „Charles Poison Ivey” („Sequential Screams And Marvelous Moans” – ustawiczne krzyki i śliczne pojękiwania). W tym zakresie z płytą tą konkurować może jedynie równie „porąbana” wokalnie „Outregous” Kima Fowleya. Posłuchajce kompozycji „Manhattan” i melodii słów „Powinnaś zostać moją dziwczyną”- tak „wypowiedziane” życzenie z pewnością nie spotka się z odmową bo każdy chce pozostać przy życiu. Słuchałem tej płyty po raz pierwszy w czas zawieruchy na Ukrainie i pomyślałem, że to dobry podkład pod szaleństwo polityki w jej najbardziej odrażającej odsłonie"

    Pozdrawiam
    ZW(ierzak)

    OdpowiedzUsuń
  2. @ZW(wierzaku) bardzo dziękujemy za Twoje fantastyczne komentarze. Thanks Man :)) Savage Saints Crew

    OdpowiedzUsuń

    Serpent.pl