Sarah Kane: miłość bez adresata
O dramatach Sarah Kane, czyli o miłości, tożsamości, płci, po prostu - o człowieku.
Kamil Kuhr
O dramatach Sarah Kane, czyli o miłości, tożsamości, płci, po prostu - o człowieku.
Kamil Kuhr
Sarah Kane. Urodziła się w Brentwood w 1971. Wzrastała w ewangelickiej rodzinie, początkowo bardzo religijna, z czasem straciła wiarę. Studiowała na uniwersytecie w Bristolu, następnie zaś ukończyła magisterski kurs dramatopisarski w Birmingham. Współpracowała z Bush Theatre i Royal Court Theatre. Dwukrotnie przebywała w szpitalu psychiatrycznym w Maudsley. Zmarła w wieku 28 lat, śmiercią samobójczą w London’s King’s College Hospital. Napisała pięć sztuk i wyreżyserowała jeden krótkometrażowy film.
Sarah Kane. Współpracownicy z Royal Court Theatre opisują ją jako spokojną i wyciszoną. Ojciec Kane mówił, że jako dziecko bardzo często przyprowadzała do domu zapłakane dzieci. Była żywa, kochająca, pomocna. Inteligentna, świetnie znała „Biblię”, a także literaturę klasyczną. Jej ulubionym zespołem był Joy Divison, bardzo ceniła Becketta i poezję Sylvii Plath.
Sarah Kane. Premiera jej „Zbombardowanych” stała się jednym z największych skandali we współczesnym teatrze. Być może krytycy teatralni ulegli sugestii tytułu i po prostu zbombardowali sztukę Kane. Znalazły się dwa (ale za to jakie!) głosy, które jej broniły: Harold Pinter i Edward Bond.
Sarah Kane. Symbol polskiego teatru współczesnego. To na podstawie jej „Oczyszczonych” Krzysztof Warlikowski zrealizował spektakl, o którym wielu mówi, że jest najwybitniejszym zeszłej dekady. Spektakl, który poruszał na każdej szerokości geograficznej na jakiej go grano. Podobnie było z Grzegorzem Jarzyną, który pojechał z „4.48 Psychosis” do Edynburga. Magdalena Cielecka wróciła stamtąd z Herald Angel Award za rolę w ostatniej sztuce Kane.
Sarah Kane. Dwa wyrazy, które obciążone pewną biografią i legendą nabierają powoli smaku, znaczenia. Ta unosząca się dookoła atmosfera skandalu kusi, żeby sięgnąć po jej dzieła. Tak więc sięgnąłem. W jedną noc przeczytałem „Zbombardowanych”, „Miłość Fedry”, „Oczyszczonych”, „Łaknąć” i „4.48. Psychosis”. Następnego dnia obejrzałem „Skin”.
Sarah Kane zaczęło brzmieć zupełnie inaczej.
„Pieprzę Boga, który pozwolił mi kochać kogoś, kto nie istnieje...”
Grzegorz Jarzyna powiedział w jednym z wywiadów o Kane: „Ona łaknie miłości. Wysyła miłość, ale nie ma adresata. Kocha Boga, brata, kobietę, siebie, ale nie może ich odnaleźć”. To właśnie ten brak adresata stanowi o tragizmie, którym naznaczone są jej utwory.
Sarah Kane była Hiszpanem z „Łaknąć”, który czekał na obiecaną kolację. Ona czekała na osobę, która mogłaby odebrać rozsadzającą ją miłość. Jej twórczość to rozdzierający krzyk o miłość – jest w tym coś bardzo operowego. Być może to właśnie miał na myśli Mark Ravenhill, kiedy porównał ją do Pucciniego.Z pewnością jest to opera krwawa, pełna przemocy, gwałtu, odcinanych rąk i nóg, fekaliów i wymiocin. Każdy z tych gestów Kane potrafi natchnąć niespotykaną intensywnością, emocjonalną i egzystencjalną prawdą – czyni z nich poezję. Bowiem brutalność i fizyczny ból stanowią w jej tekstach zaledwie metaforę, wizualizacją stanów emocjonalnych (...)
To może stanowić swego rodzaju wytłumaczenie dla fenomenu Kane – przecież wielu autorów równolegle do niej (niektórzy nawet wcześniej) zaprezentowało sztuki krytykowane za epatowanie przemocą. Ale była to przemoc fizyczna. Kane pokazała przemoc psychiczną.
Fizyczne okaleczenie jej bohaterów, okaleczenie jej języka wskazują psychiczne okaleczenie – brak miłości, który podyktował jeden z najpiękniejszych monologów w literaturze światowej, zaczynający się od słów:
„Chcę bawić się z Tobą w chowanego i zawsze Cię znajdować i pożyczać Ci moje ubrania i mówić Ci, że podobają mi się Twoje buty i siedzieć na schodach, kiedy się kąpiesz i masować Ci kark i całować Ci stopy i trzymać się z Tobą za ręce i wychodzić na kolacje i pozwalać Ci jeść ze swojego talerza i rozmawiać, jak minął Ci dzień i śmiać się z Twoich obsesji i dawać Ci taśmy, których nie będziesz słuchać i oglądać dobre filmy i oglądać złe filmy i narzekać na programy radiowe i robić Ci zdjęcia…” .
Owo „chcę” na samym początku nabiera coraz większej mocy z każdym wyliczeniem, zaś każde wyliczenie staje się przez to słowo nieznośnie bolesne. Napięcie jakie Kane potrafi wytworzyć między zdaniami rodzi napięcie w nas samych, zaś transowy rytm tego monologu wprowadza nas samych w trans.
Kane swoim prostym, wulgarnym, pokawałkowanym językiem nadaje rzeczywistą wagę słowom. Carl przysięga w „Oczyszczonych” Rodowi, że umarłby za niego. Tinker torturuje go, wkłada kij do odbytu, każe mu wybierać: on czy Rod. Carl nie chce umierać, łamie dane słowo. Tinker obcina mu język. Każde słowo w dramatach Kane boli, w każdym ukryty jest wspominany przez Jarzynę brak adresata. Jej język się rozpada – podobnie jak jej świat i jej bohaterowie.
„Przestań myśleć o sobie ja, myśl my”
Sławne jest już porównanie odrzuconego kochanka do więźnia Auschwitz, które uczyniła Sarah Kane zainspirowana jednym ze zdań Rolanda Barthesa. Stwierdziła, że „wszystko polega na zatraceniu siebie. Kiedy obsesyjnie kochasz, tracisz poczucie własnej tożsamości. I kiedy obiekt twojej miłości odchodzi, nie masz się na czym oprzeć. To może cię całkowicie zniszczyć”.
Miłość jest u Kane uczuciem tak potwornie intensywnym, że nadweręża wszelkie granice. Przede wszystkim zaś granice tożsamości i płci. W kazirodczych stosunkach Grace i Grahama z „Oczyszczonych”, w zmianie płci jakiej dokonuje Grace, gdy dowiaduje się o śmierci brata nie ma śladu oceny moralnej, spojrzenia z dystansu. To jest u Kane niemożliwe, bo wszystko jest walką o najwyższą stawkę – o miłość, czyli to co umożliwia przeżycie. Żadne inne okoliczności nie mają znaczenia, żadne granice nie mogą tego uczucia powstrzymać. Jest w tym niezwykły rodzaj piękna.
Bowiem bohaterowie Kane mimo swego okaleczenia, bezwzględności, wykluczenia, brutalności są piękni. Być może sceną, w której owo piękno najsilniej dochodzi do głosu jest fragment „Oczyszczonych”. Carl, pozbawiony języka i rąk, tańczy „taniec miłości dla Roda”. Błaga nim o wybaczenie, wyznaje uczucie, aż przeradza się to w „spazmatyczny taniec rozpaczy i żalu”.
Obraz kobiety, która karmi swojego gwałciciela oślepionego przez Żołnierza ma w sobie równie wielką moc.
„Teraz kiedy cię znalazłem mogę przestać szukać siebie”
Przekroczenie granicy samego siebie, które przynosi miłość, jest wytchnieniem. Jednym z uczuć, które powraca u Kane bardzo często (szczególnie w jej dwóch ostatnich sztukach) jest uczucie nie-tożsamości. Niemożliwość skontaktowania się z samą sobą, określenia kim w ogóle jest Sarah Kane. „To siebie nigdy nie spotkałam, siebie, której twarz wykleja wnętrze mojego umysłu” napisze w „4.48. Psychosis”. Być może jeszcze dobitniej brzmią słowa z „Łaknąć”: „To. Nie. Ja”.
Kane buntuje się wobec siebie, wobec swojego ciała. „Nie zgadzam się na to, żeby być sobą”, „Właśnie ma załamanie nerwowe i żałuje że nie urodziła się mężczyzną – czarnym i przystojnym”. Nie godzi się na siebie samą, a miłość jest przekroczeniem siebie. Jest więc czymś upragnionym.
Jednak, kiedy miłość znika nie pozostaje już nic. „Ja” ustąpiło miejsca „Ty”, a „Ty” odeszło. Nie da się żyć w pustce. Na pewno nie była do tego zdolna Sarah Kane, która zawsze twierdziła, że lepiej czuć coś niż nic. „Tylko miłość może mnie uratować a miłość mnie zniszczyła” – oto co spotkało Sarah Kane. (stacjakultura.pl)
Bibliografia:
R. Pawłowski: „Miłości, moja miłości, dlaczego mnie opuściłaś” – artykuł z „Gazety Wyborczej”
„Teatr może pokazać niemożliwe” – wywiad z K. Warlikowskim i G. Jarzyną z „Gazety Stołecznej”
G. Niziołek: „Warlikowski. Extra ecclesiam”, wyd. HOMINI
Fragmenty „Łaknąć”, „Oczyszczonych” i „4.48. Psychosis” S. Kane
Sarah Kane. Współpracownicy z Royal Court Theatre opisują ją jako spokojną i wyciszoną. Ojciec Kane mówił, że jako dziecko bardzo często przyprowadzała do domu zapłakane dzieci. Była żywa, kochająca, pomocna. Inteligentna, świetnie znała „Biblię”, a także literaturę klasyczną. Jej ulubionym zespołem był Joy Divison, bardzo ceniła Becketta i poezję Sylvii Plath.
Sarah Kane. Premiera jej „Zbombardowanych” stała się jednym z największych skandali we współczesnym teatrze. Być może krytycy teatralni ulegli sugestii tytułu i po prostu zbombardowali sztukę Kane. Znalazły się dwa (ale za to jakie!) głosy, które jej broniły: Harold Pinter i Edward Bond.
Sarah Kane. Symbol polskiego teatru współczesnego. To na podstawie jej „Oczyszczonych” Krzysztof Warlikowski zrealizował spektakl, o którym wielu mówi, że jest najwybitniejszym zeszłej dekady. Spektakl, który poruszał na każdej szerokości geograficznej na jakiej go grano. Podobnie było z Grzegorzem Jarzyną, który pojechał z „4.48 Psychosis” do Edynburga. Magdalena Cielecka wróciła stamtąd z Herald Angel Award za rolę w ostatniej sztuce Kane.
Sarah Kane. Dwa wyrazy, które obciążone pewną biografią i legendą nabierają powoli smaku, znaczenia. Ta unosząca się dookoła atmosfera skandalu kusi, żeby sięgnąć po jej dzieła. Tak więc sięgnąłem. W jedną noc przeczytałem „Zbombardowanych”, „Miłość Fedry”, „Oczyszczonych”, „Łaknąć” i „4.48. Psychosis”. Następnego dnia obejrzałem „Skin”.
Sarah Kane zaczęło brzmieć zupełnie inaczej.
„Pieprzę Boga, który pozwolił mi kochać kogoś, kto nie istnieje...”
Grzegorz Jarzyna powiedział w jednym z wywiadów o Kane: „Ona łaknie miłości. Wysyła miłość, ale nie ma adresata. Kocha Boga, brata, kobietę, siebie, ale nie może ich odnaleźć”. To właśnie ten brak adresata stanowi o tragizmie, którym naznaczone są jej utwory.
Sarah Kane była Hiszpanem z „Łaknąć”, który czekał na obiecaną kolację. Ona czekała na osobę, która mogłaby odebrać rozsadzającą ją miłość. Jej twórczość to rozdzierający krzyk o miłość – jest w tym coś bardzo operowego. Być może to właśnie miał na myśli Mark Ravenhill, kiedy porównał ją do Pucciniego.Z pewnością jest to opera krwawa, pełna przemocy, gwałtu, odcinanych rąk i nóg, fekaliów i wymiocin. Każdy z tych gestów Kane potrafi natchnąć niespotykaną intensywnością, emocjonalną i egzystencjalną prawdą – czyni z nich poezję. Bowiem brutalność i fizyczny ból stanowią w jej tekstach zaledwie metaforę, wizualizacją stanów emocjonalnych (...)
To może stanowić swego rodzaju wytłumaczenie dla fenomenu Kane – przecież wielu autorów równolegle do niej (niektórzy nawet wcześniej) zaprezentowało sztuki krytykowane za epatowanie przemocą. Ale była to przemoc fizyczna. Kane pokazała przemoc psychiczną.
Fizyczne okaleczenie jej bohaterów, okaleczenie jej języka wskazują psychiczne okaleczenie – brak miłości, który podyktował jeden z najpiękniejszych monologów w literaturze światowej, zaczynający się od słów:
„Chcę bawić się z Tobą w chowanego i zawsze Cię znajdować i pożyczać Ci moje ubrania i mówić Ci, że podobają mi się Twoje buty i siedzieć na schodach, kiedy się kąpiesz i masować Ci kark i całować Ci stopy i trzymać się z Tobą za ręce i wychodzić na kolacje i pozwalać Ci jeść ze swojego talerza i rozmawiać, jak minął Ci dzień i śmiać się z Twoich obsesji i dawać Ci taśmy, których nie będziesz słuchać i oglądać dobre filmy i oglądać złe filmy i narzekać na programy radiowe i robić Ci zdjęcia…” .
Owo „chcę” na samym początku nabiera coraz większej mocy z każdym wyliczeniem, zaś każde wyliczenie staje się przez to słowo nieznośnie bolesne. Napięcie jakie Kane potrafi wytworzyć między zdaniami rodzi napięcie w nas samych, zaś transowy rytm tego monologu wprowadza nas samych w trans.
Kane swoim prostym, wulgarnym, pokawałkowanym językiem nadaje rzeczywistą wagę słowom. Carl przysięga w „Oczyszczonych” Rodowi, że umarłby za niego. Tinker torturuje go, wkłada kij do odbytu, każe mu wybierać: on czy Rod. Carl nie chce umierać, łamie dane słowo. Tinker obcina mu język. Każde słowo w dramatach Kane boli, w każdym ukryty jest wspominany przez Jarzynę brak adresata. Jej język się rozpada – podobnie jak jej świat i jej bohaterowie.
„Przestań myśleć o sobie ja, myśl my”
Sławne jest już porównanie odrzuconego kochanka do więźnia Auschwitz, które uczyniła Sarah Kane zainspirowana jednym ze zdań Rolanda Barthesa. Stwierdziła, że „wszystko polega na zatraceniu siebie. Kiedy obsesyjnie kochasz, tracisz poczucie własnej tożsamości. I kiedy obiekt twojej miłości odchodzi, nie masz się na czym oprzeć. To może cię całkowicie zniszczyć”.
Miłość jest u Kane uczuciem tak potwornie intensywnym, że nadweręża wszelkie granice. Przede wszystkim zaś granice tożsamości i płci. W kazirodczych stosunkach Grace i Grahama z „Oczyszczonych”, w zmianie płci jakiej dokonuje Grace, gdy dowiaduje się o śmierci brata nie ma śladu oceny moralnej, spojrzenia z dystansu. To jest u Kane niemożliwe, bo wszystko jest walką o najwyższą stawkę – o miłość, czyli to co umożliwia przeżycie. Żadne inne okoliczności nie mają znaczenia, żadne granice nie mogą tego uczucia powstrzymać. Jest w tym niezwykły rodzaj piękna.
Bowiem bohaterowie Kane mimo swego okaleczenia, bezwzględności, wykluczenia, brutalności są piękni. Być może sceną, w której owo piękno najsilniej dochodzi do głosu jest fragment „Oczyszczonych”. Carl, pozbawiony języka i rąk, tańczy „taniec miłości dla Roda”. Błaga nim o wybaczenie, wyznaje uczucie, aż przeradza się to w „spazmatyczny taniec rozpaczy i żalu”.
Obraz kobiety, która karmi swojego gwałciciela oślepionego przez Żołnierza ma w sobie równie wielką moc.
„Teraz kiedy cię znalazłem mogę przestać szukać siebie”
Przekroczenie granicy samego siebie, które przynosi miłość, jest wytchnieniem. Jednym z uczuć, które powraca u Kane bardzo często (szczególnie w jej dwóch ostatnich sztukach) jest uczucie nie-tożsamości. Niemożliwość skontaktowania się z samą sobą, określenia kim w ogóle jest Sarah Kane. „To siebie nigdy nie spotkałam, siebie, której twarz wykleja wnętrze mojego umysłu” napisze w „4.48. Psychosis”. Być może jeszcze dobitniej brzmią słowa z „Łaknąć”: „To. Nie. Ja”.
Kane buntuje się wobec siebie, wobec swojego ciała. „Nie zgadzam się na to, żeby być sobą”, „Właśnie ma załamanie nerwowe i żałuje że nie urodziła się mężczyzną – czarnym i przystojnym”. Nie godzi się na siebie samą, a miłość jest przekroczeniem siebie. Jest więc czymś upragnionym.
Jednak, kiedy miłość znika nie pozostaje już nic. „Ja” ustąpiło miejsca „Ty”, a „Ty” odeszło. Nie da się żyć w pustce. Na pewno nie była do tego zdolna Sarah Kane, która zawsze twierdziła, że lepiej czuć coś niż nic. „Tylko miłość może mnie uratować a miłość mnie zniszczyła” – oto co spotkało Sarah Kane. (stacjakultura.pl)
Bibliografia:
R. Pawłowski: „Miłości, moja miłości, dlaczego mnie opuściłaś” – artykuł z „Gazety Wyborczej”
„Teatr może pokazać niemożliwe” – wywiad z K. Warlikowskim i G. Jarzyną z „Gazety Stołecznej”
G. Niziołek: „Warlikowski. Extra ecclesiam”, wyd. HOMINI
Fragmenty „Łaknąć”, „Oczyszczonych” i „4.48. Psychosis” S. Kane
"Current theatre is in decline because on the one hand it has lost any feeling for seriousness, and on the other for laughter. Because it has broken away from solemnity, from direct, harmful effectiveness- in a word from Danger. For it has lost any true sense of humour, and laughter's physical, anarchic, dissolving power. Because it has broken away from the profoundly anarchic spirit at the basis of all poetry" Antonin Artaud
"Theatre has no memory, which makes it the most existential of the arts" Sarah Kane
Sarah Kane was born in Essex on 3 February 1971. Both parents were journalists and deeply religious. She studied drama at Bristol University, graduating with first class honours, then did an MA at Birmingham University. She suffered from depression and had spells in hospital. A suicide attempt with sleeping pills was unsuccessful but a few days later on 20 February 1999 she hung herself in the hospital where she was being treated.
Her talent was recognised early. Mel Kenyon saw a student production of Blasted and became her agent. The Royal Court Theatre staged many of her works. She is now translated and performed all over the world.
James MacDonald writes "what she did was gentle, truthful and intelligent. She also loved music, and one day some trainspotter may feel impelled to write a thesis on the number of lines in her plays that are actually borrowed from the works of Joy Division, the Pixies, Ben Harper, Radiohead, Polly Harvey, the Tindersticks, even Elvis Presley. Her theatrical gods were Beckett, Pinter, Bond, Potter, but she wrote directly from her own experience and from her heart"
When Kane wrote Crave under the name Marie Kelvedon (Kane grew up in Kelvedon Hatch) she produced the following fictional biographical notes for Marie:
Marie Kelvedon is twenty-five. She grew up in Germany in British Forces accommodation and returned to Britain at sixteen to complete her schooling. She was sent down from St Hilda’s college, Oxford, after her first term, for an act of unspeakable Dadaism in the college dining hall. She has had her short stories published in various European literary magazines and has a volume of poems Onzuiver (’Impure’) published in Belgium and Holland. Her Edinburgh Fringe Festival debut was in 1996, a spontaneous happening through a serving hatch to an audience of one. Since leaving Holloway she has worked as a mini-cab driver, a roadie with the Manic Street Preachers and as a continuity announcer for BBC Radio World Service. She now lives in Cambridgeshire with her cat, Grotowski. (iainfisher.com)
The archive contains: "Łaknąć", "Miłość Fedry", "Oczyszczeni" & "Zbombardowani" - in polish; and "Blasted" & "Cleansed" in english.
"Theatre has no memory, which makes it the most existential of the arts" Sarah Kane
Sarah Kane was born in Essex on 3 February 1971. Both parents were journalists and deeply religious. She studied drama at Bristol University, graduating with first class honours, then did an MA at Birmingham University. She suffered from depression and had spells in hospital. A suicide attempt with sleeping pills was unsuccessful but a few days later on 20 February 1999 she hung herself in the hospital where she was being treated.
Her talent was recognised early. Mel Kenyon saw a student production of Blasted and became her agent. The Royal Court Theatre staged many of her works. She is now translated and performed all over the world.
James MacDonald writes "what she did was gentle, truthful and intelligent. She also loved music, and one day some trainspotter may feel impelled to write a thesis on the number of lines in her plays that are actually borrowed from the works of Joy Division, the Pixies, Ben Harper, Radiohead, Polly Harvey, the Tindersticks, even Elvis Presley. Her theatrical gods were Beckett, Pinter, Bond, Potter, but she wrote directly from her own experience and from her heart"
When Kane wrote Crave under the name Marie Kelvedon (Kane grew up in Kelvedon Hatch) she produced the following fictional biographical notes for Marie:
Marie Kelvedon is twenty-five. She grew up in Germany in British Forces accommodation and returned to Britain at sixteen to complete her schooling. She was sent down from St Hilda’s college, Oxford, after her first term, for an act of unspeakable Dadaism in the college dining hall. She has had her short stories published in various European literary magazines and has a volume of poems Onzuiver (’Impure’) published in Belgium and Holland. Her Edinburgh Fringe Festival debut was in 1996, a spontaneous happening through a serving hatch to an audience of one. Since leaving Holloway she has worked as a mini-cab driver, a roadie with the Manic Street Preachers and as a continuity announcer for BBC Radio World Service. She now lives in Cambridgeshire with her cat, Grotowski. (iainfisher.com)
The archive contains: "Łaknąć", "Miłość Fedry", "Oczyszczeni" & "Zbombardowani" - in polish; and "Blasted" & "Cleansed" in english.
link in comments
link
OdpowiedzUsuńno no, wielka chwila - Wyborczą cytujesz...
OdpowiedzUsuńCytuję "Stację Kultura", a Pawłowskiego z Wyborczej nie czytałem.
OdpowiedzUsuńW kwestii postrzegania świata i zainteresowań jakbym widział samego siebie, z tą tylko różnica, że istota Najwyższego hamuję tę podświadomą chęć samobójstwa. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń