Hamiet Bluiett - Endangered Species (1976)


Muzyki uczyła go ciotka, kierowniczka chóru. W wieku dziewięciu lat Hamiet zaczął grać na klarnecie. W latach późniejszych uczył się gry na flecie i saksofonie barytonowym w Southern Illinois University, potem przez kilka lat służył w marynarce. W połowie lat 60. przeprowadził się do Saint Louis, gdzie uczył się u George'a Hudsona i przystał do grupy czarnych muzyków, która później przybrała nazwę BAG (Black Artists Group). W 1969 r. przeniósł się no Nowego Jorku, gdzie współpracował m.in. z Sam Rivers Large Ensemble, big-bandem Thada Jonesa i Mela Lewisa, Abdullahem Ibrahimem, Juliusem Hemphillem, Charlesem Mingusem i Donem Pullenem, a także artystami soulowymi, takimi jak Aretha Franklin czy Stevie Wonder.

W 1976 r. zawiązał się World Saxophone Quartet, który dał Bluiettowi pole do popisu nie tylko w roli barytonisty, ale także kompozytora i aranżera. W 1981 r. nagrał z trębaczem Lesterem Bowiem płytę "The Great Pretender", popisując się w tytułowym utworze humorystyczną solówką. Bluiett nagrał również imponującą serię płyt pod własnym nazwiskiem w towarzystwie takich znakomitości, jak Don Pullen, Fred Hopkins, Don Moye, John Hicks, Marvin "Smitty" Smith. Na jednej z nich słyszymy koncert, który napisał dla swej grupy klarnetowej Clarinet Family. (diapazon)



Baritone Saxophone, Flute, Written-By – Hamiet Bluiett
Idiophone [Balafon] – Jumma Santos
Bass – Junie Booth
Trumpet – Olu Dara
Drums – Phillip Wilson

Hamiet Bluiett is a pretty excellent baritone saxophonist, but we'll really hear his 'extended technique' on our next entry. This is to showcase his compositional skills, and his ability to lead a band. Now I almost wrote "smokin' hot band" because I'm prone to jazzbo cliches but that's actually a very terrible descriptor for this record - even given my usual gutter standards for music journalism. This isn't really one for fire, and it's oblique enough to avoid mourning bluesy clichés as well. The opening track is called 'Between the Rain Drops' so that should give you some idea; it lets space build, with balafon (you know, that frame thing Hamid Drake plays) accentuating the drumset but not overdoing it. Olu Dara's on trumpet here and I might even say he steals the show, at least on side one. Though there are fallbacks into traditional solos, etc., we do have a lot of thoughtful, Braxtonesque harmonies and the tendency to gaze into the structural elements of jazz composition instead of the emotional once. But then you flip it over, and get 'The Other Side of the World' and 'Ayana Nneke' which stick very closely to folk forms, and they do it nicely. I remembered it's this side that particularly struck home with me when I first heard this, because this was at a time when I was turning away from the whole super aggro loft-style ESP blowout and looking for something lyrical in avant-garde jazz. New York in the late 70's is probably, if anything, an understudied field. I dig baritone sax as well because it just sounds so different, in terms of its hue/palette, than what we're used to. This is a great one for when the classics just aren't doing it; a change-up, but one with a pretty killer vision. (source)

2 komentarze:

    Serpent.pl