W latach 1976-1981 Instytut Wydawniczy "Nasza Księgarnia" pozwolił sobie na prezentację dość dziwnej (nie tylko jak na tamte czasy) rzeczy. Takiego kolażu jeszcze w Polsce nie było. Bohdan Butenko narysował postacie a Jerzy Troszczyński, Zbigniew Doliński, Jan M. Czarnecki - sfotografowali tła do kadrów. Tak udatnie spreparowany komiks, stał się z biegiem czasu - poszukiwanym "białym krukiem". Historia podzielona jest na osiem części i opowiada perypetie Kwapiszona. Koleżka przypomina nieco z wyglądu harcerzyka i jest równie zaradny jak członkowie ówczesnych hufców. Jego życie ulega całkowitej zmianie, gdy nieopatrznie znajduje tajemniczą szkatułkę. Od tej pory musi uciekać przed dwoma warszawskimi cwaniakami: Faworytem i Kompanem. Sposoby w jaki go tropią i ścigają oraz fortele uciekiniera, znakomicie wpisują się w obraną tutaj konwencję (choćby wylądowanie na wieży ratusza..!!! prawdziwa moc pomysłu).
Bohater zaczyna paranoiczną ucieczkę po Warszawie, która przenosi się od: Gdańska, Sopotu, na Mazury, Fromborka, Krakowa, Wieliczki i... sami zobaczycie gdzie jeszcze. Historia jest maksymalnie zakręconą pętlą absurdu (pomimo zagrożenia, Kwapiszon znajduje oczywiście czas na zwiedzanie zabytów). Jednak to właśnie dzięki irracjonalności i dziwaczności, cykl ten stał się niepowtarzalnym.
Motyw ucieczki jest klasycznym wątkiem przewijającym sie w wielu scenariuszach. Tutaj urasta on jednak do rangi kolosalnej paranoi. Kwapiszon nie szuka pomocy z zewnątrz. On nie tylko chce uciec od swych prześladowców, lecz także samodzielnie wyjaśnić tajemnicę szkatułki. Teksty są zupełnie inne niż te, do których przyzwyczaił nas współczesny komiks ("tu helikopter...tu helikopter...Tam Kwapiszon!", "Którędy na Hel? - Prosto i trochę w bok!","Cierpliwości dobrodzieju"... ). Szczególnie niezłe są też przekleństwa ("Ojejejej!", "Ech, żeż wy...").
Bohdan Butenko, umieszczając w domu Kwapiszona kalendarz z Guciem i Cezarem, puścił oczko do bardziej spostrzegawczych dzieci. Bardzo lubiłem takie zagrania, gdyż uczyły one czujności czytelniczej.
Czy "Kwapiszony" należy więc zakwalifikować jako bajeczki dla dzieci? Zacytuję Kwapiszona: "Nigdy!" I to nie tylko ze względu na sentyment jakim darzę tą mini-serię. Moim zdaniem ta niby prosta fabuła jest alegorią, a jej uniwersalność pozwala odczytać ją na wiele sposobów. Ucieczka i poszukiwanie są przecież siłą napędową mojej codzienności. Zresztą wydaje mi się, że nie tylko mojej... Dlatego zachęcam do zapoznania sie z "Kwapiszonami" (i to nie tylko dlatego że to klasyka i wypada). Powodem jest to, że tak innego komiksu, jeszcze nie widziałem. Pomimo tego, że jest oszczędny w środkach (czerń, żółć i biel, umowny rysunek, nieostre fotki) to paradoksalnie jest przebogaty w swym oddziaływaniu. By lepiej zrozumieć fenomen Kwapiszona należy zdobyć komiksy i samemu je przestudiować.
Bohater zaczyna paranoiczną ucieczkę po Warszawie, która przenosi się od: Gdańska, Sopotu, na Mazury, Fromborka, Krakowa, Wieliczki i... sami zobaczycie gdzie jeszcze. Historia jest maksymalnie zakręconą pętlą absurdu (pomimo zagrożenia, Kwapiszon znajduje oczywiście czas na zwiedzanie zabytów). Jednak to właśnie dzięki irracjonalności i dziwaczności, cykl ten stał się niepowtarzalnym.
Motyw ucieczki jest klasycznym wątkiem przewijającym sie w wielu scenariuszach. Tutaj urasta on jednak do rangi kolosalnej paranoi. Kwapiszon nie szuka pomocy z zewnątrz. On nie tylko chce uciec od swych prześladowców, lecz także samodzielnie wyjaśnić tajemnicę szkatułki. Teksty są zupełnie inne niż te, do których przyzwyczaił nas współczesny komiks ("tu helikopter...tu helikopter...Tam Kwapiszon!", "Którędy na Hel? - Prosto i trochę w bok!","Cierpliwości dobrodzieju"... ). Szczególnie niezłe są też przekleństwa ("Ojejejej!", "Ech, żeż wy...").
Bohdan Butenko, umieszczając w domu Kwapiszona kalendarz z Guciem i Cezarem, puścił oczko do bardziej spostrzegawczych dzieci. Bardzo lubiłem takie zagrania, gdyż uczyły one czujności czytelniczej.
Czy "Kwapiszony" należy więc zakwalifikować jako bajeczki dla dzieci? Zacytuję Kwapiszona: "Nigdy!" I to nie tylko ze względu na sentyment jakim darzę tą mini-serię. Moim zdaniem ta niby prosta fabuła jest alegorią, a jej uniwersalność pozwala odczytać ją na wiele sposobów. Ucieczka i poszukiwanie są przecież siłą napędową mojej codzienności. Zresztą wydaje mi się, że nie tylko mojej... Dlatego zachęcam do zapoznania sie z "Kwapiszonami" (i to nie tylko dlatego że to klasyka i wypada). Powodem jest to, że tak innego komiksu, jeszcze nie widziałem. Pomimo tego, że jest oszczędny w środkach (czerń, żółć i biel, umowny rysunek, nieostre fotki) to paradoksalnie jest przebogaty w swym oddziaływaniu. By lepiej zrozumieć fenomen Kwapiszona należy zdobyć komiksy i samemu je przestudiować.
A oto tytuły poszczególnych części (w razie jakby co):
- część I - "Kwapiszon i Tajemnicza Szkatułka" wyd. I - 1975, wyd. II - 1976
- część II - "Ucieczka Kwapiszona" wyd. I - 1975, wyd. II - 1976
- część III - "Bardzo Mokra Przygoda" wyd. I - 1976, wyd. II - 1977
- część IV - "Pościg w Kurorcie" wyd. I - ..., wyd. II - 1977
- część V - "Kwapiszon i Beczka" wyd. I - 1978
- część VI - "Kwapiszon, Beczka i Pamiątki Po Wielkim Astronomie" wyd. I - 1978
- część VII - "Kwapiszon i Tajemniczy Kluczyk" wyd. I - 1980
- część VIII - "Kwapiszon i..." wyd. I - 1981
link in comments
link
OdpowiedzUsuń